Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1] 2 3   Do dołu

Autor Wątek: Nowotwory...  (Przeczytany 26215 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Aluniek

  • Gość
Nowotwory...
« : 2004-11-21, 00:37 »
Dzisiaj walke z rakiem przegral Marcin Pawłowski. Wczesniej z podobna choroba zmagal sie K. Durczok. Wiele roznych mniej i bardziej znanych osob dotyka ona obecnie coraz wiecej osob.
Chcialam sie spytac o wasz stosunek do tej choroby. Z czym wam sie to kojarzy - z wyrokiem czy walka?  
Nowotwor moze byc zlosliwy, moze byc niezlosliwy, moze powodowac nawroty, mozna z nim wygrac...
Zapisane

Skarb

  • *
  • Wiadomości: 1977
Nowotwory...
« Odpowiedź #1 : 2004-11-21, 00:48 »
Bardzo się boję. Nowotwór (a właściwie kilka)  zabrał mi mamę :(  Jestem w grupie podwyższonego ryzyka, panikuje jak mnie cokolwiek zaboli albo kogoś z rodziny. Ogólnie rzecz biorąc często o nich myślę i przerażają mnie :?
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Nowotwory...
« Odpowiedź #2 : 2004-11-21, 07:57 »
Durczok ;)

Ja też się boję :( ...
o swoją rodzinę ,bliskich :( i siebie :(
Zapisane
-

Forum Zwierzaki

Nowotwory...
« Odpowiedz #2 : 2004-11-21, 07:57 »

kasia

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #3 : 2004-11-21, 09:13 »
każdy się boi. To normalne.
A poprzedniej klasie miałam kolege, który te walkę wygrał. Mial białaczke. Po długim pobycie w szpitalu i leczeniu, wrócił do skzoły i teraz żyje normalnie.
Zapisane

anieszka

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #4 : 2004-11-21, 10:20 »
trudno jest mi o tym pisac ale pomyślcie co byście poczuli gdybyście się dowiedzieli że jesteście nieuleczalnie chorzy, ja to już wiem i nie życze tego z najgorszych wrogów.....
Zapisane

julia_mrm

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #5 : 2004-11-21, 13:07 »
Cytuj

Z czym wam sie to kojarzy - z wyrokiem czy walka?

Mi sie to kojarzy z tym i tym - wieksziosc osób uwaza to za wyrok ale moim zadniem powinno sie walczyc i jesli ktos ma silny charakter to ... moze wygra
Osobiscie nie spotkałam sie nigdy z osobą chora na nowotwór ale wiem ze jest bardzo ciezko rtakim osoba
Cytuj

ja to już wiem i nie życze tego z najgorszych wrogów.....

 ... współczucia ( choc pewnie tego nie chcesz slyszec )
Zapisane

anieszka

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #6 : 2004-11-21, 14:21 »
prawda nie chce tego słyszeć wole o tym nie myślec i cieszyć się tym co mi zostało więc dla mnie to walka
Zapisane

myszka

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #7 : 2004-11-21, 14:24 »
Trzeba walczyć. Dopóki jest chociaż cień nadziei. Życie to nałóg, z którym trudno jest zerwać... i dobrze, to daje siły do nadludzkich wyczynów.
Zapisane

malutka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1541
Nowotwory...
« Odpowiedź #8 : 2004-11-21, 15:17 »
Moja mama wygrała. Raka wykryto u niej przypadkiem.Gdyby nie inna dolegliwość,która zmusiła lekarzy do bardziej szczegółowych badań być może nie wiedzielibyśmy o tym tak szybko.

Wczorajsza wiadomość bardzo dotknęła mnie i moją rodzinę,bo wiemy co znaczy ta choroba.Szkoda tylko,że Marcinowi Pawłowskiemu się nie udało.

Agnieszka trzymaj się!
Zapisane
"Bądź takim,abyś nie musiał czerwienić się przed samym sobą" Victor Hugo

Forum Zwierzaki

Nowotwory...
« Odpowiedz #8 : 2004-11-21, 15:17 »

