Inne psy jakoś za Tomkiem nie szalały, Kropiszka też nie... Nie to, żeby go unikały czy w inny sposób okazywały nielubienie, nie... Ale też takiej miłości i asysty niczym wierny adiutant nie było... Nie było pilnowania, abym przypadkiem nie zakłóciła spokoju pańcia przez wejście do pokoju, w którym przebywa (Pigi, o ile jest w innym pomieszczeniu, natychmiast nadlatuje z warczeniem i szumem ogona
) To bywa naprawdę uciążliwe, kiedy np. późnym wieczorem chcę wejść do pokoju, a Piegus zaczyna pyskowanie. Potrafi tak się drzeć, że nie sposób porozmawiać...
Jednak Toffiś naprawdę był aniołkiem, spokojniutkim, zrównoważonym pieskiem... Tę wolontariuszkę, która na Dogo Piegusa uznała za grzecznego psa, chętnie bym wzięła na rozmowę