Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Opowiadanie o słoniach  (Przeczytany 3718 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

ghosty

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 588
Opowiadanie o słoniach
« : 2007-08-22, 12:12 »
Pewnego dnia na religii strasznie mi się nudziło. Denny styl, bo na lekcji nie umiem myśleć nad poprawnym pisaniem ;d

-------------------------------------------
Dziś przy obiedzie moja siostra powiedziała:
- Tato, bo ja bym chciała zaadoptować słonia.
 Parsknęłam w swoją pomidorową. Tata też zaczął się śmiać.
- Chciałabym zaadoptować słonia - powtórzyła dużo wyraźniej i głośniej moja siostra.
- I co, będziesz go w pokoju, w akwarium go trzymać? - zadrwiłam. - A na noc będziesz wynosiła na pole?
 Tata zaczął się tak zataczać ze śmiechu, że aż się oblał. Przyłożył rękę do czoła Justyny i powiedział:
- Majaczysz, kochana.
- Nie, tata. Z tą adopcją to chodzi o to... - Justyna wcale nie wyglądała, jakby miała żartować.
- Wystarczy, że sama jesteś słoniem. Drugiego nie potrzebujemy. Chyba, że nie chcesz się czuć samotna - powiedziałam.
- Zamknij się. U nas otwierają za niedługo zoo i tam można będzie mieć własnego słonia, no, ten, zaadoptować go, ale on w zoo będzie - wytłumaczyła Justyna.
- A po co w ogóle go adoptować, skoro w zoo będzie?
- Justysia, nie rób sobie jaj z biednych słoni - mruknął posępnie tata, który przed chwilą skończył się bujać. - Idź do pokoju, i odpocznij. Pewnie miałaś ciężki dzień.
 Już miałam mówić, że cały dzień Justyna przestała z robotnikami, który budowali mury zoo, ale zadzwonił telefon. W związku z tym odebrałam go.
- Justyna? - usłyszałam przesłodzony głos w słuchawce. - I co, zgodzili się co do tego słonia?
- Następna wariatka - odpowiedziałam. - Tu nie Justyna, tylko Ela. Już ją wołam. JUSTYNA! Telefon do ciebie!
 Przyleciała Justyna jak na skrzydłach i wyrwała mi słuchawkę.
- Następna wariatka ze słoniami - wytłumaczyłam tacie. - One się dobrze czują?
 Ale tata mnie nie słyszał. Właśnie przeglądał gazetę regionalną i trafił na artykuł zatytułowany "I ty możesz mieć własne zwierzątko w naszym ZOO!".
"Posiadanie własnego zwierzęcia w zoo staje się coraz modne w innych krajach, toteż postanowiliśmy taką taryfę zastosować i w naszym zoo - mówi Paweł Drab, dyrektor zoo. - Każde zwierzę można wziąć na raty..." - przeczytałam. Nie wytrzymałam i wybuchłam straszliwym, zagłuszającym śmiechem. Tata też nie wytrzymał.
- Cicho! - krzyknęła od telefonu Justyna. - Właśnie omawiam z Gośką ważne sprawy! Nie możecie przez chwilę zachowywać się jak normalni ludzie?
- Ważne sprawy - prychnęłam. - Słonie.
 Moja siostra naprawdę zwariowała. Przekonałam się o tym wieczorem, kiedy przyszła do mnie do pokoju, na internet i zaczęła oglądać słonie na zdjęciach i na kamerce. Ja właśnie uczyłam się chemii, ale kątem oka patrzyłam na niecodzienne zachowanie siostry.
- Ile taki słoń kosztuje? - spytałam zaciekawiona.
- Ja z Gośką bierzemy jednego na raty, Sandra z Lidką biorą fokę...
- Jezus Maria. Ta wasza klasa naprawdę zeszła na psy.
