Forum Zwierzaki

Multimedia => Fanfiction => Wątek zaczęty przez: Kaczka w 2007-04-11, 18:21



Tytuł: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-04-11, 18:21
No więc, zanim cokolwiek tu wam dam, to napiszę drobny wstęp...
Julias chciała się wybrac do psychiatry, ponieważ uznała, iż jest idiotką. Ja - chciałam się wybrac razem z nią, mówiąc iż zabiorę ze sobą gitarę basową, by nie czuc się samotnym. I tak, ni z tego, ni z owego, tak to się jakoś stało, że wraz z Julias, Kibą, Kostką, Myszą (wcisnęłyśmy jeszcze Piotrka, Pixi jako menadżera, a w opo pojawi się jeszcze kilka innych osób z FZ ^^) postanowiłyśmy stworzyc własną kapelę.
Pewnej nocy (tak, nocy bo nie chciało mi się jeszcze spac xP) postanowiłam napisac opowiadanie o naszej 'paczce' xD
Gdy ta reszta się o tym dowiedziała, sama przyczyniła się do napisania tego opowiadania. Podawali mi różne pomysły, bądź ja czerpałam inspiracje z ich rozmów.
I rozdział został niedawno ukończony, a ja właśnie pracuję nad dalszymi częściami...

Niedługo pojawią się również opisy postaci xP ale to później...
Więc możemy zaczynac, ale przed tym drobne ostrzeżenie:
Opowiadanie jest pisane językiem potocznym, aby je zrozumiec musisz posiadac specyficzne poczucie humoru, jeśli jednakże takowego nie posiadasz i chcesz nas zjechać - nie masz tu czego szukac i bez słowa zbędnej krytyki, wyjdź duszo nieczysta xD

Rozdział I - Wizyta u psychiatry.

- Bierzcie sprzęt i idziemy! – krzyknęła po raz wtóry Julias, jednakże i tym razem została zignorowana, ponieważ pozostali woleli zajmować się innymi sprawami.
- A Kiba kocha seeer *_* - powtarzał w kółko Kiba, który przeżuwał w buzi pizzę, jednocześnie sięgając po następny kawałek. Kaczka, chcąc się poczęstować natychmiast oberwała po łapach, po czym załamana zamknęła się w szafie. Kiba spojrzał zdziwiony na niedomknięte drzwi szafy. Wzruszył ramionami i wrócił do kontynuacji wcześniej wykonywanej czynności.
Myszoskoczka siedziała na perkusji (dziwne, nie?), wpatrując się tępym *narrator zauważa na sobie mordercze spojrzenie wcześniej wspomnianej* … no dobra, ZAMYŚLONYM wzrokiem w dal, jak zwykle myśląc tylko o jednym.
- Mikuuu <3 – pisnęła.
- … ślinąsikusiku. – dodała Kostka, chichocząc pod nosem. Mysz zdenerwowana, rzuciła w nią pałeczką (chodzi o taką do perkusji, jakby ktoś nie był zorientowany), trafiając centralnie w oko. Kostka, bez żadnych zbędnych odgłosów i odruchów, wyciągnęła przedmiot ze swojego delikatnego i wrażliwego (o matko, nie popłaczmy się xD) oka i odrzuciła do wiernej Mikuistki. Pałeczka wpadła jej prosto do otworu gębowego. Ta zaczęła się krztusić, po czym zemdlała. Julias pobiegła Myszy na ratunek, wyciągając jej drewniany przyrząd… z ucha (zjawisko paranormalne? o_O).
W tym czasie Kiba zaczął dławic się serem. Temu jednak nikt nie raczył pomóc.
Kostka zwijała się ze śmiechu, Julias była przejęta zdrowiem Myszy, Kaczka siedziała zamknięta w szafie. Wśród tego towarzystwa był również Piotr, siedział gdzieś z boku, czytając książki o Powstaniu Warszawskim. Już przy pierwszej literce, pierwszego słowa, w pierwszym zdaniu, na pierwszej stronie stracił kontakt z rzeczywistością. (dlatego o nim będzie najmniej xP)
Kiba w końcu zdołał pomóc sobie sam. Strzelił wszystkim focha i zamknął się w łazience na klucz, który potem połknął.
Wtem wszyscy usłyszeli dziwny odgłos. Mysz, zleciała z perkusji, spadając z hukiem na gitarę basową Tary.
*w tle słychać zrozpaczony okrzyk*
Blondynka zaśmiała się nerwowo i energicznie wstając, pomknęła do dziurki od klucza, w celu ukrycia się.
