Od prawie dwoch tygodni jest u mnie mala koteczka, 2 miesieczna, przygarnieta ze schroniska. Byla tam zaledwie pare dni bo trafila w poniedzialek do schroniska wraz ze swoim rodzenstwem a w piatek tego samego tygodnia byla juz u mnie. Wszystkie maluchy byly leczone na katar koci i Klara zanim przyjechala do mnie dostala ostatnia dawke leku. Miala ropiejace oczka i wydzieline z noska. Biednie wygladala.Teraz wyglada juz duzo lepiej, ale od czasu do czasu zdarza jej sie psiknac. I to mnie niepokoi.
Czy to mozliwe, ze choroba nie zostala do konca wyleczona? Bylam z nia juz u weta, ale mowil, ze powoli dojdzie do siebie. I sama nie wiem
I cos jeszcze: brzmi to jakby jej sie odbijalo i to niekoniecznie od razu po jedzeniu. Np gdy sobie siadzie po bieganiu po pokoju, czy lezy u mnie na kolanach. Pewnie jestem przewrazliwiona, ale wole miec pewnosc, ze nic jej nie jest.
Na dzien przed przybyciem Klary stracilam moja kroliczke Tabby. I wlasciwie dlatego Klara sie u mnie znalazla. Zawsze chcialam miec kota, a po stracie drugiego krolika nie mialam juz odwagi brac kolejnego
Rodzice wiedzieli jak bardzo za kazdym razem przezywam smierc moich zwierzakow wiec od razu zaproponowali przygarniecie kociaka. Klarunia pomaga mi dzielnie przetrwac ciezkie chwile. Juz po dwoch dniach biegala za mna, od razu zalatwiala sie do kuwetki. Jest taka madra
W sumie nie ma dnia, zeby nie doprowadzala mnie do lez..tyle, ze ze smiechu. Kocham ta slicznotke calym sercem