- Elka, chodź tu. Pomóż nam wybrać - podeszłam i Justyna pokazała mi zdjęcie trzech słoni. - Którego wybrać? Zastanawiamy się nad tym środkowym a ostatnim, ale...
- Justyna, idź się lecz. Słonie i słonie. Co to za idiotyzm?! I kto to wymyślił w ogóle?
- Dyrektor zoo. Spoko gościu, powiedział, że da nam zniżkę, jako...
- Wiesz co, może ja pójdę się uczyć. Oszczędzę sobie stresu.
 Ale się nie uczyłam. Śmiałam się w duchu z mojej siostry, Gośki, Sandry, Lidki, dyrektora zoo i słoni.
- Nie uczysz się - zwróciła na mnie uwagę Justyna. - Cały czas patrzysz się w ścianę.
- Idź do swoich słoni - warknęłam.
- Spadaj. Ale ja i tak będę mieć słonia - i jednym ruchem wyłączyła komputer, i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
- Co się tam dzieje? - próbował się dowiedzieć tata.
- To ten słoń - krzyknęłam. A później już powiedziałam sama do siebie - Dziecko wojny. Nie, dziecko słoni.
 Oprócz tego, że Justyna cały czas patrzyła na internet na słonie, nic ciekawego się nie działo. Minął tydzień, a o słoniach nadal ani słowa. Aż byłam ciekawa, czy moja siostra jest taka głupia i czy rzeczywiście razem z Gośką kupiły tego nieszczęsnego słonia. Ale nie dałam po sobie nic poznać, żeby potem nie było, więc zapytałam moją siostrę dziś rano podstępem:
- Justyna, masz pożyczyć 20 zeta?
- Nie, bo jutro idę po słonia.
 Zabrzmiało to dość dziwnie, więc zrobiłam nieznaczną minę i poszłam do łazienki.
 Na następny dzień Justyna przyszła do domu dziwnie zadowolona.
- Mam słonia - oświadczyła takim tonem, jakby zaraz się miała rozpłynąć. - Mamy z Gośką słonia! Dziś u Gośki impra na cześć Bryhildy! Bryhildy, naszej słoniczki! Tylko nic ojcu nie mów...
- Bryhilda? Kto takie idiotyczne imię dla słonia wymyślił? Biedny słoń... - użalałam się. - Powaliłoby mnie, gdybym Picollo za słonia musiała pić.
- Ciebie nie zapraszałam - warknęła Justyna.
- I chwała za to niebiosom.
 Do końca dnia Justyna była okropnie zadowolona, aż jej zazdrościłam, ale nie słonia, tylko samopoczucia.
- Elka, wytłumaczysz mi majzę? - spytała mnie dużo, dużo później Justyna. Zdziwiłam się, że ją może w ogóle obchodzić majza, mając słonia w zoo na raty.
- To ciebie jeszcze coś obchodzi?
 I wtedy to się stało. Justynie zaczęły rosnąć uszy, nos zaczął jej się wydłużać, pantofle zjechały jej z nóg, bo jej się powiększyły do rozmiarów plastikowej miednicy i zaczął jej z tyłu wyrastać mały ogonek, na którego końcu była zawiązania kokardka. Sama skóra zaczęła twardnieć i robić się szarego koloru. Patrzyłam się zdumiona w Justynę - obraz nędzy i rozpaczy, która właśnie zamieniła się w słonia.
- Słoniocy! Słoniocy! - zaczęła się drzeć moja (jaka moja?) siostra w niebogłosy. - Pomocy! Pomocy! SŁONIOCY! SŁONIOCY! Co się gapisz? Słonióż mi!
 Nagle do pokoju wszedł tata.
- Co tu się dzieje...? - zdążył tylko zapytać, bo zemdlał. Ja stałam z otwartą gębą i patrzyłam się we wrzeszczącego słonia, który był moją siostrą.
 Obudziłam się. Żadnego słonia. Nade mną stała Justyna i się darła: Ela! Wstawaj!
- Co...? Gdzie słoń? - wymamrotałam na śpiąco.
- Przestań bredzić i wstawaj. Pójdziemy do zoo i pokażę ci mojego i Gośki słonia.
 Precz ze słoniami!


