Proszę się nie śmiać, to początki mojej twórczości:
Wkurzona wyszła na spacer do lasu. Znowu trucie i czepianie się o wszystko i nic. Anka miała już tego dosyć, nawet posiedzieć u koleżanki nie mogła w spokoju. Bo śmieci nie wyniosła i już awantura. Idąc ścieżką rozmyślała o tym i owym. Gdy dotarła do swojej ulubionej, ukrytej głęboko w lesie polanki, usiadła na starym kamieniu obrośniętym mchem. Polanka była nieduża, wokoło rosło pełno krzaków osłaniających to miejsce przed ludzkim wzrokiem, a gdy usiadło się na owym głazie, człowiek odnosił wrażenie, jakby nic złego go tu nie mogło spotkać.
Tak więc Anka, typowa samotniczka i marzycielka, usiadła na kamieniu i zamknęła oczy wyobrażając sobie, jakby to było cudownie, jakby na świecie naprawdę istniały smoki, jednorożce, pegazy oraz inne baśniowe stwory. Ona, Anka, miała być niezwykłą, elficką księżniczką znającą się na magii i władająca tymi wszystkimi mitycznymi stworzeniami.
Nagle poczuła, jak coś oplata się wokół jej prawej łydki i parzy okropnie w skórę.
-Auuuć, cholera, co to??!!??- zirytowała się.
-Z łaski swojej, najpierw przychodzisz na naszą polanę,siadasz na naszym ołtarzu, nie chcesz odejść, a jak bronimy się to wrzeszczysz.-odrzekło coś z dołu.
Gdy Anka tam spojrzała, nie wiedziała, jak się zachować. Zobaczyła SMOKA, tak jest, prawdziwego SMOKA, obok niego jeszcze ze dwadzieścia, ale te smoki były jakieś... wybrakowane. Choć ich łuski i skrzydła mieniły się najwspanialszymi kolorami, czegoś im brakowało. Anka stwierdziła, że skoro te smoki mają najwyżej po trzydzieści, no może czterdzieści centymetrów, to coś tu jest nie tak... chyba ich wielkość.
CDN, nie śmiać się, to moje początki!!