Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Ranne bociany trafiają do lecznicy w Przemyślu  (Przeczytany 2444 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

ZEMAT

  • Gość
Do schronisku dla zwierząt "Kundelek" w podrzeszowskim Zaczerniu dzwoni wiele osób, które znalazły rannego bociana, bo nie wiedzą gdzie mogą przekazać rannego ptaka

- W niedzielę miałam aż dziesięć telefonów, dzisiaj już pięć. A ja tym bocianom przecież nie mogę pomóc. Opiekuję się psami, nie mogę przecież przyjmować ptaków, które potrzebują fachowej opieki. A ludzie w pierwszej chwili dzwonią do nas - opowiada Halina Derwisz, szefowa schroniska "Kundelek" w Zaczerniu. Jak się okazuje, właśnie teraz, w czasie bocianich sejmików, najwięcej ptaków odnosi urazy, które uniemożliwiają im loty. - Uderza im do głowy adrenalina, niektóre w zaślepieniu wpadają na siebie, na druty linii energetycznych - tłumaczy Derwisz. - To naturalne, że przed odlotem bociany dokonują selekcji. Odpadają najsłabsze osobniki. Dla zachowania gatunku nie ma to żadnego znaczenia, ale rozumiem, że ludzie chcą pomóc tym odrzuconym ptakom. Bocian jest przecież dla Polaków niesamowicie ważny - mówi Janusz Kurnik, wicedyrektor wydziału środowiska i rolnictwa Urzędu Wojewódzkiego. To właśnie ten wydział częściowo finansuje istnieje jedynego na Podkarpaciu ptasiego azylu - kliniki Andrzeja Fedaczyńskiego w Przemyślu. Rocznie klinika otrzymuje 1400 zł. - Jesteśmy za to wdzięczni, ale tych pieniędzy starcza nam tylko na kilka miesięcy działalności - mówi Fedaczyński. W tej chwili w Przemyślu pod rękę Fedaczyńskiego kuruje się już 39 bocianów (oprócz nich wiele innych dzikich ptaków, m.in. orlik krzykliwy). Dwa dni temu trafił do niego bocian biały, który jest jednak całkowicie czarny. - Wpadł do komina. Będą problemy z jego wyczyszczeniem. Raczej nie będzie mógł już wrócić na wolność - inne bociany by go zadziobały - mówi Fedaczyński i deklaruje: - Przyjmę każdą liczbę kontuzjowanych ptaków. Ważne, żeby trafiły do nas szybko. Po kilkunastu dniach złamane skrzydła już się zrastają i ptak może już nigdy nie latać.

Problem w tym, że do jego przemyskiego schroniska dla wielu osób jest za daleko. - Dzwonią z prośbą o pomoc ludzie z całego Podkarpacia. Nawet ci z Rzeszowa mówią, że nie stać ich na podróż z chorym ptakiem do Przemyśla. Potrzebujemy więcej ptasich azylów - twierdzi Halina Derwisz.

Janusz Kurnik mówi, że chętnie by to zrobił, ale na przeszkodzie stoi brak pieniędzy i specjalistów, którzy mogliby leczyć ptaki. - Gdy rannego ptaka nie ma kto zawieźć do Przemyśla, robimy to my. Powinni się tym jednak zająć w pierwszej kolejności przedstawiciele gminy, gdzie znaleziono ptaka - uważa.

Gdy znajdziemy rannego ptaka, trzeba skontaktować się z kliniką Andrzeja Fedaczyńskiego

tel. (016) 678 71 68

lub z wydziałem środowiska i rolnictwa UW w Rzeszowie

tel. (017) 862 52 15 (w dni powszednie od godz. 8 do 15), dyżurny wojewody tel. (017) 862 83 10


Gazeta Rzeszów
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.093 sekund z 24 zapytaniami.