Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Amin  (Przeczytany 861 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Amin
« : 2007-05-02, 07:57 »
Moja kolejna opka, troche długa ^^

 Chłopak złapał kawałek mokrego drewna. Za pomocą noża wyżeźbił małą płaską łódke i puścił ją w dół strumienia. Usiadł na głazie. Strumień spływał wartkim nurtem niosąc małą, kształtną łódeczke.
Zawiał wiatr. Niebo zakryły ciemne, ciężkie chmury. Z nieba spadły pierwsze grube krople wiosenneg deszczu. Chłopak zbiegł w dół łagodnego zbocza pagórka.
Po krótkiej chwili wpadł zdyszany i mokry do niedużej, drewnianej chaty. W środku zastał wuja sprzątającego w kuchni. Adil spojrzał na niego zdziwionym wzrokiem.
-Co się stało Aminie. Czyżbyś wpadł do strumienia?- zadrwił mężczyzna. Amin zrobił obrażoną mine, która bardzo szybko znikła z jego twarzy gdy poczuł zapach baraniego gulaszu. Usiadł przy dębowym i wyblakłym ze starości stole.
Amin przejechał ręką po mokrych, krótkich kasztanowych włosach, stawiając je lekko do góry. Adil podsuną mu miske z ciepłym obiadem. Wygłodniały chłopak szybko pochłonął swoją porcje. Wstał z krzesła i wszedł po schodzach do swojego pokoju.
Pomieszczenie nie było zbyt duże. Mieściła się tam szafa, małe biurko z wiśniowego drzewa, łóżko, szafka nocna i półka pełna pamiątek i skarbów szesnastolatka. Przez otwarte okno wpadały pojedyńcze krople deszczu . Przy dzwiach oparta stała drewniana katana. Popatrzył na swój skarb.- "Szkoda że wuj nie ma pieniędzy."- pomyślał.
-Aminie! Chodź szybko! Kupcy przyjechali!- usłyszał głos z dołu. Szybko się zerwał i złapał stary, wytarty worek. Przybyli kupcy, w jego sercu pojawiła się nadzieja że moze odkupią od niego drewniane figurki. Wpakował kilka ładnych figurek i zbiegł po schodach.
Przy stole w kuchni siedział Morn, karcmarz. Uśmiechną się, brakowało mu kilku zebów.
- Już jesteś to idziemy.- powiedział wuj.
Amin wyszedł na skąpane w słońcu podwórze. Deszcze przestał padać. Rozchodził się orzeźwiający zapach mokrej, nagrzanej od słońca ziemi. Pięć metrów dalej było widać rozmokłe ślady po kołach. Chłopak złapał głęboki oddech i ze spokojem wypuścił go. Ruszył przed siebie. Po chwili doszli do niego Adil i Morn. Szli w ciszy do wioski. W okół rozchodził się piękny krajobraz Doliny Wschodu. Soczysto zielone łąki, wspaniałe dębowo-bukowe lasy i szeroki, wartki strumień wijący się wśród drzew.
Po męczącym marszu nareście pojawiła się przed nimi wioska. Na poboczu zobaczyli sad Carla. Wiśnie, jabłonie i grusze otulone były wspaniałym, białym kwieciem. Na placu stało kilka wozów, obok nich stragani i kłębiący się przed nimi ludzie. Amin odrazu zauwarzył nieznany wóz stojący na poboczu. Na straganie znajdowało się kilka błyskotek, srebne brosze z diamentem, złote łańcuchy i łańcuszki, pierścienie. Kobiety stały i oglądały biżuterie.