@edit:
Retriva - może będzie ;P Na innej religii pisałam ciąg dalszy, ale nie dokończyłam go, ale już nie o słoniach.
Zapisane

Retriva

  • Gość
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #1 : 2007-08-22, 12:36 »
ale fajne xD bedzie ciag dalszy :>?
Zapisane

ogryzek

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4120
  • drugs are bad mkay? :>
    • WWW
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #2 : 2007-08-24, 11:40 »
super! czekam na ciąg dalszy XD
Zapisane
nie interesuj się, nie pytaj się o nic! nie zgubimy się, nie zbłądzimy przecież..
l gg 3474439 l www.mamojestembaklazanem.fbl.pl

3.07-31.07 - w Kletnie ;)

Forum Zwierzaki

Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedz #2 : 2007-08-24, 11:40 »

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #3 : 2007-08-26, 16:40 »
Śmieszne :) Przeczytałam i powiem, że nawet mi się podobało :)
Zapisane

ghosty

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 588
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #4 : 2007-08-26, 21:25 »
Lol, jak dałam to opowiadanie na forum literackie, z ciekawości, co na to powiedzą prawdziwi pisarze, to mnie wyśmiali :P Aż tak bardzo rzuca się w oczy brak opisów?

PS. Może jutro następna część ;]
Zapisane

PPSIARA

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3582
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #5 : 2007-08-26, 21:47 »
kolejne opowiadanie o słoniach xP o Wy wredne papugi...
A jak dawalam moje to miało tak oryginalną tematyke bo było o słoniach..
Zapisane
Głośnym strzałem w swoją głowę rozpoczynam rzeź idiotów.

ghosty

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 588
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #6 : 2007-08-26, 22:30 »
Eee, to ja już dawno napisałam to opko, ale jakoś nie było okazji do zapodania na forum :P Szczerze, Ppsiara? To ja nawet Twojego opka nie czytałam ;p
Zapisane

PPSIARA

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3582
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #7 : 2007-08-26, 23:04 »
a wiesz jak dawno moje opko było?xD
Zapisane
Głośnym strzałem w swoją głowę rozpoczynam rzeź idiotów.

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #8 : 2007-08-27, 00:53 »
Oj, nie kłócić się, tylko ja chcę słonie!! :D
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedz #8 : 2007-08-27, 00:53 »

Retriva

  • Gość
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #9 : 2007-08-27, 09:43 »
Ghosty, nie rob duzo opisow xP nie wiem jak reszta, nie lubie jak jest duzo opisow ^^
Zapisane

PPSIARA

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3582
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #10 : 2007-08-27, 16:29 »
opisy są nudne o_O nie wiem komu by sie chciało je czytać xD dialogi są dżezi;D
Zapisane
Głośnym strzałem w swoją głowę rozpoczynam rzeź idiotów.

Retriva

  • Gość
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #11 : 2007-08-27, 16:56 »
opisy są nudne o_O nie wiem komu by sie chciało je czytać xD dialogi są dżezi;D
podpisuje xP
Zapisane

ghosty

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 588
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #12 : 2007-08-27, 20:02 »
Wiem, że opisy są nudne, ale ja nie zamierzam się stosować do gustu dwóch-trzech osób - piszę, jak ja lubię :D
Zapisane

Retriva

  • Gość
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #13 : 2007-08-27, 22:31 »
i dobrze, ze piszesz jak lubisz xP
Martiiiiii, dawaj next :krzywy: Letlo kce next! :co-jest: (Pixi, uzaleznilas mnie od tej emotki :co-jest:)
Zapisane

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #14 : 2007-08-27, 22:48 »
Właśnie!! My chcemy dalej, obojętnie czy z opisami, czy bez nich :P :D

Dalszą część prosimy! :D  ;p A jak nie ma dalszej, to niech będzie nowe opo... dla mnie może być nawet o nosorożcach :D Byle by było... :P Ale bardziej obstaje przy słoniach ;)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedz #14 : 2007-08-27, 22:48 »

ghosty

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 588
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #15 : 2007-08-27, 22:52 »
Oj, już kończę drugi... eee... jakby go nazwać... no... tego... rozdział ;p I nie ma sensu umieszczać kawałka rozdziału, jak tylko jeszcze parę linijek dopiszę, sprawdzę błędy i umieszczam ;p
Zapisane

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #16 : 2007-08-27, 23:22 »
To świetnie :D
Zapisane

ghosty

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 588
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #17 : 2007-08-28, 23:25 »
Miało być wczoraj, ale zapomniałam.
Wreszcie się doczekaliście ;p
Nie umiem ocenić, która część jest lepsza, więc czekam na uwagi ;p