Aluniek

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #9 : 2004-11-21, 21:25 »
Ten temat jest mi dosc bliski, dlatego poniekad go sprowokowalam.
Zastanawiam sie czy to napisac, ale sie zdecydowalam.
Glupim trafem (przez zaniedbanie lekarza rodzinnego) trafilam do szpitala i tam po operacji znaleziono mi naciek nowotworowy (jak sie pozniej okazalo - na szczescie niezloliwy).  Byl to wielki szok dla mnie i dla lekarzy. Nikt sie tego nie spodziewal u 23-letniej (wowczas) osoby. Przezylam 24h zalamki. Nastepnego dnia bylam u lekarza-endokrynologa, ktora mi wytlumaczyla, ze w moim przypadku jest praktycznie 100% wyleczalnosc i to mnie uspokoilo. Konkretnie mialam raka tarczycy. Tyle ile mogli usuneli mi przy drugiej operacji i obecnie jestem w trakcie leczenia, gdyz niemozna calej tarczycy usunac operacyjnie.  Nie jestem leczona doslownie chemia i nie mam tez "typowych" objawow leczenia czyli nie jestem lysa, ani chuda itp. Raz do roku ide do szpitala - na tydzien.
Nie jest to mile przezycie i nieciekawe doswiadczenie, ale czasami uda sie zwyciezyc. W marcu ide kolejny raz do szpitala, mam nadzieje, ze ostatni lub przed ostatni.
Slonko nadal swieci  :wink:

Gdy rozmawialam z moja lekarka, stwierdzila, ze jeszcze kilka-kilkanascie lat temu byly sporadyczne przypadki raka tarczycy, teraz to juz czesto spotykane. I w tym momencie nasuwa sie pytanie, skad to sie bierze/wzielo...  Duzo osob podejrzewa, ze wychodza "syfy" po Czarnobylu. Moim zdaniem jest to bardzo prawdopodobne...
Zapisane

vioaoiv

  • *
  • Wiadomości: 9883
    • WWW
Nowotwory...
« Odpowiedź #10 : 2004-11-21, 21:31 »
Cytuj

każdy się boi. To normalne.
A poprzedniej klasie miałam kolege, który te walkę wygrał. Mial białaczke. Po długim pobycie w szpitalu i leczeniu, wrócił do skzoły i teraz żyje normalnie.


moja kolezanka nie miala takiego szczescia :(
Zapisane

agnes211

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1833
  • Łatka i Mrówcia pozdrawiają merdaniem ogonka :)
    • WWW
Nowotwory...
« Odpowiedź #11 : 2004-11-21, 22:55 »
Aluniek moja mama miała złośliwego raka tarczycy. Najpierw stwierdzono u niej nadczynność i podjęto kroki do leczenia. Uspokajali tarczyce, wyciszyli ją a po roku była operacja. Lekarz wyciął prawie wszsytko(tak apropo teraz słyszałam ze lekarze są za wycinaniem tarczycy w całości bo ma ona tendencje do odrastania) wyciął też kawałek węzła chłonnego. W tarczycy było centrum raka, w węźle był przeżut. Lekarz podjął bardzo ważną decyzje...inaczej moja mama może by już dziś nie żyła albo musiałaby przechodzić przez następne operacje...bardzo ważne było dla mamy wsparcie psychiczne...byłam przy niej...zrezygnowałam prawie z własnego życia...jeździłam z nią wszędzie, chodziłam do lekarzy...w tacie też miała ogromną pomoc...wiedziała że ma dla kogo życ...walczyła.Teraz musi co roku jeździć do warszawy a raz na dwa lata ma scyntygram.

Mój brat miał nowotwór niezłośliwy mózgu (guz mózgu wielkości 5 na 7 cm). Lekarze nie dawali mu szans na życie...przeżył, od operacji minął ponad rok a jego życie wywróciło sie dogóry nogami. Na początku był sparaliżowany ( pomyślcie co może oznaczać paraliż prawej strony dla  człowieka który wspina sie wyczynowo po skałach i to jes jego miłością ??). Krokiem dal niego też drastycznym choć może nie bardzo strasznym było ścięcie jego ukochanych długich włosów. Ma 28 lat. Teraz ma nowa dziewczyne, bo choroba pokazała mu że tamtejsza nie da mu nic. Bo co to za partnerka na życie kiedy jej chłopak wraca z operacji gdy jego życie było zagrożone a dostaje w ramach obiadu słodką bułkę??...Marcin bardzo walczył aby być sprawnym spowrotem...całymi dniami ćwiczył...teraz normalnie funkcjonuje a już po 3 miesiącach od operacji powrócił do pracy...

Przyjaciółka mojej mamy zmarła na raka...lekarze od postawienia diagnozy dawali jej pół roku życia...kobieta walczyła z rakiem 8 lat...