Zobaczył dziewczyne wychodzącą z wozu. Była bardzo ładna. Kruczoczarne, kręcone włosy sięgały jej do pasa. Z pod gęstych, długich rzęs na świat spoglądały duże szmaragdowo zielone oczy. Miała oliwkową cere. Nie była ubrana jak wszystkie kobiety. Luźna berzowa tunika związana była oliwkowo zielonym pasem, tego samego kolory były jej nogawice. Na nogach miała brązowe buty z jeleniej skóry. Włosy podtrzymywała cienka brazowa opaska. Za nią wyszedł mężczyzna, jej ojciec. Był wysoki i dobrze zbudowany. W przeciwieństwie do córki miał jasne bląd włosy i błękitne oczy.
-Aminie, chodź. Chicałeś przecierz sprzedac figurki- usłyszał głos wuja. Amin dwrócił wzrok od dziewczyny i ruszł za wujem. Dostarli do starego wozu. Jego włascicielem był Horld. Pochodził z ich wioski, lecz postanowił wbrać życie wędrowca.
-Witam. Co panów do mnie sprowadza- zaczął Horld śmiesznym akcenetem. Amin i Adil wybuchneli śmiechem.
-Horldzie chciałbym sprzedać u ciebie troche moich figurek- rzucił chłopak i wskazał na worek trzymany w ręce. Horld złapał go i obejrzał zawartość.
-Przykro mi, ale nie są dużo warte.- zaczął. Aminowi zżedła mina.-Lecz możesz mi je sprzedać za jakieś 15 koron?- dokończył. Była to niższa czena niż chłopak oczekiwał. Zrobił obojętną mine.-"Albo sprzedam je teraz, albo będe czekał do następnej wiosny, a przecierz zalezy mi na tym by uzbierać na katane"- pomyślał.
-Zgoda- odpowiedział i uśmiechnął się. Horld też był wyraźnie zadowolony wysypał figurki na stół i do worka wsypał 15 koron. Amin zadowolony ze sprzedarzy odszedł by pooglądać inne stoiska.
Kupcy sprzedawali prawie wszystko, broń, narzędzia, biżuterie, jedzenie, księgi, figury, zabawki. Amin ogarniał to wzrokiem. Jego turkusowe oczy spąglądały na świat optymistycznie. Wszędzie i we wszystkich widział dobro. Przypomniał sobie słowa wuja:
-"Świat to pole walki, chłopcze. Nad każdym słabszym wojownikiem kłołuje stado sępów, gotowych zabrać mu wszystko co miał. Pamiętaj, nigdy nie bądź słabszy, a napewno nie bądź sępem."
Usiadł zamyślony między dwiema chatami. Tu go nikt nie znajdzie. Cisza i spokój napawały jego serce, gdy nagle usłyszał przerażające krzyki. Pobiegł na plac i zobaczył straszną scene. Na placu grupa dziwnych stworze takowała i rozszarpywała ludzi. Stworzenia nie przypominały ludzi. Miały szarą skóre, czerwone oczy i długie rogi. Jedyne co było w nich ludzkie to tors i twarz. Nogi były jak od byka, owłośione i silne. Były to minotaury. Po drugiej stronie zobaczył wuja. Krzykną do niego i zaczą się przedzierać przez tłum. Gdy nagle zobaczył że jedna z przerażających besti zabija wuja.
-Nieeeee!- wrzasnął. Świat zamazywały mu łzy. Ktoś go przerócił, upadł w błoto. Nie próbował wstać. Zaczisną powieki, czekał aż któraś z besti zabije jego. Leżał i nagle usłyszał głos. -"Aminie"- wołał cicho-"Aminie"- usłyszła ponownie. Otworzył oczy i zobaczył tą samą piękną dziewczyne, którą widział przy nieznanym wozie.
-Aminie!- krzyknęła. Zobaczył rozwścieczoną bestie szarżującą prosto na nich. Przturlał się na bok, by przpuścić rozjuszoną bestie. Wstał, nigdzie nie widział zwłok wuja, wysztkie martwe ciała przerobione były na miazge. Dziewczyna złapała go za ręke. Zaczeła ciągnąć.
-Aminie, musimy iść, chodź- usłyszał jej głos.
 
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.12 sekund z 23 zapytaniami.