----------------------------------------------
 Od paru dni moja siostra siedziała w swoim pokoju i rzadko się do kogoś odzywała. Wczoraj weszłam do jej pokoju, a Justyna siedziała nad jakimiś papierami. Firmę zakłada, czy co? Zaniepokoiło mnie to trochę, bo wcześniej się tak nie zachowywała. A nigdy się jeszcze nie zdarzyło, żeby siedziała w pokoju i nie słuchała muzyki, biorąc pod uwagę te papiery, na których gorączkowo coś pisała. Może moja siostra powieść pisze? Pewnie o słoniach.
 Dziś nadarzyła się okazja, żeby ją o to zapytać, bo przyszła do mnie na komputer. Właśnie robiłam pracę na plastykę.
- Justyna, powiedz mi, co ty tak ciągle… eee... przesiadujesz w tym swoim pokoju i do nikogo się nie odzywasz? Zakochałaś się, czy co? - spytałam, przerywając rysunek.
- Haha, myślisz, że ci powiem? - zaśmiała się chytro moja siostra spoglądając na mnie zza ramienia. - I tak nie zgadniesz.
- Oj, no powiedz. Nie powiem tacie – przysięgłam Justynie. Warto było obiecać, chociażby dlatego, żeby dowiedzieć się, jaką głupotę znowu moja siostra wymyśliła.
- Nie powiesz? – zawahała się moja siostra, obracając się na krześle obrotowym w moją stronę. – No dobra… Jeśli już tak bardzo chcesz wiedzieć, to chodzi o to, że chcę kota. W pokoju opracowuję strategię namówienia taty na kota. Bo Gośka już ma, to ja też chcę.
 Prychnęłam. Jeszcze nie zapomniałam o słoniu, którego Justyna kiedyś zaadoptowała z zoo.
- Tak jak tego słonia? Nie ma mowy, Justyna. Tata się nie zgodzi. A już na pewno nie ja. Ja chcę mieć pokój, a nie pobojowisko.
- Ale kota można wytresować, żeby nie drapał, robił do kuwety…
- Daj sobie spokój, wytresować to można psa. W ogóle, ja nie wiem, co ty sobie wyobrażasz, chcąc kota? Przecież to obowiązek, potem się okaże, że to ja albo tata będziemy kupować kotu karmę, wymieniać żwirek w kuwecie… Nie, nie zgadzam się – powiedziałam dobitnie.
- Nikt mnie nie chce zrozumieć! – warknęła Justyna ze łzami w oczach, i obróciła się tak gwałtownie na krześle, że aż z niego spadła. Zaczęła łkać, a ja powróciłam do rysowania.
 Myślałam, że Justyna da sobie spokój z kotem, ale wkrótce okazało się, jak bardzo się myliłam. Tydzień później przyszła do mnie.
- Ela… - zacięła się nagle. – Tata się zgodził na kota, ale powiedział, że pod warunkiem, jak dam sobie radę z kotem Gośki. Bo ona wyjeżdża na weekend i powiedziała mi, że jak chcę, to mogę się nim przez ten weekend opiekować. Co ty na to?
- Jak najdalej od mojego pokoju. Mebli też. I niech sobie robi w kuwecie, nie na moim dywanie. Da radę?
- No. Dzięki, kochana jesteś! – rzuciła mi się na szyję. Odepchnęłam zwariowaną siostrę.
- Ale ostrzegam – powiedziałam. – Jeżeli… jeżeli on będzie w moim pokoju, to ja go do schroniska zawiozę – zagroziłam.
- Nie ma sprawy. Dzięki! – i wyleciała z pokoju jak na skrzydłach.
 Dwa dni później przyszła do domu z kotem Gośki. Już od progu zawołała: „Eee… Ela, chodź, mam kota!” co miało taki skutek, że wystraszony jej donośnym głosem biedaczyna wyskoczył z jej ramion wprost na zepsuty stojak na parasole (ten, który tata już od pół roku wyrzuca), okropnie się przy tym tłukąc. Kot wystraszony hałasem, jakiego narobił, czmychnął do łazienki. Justyna natychmiast za nim poczłapała. Zaraz potem usłyszałam:
- Elka, zrób mu coś, bo ten ruski cholernik sika do wanny!
- Chciałaś kota – to sama się nim zajmuj, i nie zawracaj mi gitary – odkrzyknęłam z kuchni, robiąc sobie herbatę.
 Chwilę później dobiegły mnie z łazienki odgłosy, które zapewne świadczyły o poskromieniu kota. Na szczęście – nie mam zamiaru kąpać się w „ochrzczonej” wannie przez kota. Do końca dnia było już spokojnie. Oprócz Justyny, która śpiewała Mietkowi (to znaczy kotu) kołysanki na dobranoc. Biedny kot… czy moja siostra naprawdę nie wie, że śpiewać każdy może, ale nie każdy może słuchać? Boże, do czego to doszło.
 Wieczorem byłam już pewna, że z kotem problemów będzie co niemiara – a nie myliłam się, bo biedactwo miało zostać u nas jeszcze przez dwa dni. Wątpię, czy z Justyną wytrzyma ten weekend.
 W sobotę rano budzi mnie nieziemski ryk Justyny:
- Eeeeela! Chodź tu!
 Chcąc nie chcąc, poszłam dla świętego spokoju.
- Co chciałaś? – zapytałam.
- Ten kot jest głupi! Robiłam kanapki, Mietek zrobił hałas w łazience, ja poszłam sprawdzić co się stało, a on w między czasie zżarł cały pasztet! – wykrzyczała mi zbulwersowana siostra.
- Hahaha… Skoro na takie coś wpadł, to mądry, na pewno mądrzejszy od ciebie… - zadrwiłam.
- A odwal się.
- Mówię jak jest. Nauczyłabyś się przynajmniej czystości od tego kota. Potrafi sam się umyć i nikt mu o tym nie przypomina.
- Mówiłam, żebyś się odwaliła?
- No, mówiłaś. Ale czy ja kiedykolwiek słucham, co ty do mnie mówisz? – zapytałam głupio.
- Nie, ale powinnaś! – oburzyła się Justyna.
- Sama się odwal. A teraz, jeśli łaska, daj mi święęęęty spokój – nie mogłam powstrzymać się od ziewnięcia – ale idę jeszcze pospać, sobota jest, wolny kraj.
- Nic z tego, tata kazał nam sprzątać, jeżeli mamy dostać kieszonkowe.
- I tak dostaniemy – powiedziałam posępnie. – I daj mi spokój, idę przynajmniej pofantazjować, co będzie jak ten kot…
 Urwałam, bo w pokoju obok rozległ się huk. Z Justyną pobiegłyśmy do saloniku jak na złamanie karku. Otworzyłyśmy drzwi… i zamarłyśmy. Mietka nie było, a na ziemi leżał… telewizor!
- Matko jedyna… - wyjąkała Justyna. Ja też byłam przerażona tym widokiem. – I co my teraz zrobimy?
- Powiemy prawdę ojcu, przecież się kapnie… - powiedziałam, cała roztrzęsiona. – A ta ofiara losu pewnie się schowała za szafę.
- Zwariowałaś? Tata nas zabije – zaprotestowała moja mało inteligentna siostra.
- Po pierwsze, nie nas, tylko ciebie, bo to nie ja chciałam kota, a po drugie, nie ma szans, żeby tata się nie skapnął. Chyba nie będziesz kupować telewizora, co?
- A ty jesteś moją siostrą! Ty też miałaś pilnować tego kota!
- Ja? Od kiedy? Wykluczone… Lepiej idź to sprzątaj, a ja idę zetrzeć kurze – powiedziałam, zostawiając bezradną Justynę w pokoju z rozwalonym telewizorem.
 Nie minęło pięciu minut, kiedy usłyszałam przeraźliwy krzyk mojej siostry.
- Dzieje ci… - nie dokończyłam, bo między szczątkami telewizora zobaczyłam… mnóstwo krwi i kota – niestety już martwego. Pośrodku pokoju leżała Justyna ze łzami w oczach. Podeszłam do niej, przytuliłam ją i powiedziałam:
- Nie bój się, kupimy Gośce nowego kota. Tacie telewizor też.
 Ku mojemu zdziwieniu, Justyna wyrwała mi się z objęć i odeszła ode mnie, prychając – nadal ze łzami w oczach.
- Odwal się!
 Więc odwaliłam się. Poszłam do kuchni i zaczęłam sprzątać – a Justyna jak się oburza, to niech sobie sama radzi.