Jestem w grupie podwyższonego ryzyka...często się boje...ale staram się o tym za dużo nie myśleć...wiem że mam dal kogo żyć, że mam kochającego mnie chłopaka i rodziców...dbających o mnie braci...i wiele innych serdecznych dla mnie osób...

warto walczyć...
Zapisane
pozdrawiam wszystkich miłośników kundelków, i nie tylko:)

Aluniek

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #12 : 2004-11-22, 01:22 »
Babcia zmarla na raka zoladka. Dziadek mial raka pluc. Mama miala guzki piersi - usuniete bez potrzeby mastektomi, ale nikt nie mial w zyciu problemow z tarczyca.

Mialam wsparcie calej rodziny i jeszcze w paru znajomych, jednak najwieksze chyba w chlopaku. On jako facet nie bal sie szpitala, przez polmiasta jecha (autobusami z 2-3 przesiadkami) by mnie choc na chwile odwiedzic. Jestem mu bardzo wdzieczna za to.
Jakos teraz w listopadzie przypada 2 rocznica pierwszej operacji. Druga mialam dokladnie w czwartek 12-12-2002, a bardzo chcialam ja miec w piatek 13 ;)
Ogolnie to od 7 lat bylam leczona na tarczyce, wlasnie nadczynnosc. Po 3-cim nawrocie i "opiece" lekarza rodzinnego, jak poszlam do endokrynologa nie bylo juz zludzen, ze trzeba operowac. Pokazaly mi sie dwa spore guzki, ale... ha, lekarz powiedzial, ze poprzednie usg mialam zle zrobione, bo guzki w ciagu 2-lat nie sa wstanie urosnac do takich rozmiarow. Takze splot przeroznych wydarzen (mniej i bardziej przyjemnych) doprowadzil do tego, ze mialam dwie operacje. I rowniez mialam wyciete czesc wezlow chlopnnych, bo "cos zaczelo sie w nich dziac". Ostatnio jak bylam na usg, lekarz powiedzal mi, ze jest ok - nie ma niepokojacych zmian. Choc nadal jest do obserwacji. Lepiej dmuchac na zimno.
Jak juz wspomnialam, tarczycy calej nie da sie usunac chirurgicznie. I jesli jest usuwany tylko schorowany fragment (zwykle tak sie dzieje) i nie ma sladow "skorupiaka", wowczas tarczyca z czasem w niewielkich ilosciach odrasta.
U mnie jest wyniszczana calkowicie przez podawanie (w kapsulkach) jodu promieniotworczego. Dziwnie to brzmi, ale nie wyglada to tak strasznie. Zwykle kapsulki, raz do roku podawane. Wowczas siedzac w szpitalu ide na potocznie zwane "zaplecze" czyli pokoje odizolowane od oddzialu i tam siedze 3-4 dni, az do bezpiecznego poziomu spadnie promieniowanie emitowane przez moj organizm. Pozniej 3 tygodnie w domu i powrot do swiata zywych.

Tarczyca sama w sobie jest paskudna. Czy w jedna czy w druga strone "odchyli" sie od normy robi straszny balagan w organizmie.

Agnes, wspolczuje bratu i podziwiam za wole walki.
Zapisane

Wiedźma

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #13 : 2004-11-22, 17:44 »
Uff, ale macie przezycia. U mnie w rodzinie ani wsrod przyjaciol nie bylo przypadkow nowotworow (odpukac), jedynie wsrod zwierzat... No i tesciowa miala bialaczke, ale wtedy sie jeszcze nie znalysmy.
Oczywiscie, ze samo slowo nowotwor wywoluje niepokoj. Warto obserwowac swoj organizm, badac sie regularnie. Najwazniejsze jest jak najwczesniejsze wykrycie i natychmiastowe podjecie leczenia, bardzo liczy sie wsparcie bliskich i to, jak sam chory znosi to psychicznie.
Tesciowa i TZ pracuja w Centrum Onkologii, za kazdym razem, gdy musze ich tam odwiedzic, jestem przerazona tlumem ludzi klebiacym sie w korytarzach...
Zapisane

Zorba

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #14 : 2004-11-22, 23:00 »
moja ciocia niedawno przechodziła operacje na raka złosliwy z tego co wiem...50% szans na przezycie ale przeżywa.Teraz chodzi na chemie.Wysiwiała ale nadal jest tą samą radosną kobietą ktorą kocham i kochać będe:) Moja mama miala guza na piersi ale to nic powaznego usuneli w jeden dzien i nie lezala nawet w szpitalu. A ja no cóz...boje się potwierdzam boje się raka...ale wiem ze będe walczyć bo nie p oto przyszłam na świat wiem ze cos osiągne w życiu że mi się uda że będe walczyć nie poddawać się to jest naprawdę ważne...
Zapisane