Basista wziął pod pachę swoją na szczęście całą gitarę i wszedł do szafy, w której siedziała zamknięta w sobie Kaczka… (bez wyobrażeń proszę xP)
Julias, zważając na to iż prawie każdy był gdzieś schowany, ukryła się za kotarą. Kostka rozglądnęła się wokół siebie zdziwiona. Wzruszyła ramionami i wlazła pod krzesło, na którym siedział Piotrek. Zapadłaby nienaturalna cisza, gdyby nie odgłos przewracanych kartek.
Nagle całe pomieszczenie niebezpiecznie się zatrzęsło, ponieważ odezwał się przeraźliwie głośny dźwięk budzika.
Mysz wyskoczyła z dziurki od klucza. Kiba wybiegł z łazienki, otwierając normalnie drzwi, mimo że zamknął je na klucz, który połknął (zapasowego nie posiadał). Kostka podniosła się gwałtownie, przewracając krzesło wraz z Piotrem. Kacz wypadła z szafy (wykopana przez zszokowanego dźwiękiem Tarę). Jul wyszła zza kotary.
- No i cholera niech was weźmie. – mruknęła pod nosem. Wszyscy zwrócili wzrok w jej stronę. – Zaraz czeka nas wizyta u psychiatry! – wrzasnęła po chwili milczenia.
W tej chwili na twarzy każdego krył się niepokój.
- Ale… ja nie umiem grac na basie T_T – jęknęła Kaczka.
- A ja na perkusji… - rzekła równie rozpaczliwie Mysz.
- A co to za problem? Walisz pałkami. – rzucił znudzony Kiba. – Kiba też nie ma talentu do śpiewania, ale zawyje.
- Mysz, cholera, co ty pier******? – zapytała Julias. - Ja gram na perkusji! Ja! Ja! Rozumiesz, ja! Twój jest keyboard.
*Błysk w oczach Myszy*
Dziewczyna pisnęła radośnie i rzuciła się na keyboard, który ni stąd, ni zowąd nagle się pojawił.
- Ty… - Kaczka spojrzała pytająco na Jul. – Mam trzy pytania. Kim ma być Kostka? I kto jest naszym liderem?…
- To były dwa pytania. – stwierdziła perkusistka ponuro.
- Szczegóły. To się wytnie ^^””.
- Ja jestem chórek! Będę robić za 5 osób, ha! – krzyknęła Kostka.
- Ciekawe jak? – zaciekawiła się pierzasta.
- Ja zdolna. – Kość uśmiechnęła się.
Julias zaś zastanawiała się nad odpowiedzią na pytanie drugie. Zapanowała cisza.
- Kur** mać. – mruknął Kiba. – A po ch*** nam lider?
- A kto będzie wydawał rozkazy? – dopytała Kaczka.
- Ja tam jestem za anarchią. – odparła Mysz. Kostka drgnęła (a tej co? xD). Julias i Kaczka westchnęły (łaaj, anarchia – dobry pomysł xP), a Kiba nawet nie zareagował. (że o Piotrku nie wspomnę xP)
- Niech będzie anarchia. – rzekła Kaczka.
Zapadła cisza (który to już raz z kolei ==’). Piotrek, znalawszy nowe krzesło (ponieważ tamto zostało rozje**** przez Kostkę) nadal siedział wciągnięty historią PW. Tym razem wbijał wzrok w jedną stronę, widocznie musiał tak się wciągnąć, że zapomniał, iż należy już przewrócić kartkę na następną stronę. Ślina pociekła mu po brodzie, oczy wyszły na wierzch, ręce zdrętwiały (przesadziłam? ^^’’). Lud patrzył dziwnie na Powstańca. Ten nawet nie zauważył ich wzroku, z wiadomych powodów.
- Ej… - Kaczka przerwała tą nienaturalną ciszę. – Czy ktoś jeszcze pamięta o tym, że przed chwilą zadzwonił budzik, który miał poinformować nas o tym, iż zaraz mamy…
- … KONCERT! – ryknęła Julias.
- No właśnie.
- Ale... ale… - zaczęła jąkać się Mysz.
- Nie obchodzi mnie, że nic nie umiecie. – prychnęła panna J.
- Właśnie. Wszystkiego nauczy was ciocia Pixi w drodze ^^. - rzekła Pixi (a skąd ona tu nagle? o_O)
Po kilku sporach, drobnych zamieszaniach, długich próbach przywrócenia Piotrka do świata rzeczywistego, spakowaniu sprzętu, znalezieniu kluczyków od bus’a (ktoś ma w ogóle prawo jazdy? xD) i wielu innych rzeczach, nasza grupa w końcu udała się do szpitala psychiatrycznego, gdzie miał odbyć się ich pierwszy koncert.
- Ty, Kiba… - zaczęła Kostka.
- Czego, kur**?
- Przygotowałaś jakąś piosenkę w ogóle?
- Ej, to ja miałem być autorem tekstów! – wyrwał się Piotrek.
- Morda. - rzucił groźnie Kiba. – Nie. Ale będziemy improwizować.