 Jak tata wrócił z biura, to tak nakrzyczał na moją siostrę, jak nigdy. Wreszcie się jej dostało. Do końca roku Justyna nie dostanie kieszonkowego, i oprócz tego ma przerąbane.
 Ale oczywiście, moja ciekawość zwyciężyła, i zaraz poleciałam do niej, zapytać, co robi z kotem. Zastałam ją w opłakanym stanie. Ledwo co z niej wydusiłam, że jutro idzie po identycznego kota na bazar, a Gośce nic nie powie. Według mnie – idiotyczny pomysł, po co oszukiwać kumpelę? Ale oczywiście mojej siostrze mówić, to jak do ściany.
 Więc poszła na bazar. Wróciła z kotem. Biało czarnym, podobnym, jakiego miała Gośka. Jak dla mnie, Gośka się zorientuje, że to nie jej kot, ale nic nie mówiłam Justynie, żeby znowu na mnie nie naskoczyła. Z nowym Mietkiem było też niemało kłopotów.
 Zaraz po przyjściu Justyny z kotem, od razu wyskoczył z jej objęć, strącając wazon. I chwała za to niebiosom, bo wazon był zielony, brzydki i do niczego nie pasował, a szkoda było go wyrzucać, bo tata go kiedyś dostał od babci. A teraz to i nawet mniej do sprzątania co tydzień… Mniejsza o to. Moja genialna siostra zaraz zawołała mnie do niańczenia kota, bo sama nie mogła poradzić sobie z jego poskromieniem. Okazało się, że kiciuś panicznie bał się ludzi, a zwłaszcza mojej siostry – czemu się nie dziwię. Zanim udało się nam go złapać, buszującego w pokoju Justyny, przewrócił dwa kwiatki doniczkowe, lichą półkę z płytami i kubek z długopisami.
 Do wieczora Justynie udało się namówić kota, żeby jadł Kitekata, bo kot Gośki też jadł, gorzej z kuwetą – kotek chyba nie był przyzwyczajony do takiego wynalazku, jak kuweta, bo sobie do niej nie trafiał.
 W poniedziałek wróciła Gośka. Przez drzwi od swojego pokoju słyszałam krótkie przywitanie się jej z moją siostrą i kotem, a potem jej nieziemski ryk:
- Justyna, czy ty ZMIENIŁAŚ MIETKOWI PŁEĆ?
 Okazało się, że na bazarze, zamiast kocura kupić, moja siostra kupiła kocicę.
Zapisane

Retriva

  • Gość
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #18 : 2007-08-28, 23:33 »
Lepsze od tamtej :P mozesz napisac cos jeszcze, nie obraze sie =D
Zapisane

ghosty

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 588
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #19 : 2007-08-28, 23:38 »
Dzięki ;p Już mam pomysł na następną część, dziś jeszcze obmyślę do końca wydarzenia i jutro zabieram się do pisania ;]
Zapisane

ogryzek

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4120
  • drugs are bad mkay? :>
    • WWW
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #20 : 2007-08-29, 09:41 »
świetne xD
Zapisane
nie interesuj się, nie pytaj się o nic! nie zgubimy się, nie zbłądzimy przecież..
l gg 3474439 l www.mamojestembaklazanem.fbl.pl

3.07-31.07 - w Kletnie ;)

Forum Zwierzaki

Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedz #20 : 2007-08-29, 09:41 »

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #21 : 2007-08-29, 09:45 »
Jakie fajne, Ghosty! :) Czekamy na dalszy ciąg. ;p
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Opowiadanie o słoniach
« Odpowiedź #22 : 2007-09-05, 23:43 »
Super :D Zakonczenie bylo swietne :D Ta czesc jest lepsza :D
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.091 sekund z 27 zapytaniami.