Forum Zwierzaki

Nowotwory...
« Odpowiedz #14 : 2004-11-22, 23:00 »

myszka

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #15 : 2004-11-23, 09:54 »
Moja sąsiadka przeżyła mastektomię - to kobieta po siedemdziesiątce, ale siły do walki z chorobą mogłaby pozazdrościć jej niejedna młoda osoba. Przez cały czas choroby - i teraz, gdy powoli dochodzi do siebie - nie zaprzestała dbałości o wygląd, o kondycję, na ile może, na tyle stara się żyć normalnie, ciągle elegancka i zadbana. Choroba trochę ją zmieniła, przedtem była nieco bardziej zdystansowana do ludzi, teraz jest serdeczniejsza.
Moja mama miała guza tarczycy, na szczęście bez dalszych konsekwencji.
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Nowotwory...
« Odpowiedź #16 : 2004-11-23, 09:57 »
Aby to tylko mnie nie trafilo :(

koniulka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2541
Nowotwory...
« Odpowiedź #17 : 2004-11-23, 12:10 »
Moja mama miała guzka piersi...Moja babcia też. Na szczęście była to tylko kwestia kilku dni w szpitalu...Teraz ja też się boję...
Zapisane
Na zawsze w naszych sercach...

Dalmafreciak

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #18 : 2004-11-23, 12:11 »
Tak strasznie się boję o moich najbliższych i o siebie samą... :(
Zapisane

malutka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1541
Nowotwory...
« Odpowiedź #19 : 2004-11-23, 16:34 »
Czytałam niedawno w gazecie o kobietach,które miały raka piersi i zdecydowały się potem na regeneracje piersi.Jedna z nich zrobiła sobie badania genetyczne i okazało się,że w przyszłości mogłaby mieć raka jajników,bo ma uszkodzony jakiś gen dlatego teraz zdecydowała się na ich usunięcie.
Zapisane
"Bądź takim,abyś nie musiał czerwienić się przed samym sobą" Victor Hugo

agnes211

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1833
  • Łatka i Mrówcia pozdrawiają merdaniem ogonka :)
    • WWW
Nowotwory...
« Odpowiedź #20 : 2004-11-24, 17:26 »
Aluniek myśle że na badania będziesz skazana już do końca życia. Tak jak moja mama. To badanie o którym mówisz nazywa sie właśnie scyntygram. Podaje sie promieniotwórczy jod w tabletce. Właśnie takie badania mam moja mama co dwa lata, a raz do roku musi jechać do wawy na kontrole.

Jeśli chodzi o kochaną służbe zdrowia to powiem wam że moja mama była chora gdy działały jeszcze kasy chorych. Należeliśmy do branżowej bo mój tato pracował w Straży Granicznej. Gdy zajechaliśmy lekarka powiedziała : Przyjmuje panią tylko ze względów humanitarnych ponieważ dwa dni temu wygasła nam umowa z branżową kasą chorych. :O i szok. Trzeba było sie starać o promese itd.


Co do brata to ja też go podziwiam...operacja z tego co mówili lekarze była bardzo ciężka. Marcin mocno krwawił, trwała 6 godzin...zastanawiali sie czy iść przez ośrodek mowy czy słuchu...powiedzieli że albo nie bedzie widzieć albo słyszeć...a on ? od poczatku nie było problemów. Na drugi dzień po operacji widział co prawda podwójnie ale myśle ze to przez przesówanie sie płtaów mózgowych bo przecież miał tam dziure wielkości dużego kurzego jajka. Jego walke z paraliżem też podziwiam tym bardziej że obok niego leżał chłopak, gdy przyjechałam(na 3 dzień po operacji) myślałam że był operowany po marcinie, okazało sie że chłopak się poddał i leży sparaliżowany od 3 miesięcy...a marcin...tak bardzo chciał wrócić do normalności...moi rodzice byli przy nim cały czas, ale zdażyło sie ze musieli przyjechać tu do białego na troche...opuszczali go po tygodniu. Marcin chodził przy balkoniku, robił kilka kroków z trudem...gdy przyjechali spowrtoem po 4 dniach Marcin sam wyszedł ze szpitala! bez jakiejkolwiek pomocy :)

Niestety przez te zdarzenia naoglądałam sie naprawde okropnych ludzkich tragedii...widziąłam ludzi naprawde zeniszczonych chorobą i za każdym razem wracając od brata czy z kontroli mamy byłam bardzo chora....(w sensie psychicznym)
Zapisane
pozdrawiam wszystkich miłośników kundelków, i nie tylko:)