Kaczka zaczęła się krztusić własną śliną. Myszoskoczka spadła z keyboardu (jak nie z perkusji, to z keyboardu…). Piotr wylał kawę (on pije w ogóle kawę? xD) na swoją książkę o Powstaniu, po czym zaczął rozpaczać. Kostkę zatkało. Pixi wolała nie reagować w żaden sposób, ponieważ prowadziła samochód (menadżer powinien mieć prawo jazdy, no coo xD) A Julias… nie słyszała, ponieważ wszelkie dźwięki z zewnątrz zagłuszała muzyka Rammsteina wydobywająca się ze słuchawek. Wtem poczuła szturchnięcie w ramię.
- Psychiatra zrozumie ^^. - odparła i powróciła do zachwytów nad głosem Tilla.
- A ponoć nie słyszała. – mruknęła Kaczka.
Po 15 minutach drogi (bardzo im był potrzebny ten bus, nie ma co xD) zespół zatrzymał się na miejscu. Ogromny budynek, zajmujący połowę osiedla, pomalowany na oczojebny odcień różu, z oknami przypominającymi pszczółki, zabitymi deskami, które ozdobione były kolorowymi kwiatkami.
- Te… to na pewno tu? – zapytał obrzydzony Kiba.
- Z… zdaje się, że… t… tak. – wykrztusiła Kaczka.
- Hehe. W końcu to psychiatra ^^’. - rzuciła zażenowana Julias. W końcu to jej pomysłem było wybrać się do tego miejsca.
Pixi wypchnęła wszystkich z busa.
- To wy idźcie. A ja może do was wkrótce dołączę, jak zaparkuję samochód.
- Co ma znaczyć mo… - zaczęła Mysz, lecz menadżerka już odjechała. Wszyscy poza Piotrkiem, który cały czas próbował oczyścić książkę z plam po kawie, westchnęli ciężko.
- Kto jest na tyle odważny by jako pierwszy postawić tam nogę? Kiba od razu mówi, że chce być ostatni.
Kaczka schowała się za Mysz, ta za Kostkę, ta zaś pognała za Julias. Dziewczyna spojrzała to na Kibę, to za siebie. Po chwili dotarło do niej o co chodzi.
- Ja?!
- Ja. (dla niezorientowanych – to tu chodzi o niemieckie ‘tak’). Nie masz się za kogo schować, a Kiba się nie liczy. Jul spuściła głowę.
- Ej, a Piotrek? – szepnęła Kostka. Kiba posłał jej spojrzenie, mówiące "Cicho siedź".
„Z resztą. Nie ma go tu. Pixi zapomniała go wypchnąć z busa.” – powiedział Kiba w myślach. Jul spuściła głowę. Powolnym krokiem ruszyła w stronę wejścia, a pozostali za nią. Kiba stał jeszcze w miejscu, ponieważ odnosił dziwne wrażenie, że o czymś zapomnieli.
- HU**! A sprzęt?! - wrzasnął. Wszyscy przystanęli i zwrócili wzrok ku Kibie.
- Chłopie! Masz rację! – krzyknęła Pierzasta.
- Gdzie on w ogóle? – spytała Kostka.
- Tam gdzie Pixi. – odpowiedziała Mysz.
- Kur***. Parking jest kilometr stąd. – jęknął Kiba.
- To super blisko. – odparła ironicznie Kaczka.
- Wiecie, że mamy już godzinę, 15 minut, 45 sekund i 666 milisekund spóźnienia? – zapytała ździebko zdenerwowana już Julias.
- I ch**. – rzuciła obojętnie Mysz, po czym została zakneblowana przez Kibę lufą od karabinu. W niespodziewanym momencie pojawił się Miku (!), odkneblował Mysz i zniknął. Kiba jednakże powtórzył swoją wcześniejszą czynność. Potem znów pojawił się Miku i również zrobił to co wcześniej. Sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie. W końcu Julias nie zdzierżyła i rozwaliła lufę od karabinu rzucając ją… w dal za siebie.
- MOJA LUFA! – ryknął zrozpaczony Kiba.
- Wiecie, że nasze spóźnienie przedłużyło się o 1 minutę, 51 sekund i 69 milisekund?
- I du**. – tym razem ozwała się Kaczka. Kiba rozbił jej na głowie wielkanocne jajo. Kilka podobnych sytuacji miało miejsce jeszcze przez następnych parę minut. Julias przestała już odliczać czas, bo przez to każdy "dostawał" coś od Kiby (trza się nie odzywać xD).
Gdy po połowie połowy godziny lub prościej piętnastu minutach powróciła Pix wraz ze sprzętem i Piotrkiem nadal próbującym doczyścić swoją książkę, drużyna w końcu udała się do środka.