Forum Zwierzaki

Nowotwory...
« Odpowiedz #20 : 2004-11-24, 17:26 »

cut

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 341
Nowotwory...
« Odpowiedź #21 : 2004-11-24, 18:43 »
Słowo nowotwór wywołuje u mnie strach i kojarzy mi się z najgorszym  :(  
Boję się go, bo wiem, że nie mam na tyle silnej woli życia, aby przezwyciężyć najgorsze, jeśli mi się przytrafi...
Zapisane
'Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.'
(Ustawa o Ochronie Zwierząt)

absencja

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #22 : 2004-11-24, 20:24 »
Ostatnio sobie uświadomilam, jak dużo osób chorowalo na raka. Przeraża mnie to, że mnóstwo osób walczy, ma nadzieje, a i tak przegrywa. a na koniec ma świadomośc, ze przegralo i nic juz się nie da zrobić...
Zapisane

Jaśka

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #23 : 2004-11-24, 20:41 »
Tak to okropne. U nas nie dawno cała rodzina była w strachu. Ponieważ mama jednego z moich dziadkow umarła na raka i tak samo mama mojej babci  :( Więc każdy się bał że to jest w genach... Robiliśmy badania i na szczęście wszystko jest ok.
Zapisane

Zimoludka

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #24 : 2004-11-27, 22:56 »
Moi dziadkowie mieli raka. I to tego samego- żołądka. Obu nie udało się przeżyć dłużej niż 1,5 roku z tą chorobą.... Bracia jednego z dziadków tez umarli na raka, od strony drugiego dziadka też... Teraz jedna ciocia (od strony dziadków) ma raka piersi i teraz wykryto jej przerzuty... Mojej koleżance w te wakacji wykryto raka... w tym samym wieku co ja.... 10 grudnia ma ostatnią chemie
Zapisane

Ekoteczka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2948
  • Kocham koty :)
Nowotwory...
« Odpowiedź #25 : 2004-11-28, 15:44 »
Świetny temat najgorszych koszmarów, które niestety sie sprawdzają w najmniej spodziewanych momentach życia. Tylko optymizm i wewnętrzna siła może nas obronić bo trzeba mieć dużo zdrowia żeby chorować, bo kolejki, bo lekarze po znajomości, o wszystko trzeba sie wykłócić, upomnieć brrrrr okropność. Mam nadzieję że umrę na rodzinna wadę serca szybko i po cichu poza szpitalem  :?
Zapisane
BC + koci podrostek

k_lap

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #26 : 2004-12-20, 11:14 »
Ja tez uwazam, ze wazny jest optymizm i wiara w dobro.
U mnie w rodzinie moj chrzestny zmarl na raka, zaczelo sie od zoladka i tak juz polecialo... Okropna smierc w jego przypadku, nie bede tego opisywac.
A jesli chodzi o dziadka... podobne choroby i podobna smierc.
Ta choroba jest paskudna, ale znam przypadek, ktory uratowal doslownie cud i ogromna wiara. Dlatego wazny w zyciu jest wlasnie optymizm !!!!!!!!!!
Zapisane

Talagia

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #27 : 2004-12-21, 00:19 »
U mojej siostry kilka miesięcy temu wykryli raka przydatków (w mózgu)
Dowiedzialam się o tym wczoraj wieczorem...
Zapisane

Forum Zwierzaki

Nowotwory...
« Odpowiedz #27 : 2004-12-21, 00:19 »

Apiska

  • Gość
Nowotwory...
« Odpowiedź #28 : 2004-12-21, 09:00 »
Cytat: Talagia
U mojej siostry kilka miesięcy temu wykryli raka przydatków (w mózgu)
Dowiedzialam się o tym wczoraj wieczorem...


Ile siostra ma lat?

U mnie w rodzinie ciocia (siostra Taty) miała raka piersi......Zmarła  kilka m-sc po operacji :(
Zapisane

cut

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 341
Nowotwory...
« Odpowiedź #29 : 2004-12-21, 15:24 »
Cytat: Talagia
U mojej siostry kilka miesięcy temu wykryli raka przydatków (w mózgu)

Talagia, wszystko będzie dobrze! Trzymam kciuki, żeby siostra jak najszybciej powróciła do zdrowia.
Zapisane
'Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.'
(Ustawa o Ochronie Zwierząt)
Strony: [1] 2 3   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.104 sekund z 27 zapytaniami.