Tam doznali szoku. Róż na ścianach je*** bardziej w oczy, niż ten na zewnątrz. Pacjenci chodzili poubierani w różowe piżamki z piórkami, w kolorowe motylki i kwiatki. Na dodatek zajeżdżało perfumami, o jakże odurzającym zapachu gumy do żucia.
„Ja chce stąd wyjść.” – przemknęło przez myśl każdemu. Wszyscy zaszokowani obecnym widokiem szli powoli wpadając na siebie. Po dosyć długiej i powolnej drodze, udało im się trafić do gabinetu psychiatry.
- Kiba się boi. – szeptał cały czas pod nosem. Drżącą ręką, pchnął odważnie drzwi. Wszedł do środka, a pozostali za nim. Drzwi za nimi się zamknęły, a w pomieszczeniu panowała całkowita ciemność. – Tożto raj dla Kibowych oczu.
Wszyscy poczuli ulgę. Wtem oślepiło ich jaskrawe światło reflektorów. Ich oczom ukazała się kobieta ubrana w fartuszek, który wyglądem przypominał piżamki pacjentów. Kobieta miała tlenione włosy do ramion, bladą twarz, duże, podkrążone oczy i była dosyć drobna. Uśmiechała się słodko i mrugała powiekami.
- To wy jesteście tym niezapowiedzianym zespołem o którym nikt nie wie, co ma koncert zagrać u nas? ^^
Kaczka zaczęła się krztusić. Piotrek nadal był zajęty doczyszczaniem swojej bezcennej książki (Jezuuu xD), reszta zaś stała jak wryta.
- E… zdaje się, że tak. – odparła w końcu Julias.
- Och ^^. Wiecie, że jesteście odrobinę spóźnieni ^^
- Taa. Odrobinę. – mruknęła Pixi.
- Czekaj… - zaczęła Kaczka. – skoro jesteśmy niezapowiedziani to…
- Psychiatra wie wszystko ^^.
Kiba chciał coś powiedzieć, jednakże pani psychiatra go uprzedziła. – Lecz nie traćmy już czasu na niepotrzebne rozmowy. Ale zanim zaczniecie grać, chciałbym was prosić o wasze książeczki zdrowia ^^.
Każdy wyciągnął swoją książeczkę i śmiele podał "lekarce" tylko Kiba zaglądał jeszcze do swojej w celu sprawdzenia czy na pewno należy do niego. Wtem na jego twarzy dało się dostrzec szok.
- CO?! KIBA JEST DZIEWCZYNĄ?! – wrzasnął. Wszyscy parsknęli śmiechem.
- Nie martw się. Ja też byłem zdziwiony, gdy się dowiedziałem że jestem chłopcem. – rzekł/a* pan/na* psychiatra. Tym razem na buźkach ludu malował się szok. Po chwili Kostka buchnęła śmiechem. Tleniona/y* pan/i* udał/a* że tego nie słyszał/a*.
- Jeszcze się nie przedstawiłem. Możecie mi mówić Bou ^^.
- Wiedziałam, że skądś znam tę twarz! – krzyknęła Kaczka.
- Bou - psychiatra. Tego jeszcze nie było. – Mysz starała się ukryć grymas uśmiechu.
Nim grupa zdążyła się powstrzymać od śmiechu bądź w przypadku niektórych otrząsnąć z szoku, minęło trochę czasu.
W pewnym momencie Bou odchrząknął/ęła* i siadł/a* na kanapie.
- Możecie zaczynać ^^.
Wszyscy spojrzeli po sobie zaniepokojonym wzrokiem.
- Pamiętajcie. Improwizujemy. – szep… nęła (?) Kiba.
- Suupeer. – odparła jakże entuzjastycznie Kaczka. Po małej wymianie zdań, w końcu się zaczęło. Kiba na wokalu. Piotr na pozycji gitarzysty, książkę odłożył chwilowo na bok (w końcu xD). Kaczka na basie. Mysz na klawiszach. Jul na perkusji. Kostka jako chórek. A Pixi dyskretnie podwinęła z plecaka Pierzastej odtwarzacz CD i jakieś płyty i szybko odtworzyła.
Piosenka rozpoczęła się dźwiękiem perkusji, a Piotr już musiał rozpocząć swoją wstępną solówką na gitarze. Pozostali po prostu udawali, że grają. Kiba był(a?) z lekka zdenerwowany(/a?). Po czym westchnął (ech, dobra. Załóżmy, że odnośnie tej książeczki był błąd w druku xD) i zaczął śpiewać. Melodia była idealna, ale słowa zupełnie inne (ale to się wytnie ^^”). To samo było w przypadku każdej następnej piosenki grającej z płyty. Wszystkie były równie szalone, zwariowane i dziwne. Gdy się skończyło, Bou był/a* w szoku i mimo, iż poruszał/a* ustami nie mógł/ogła wydobyć z siebie żadnego słowa.
- Ono jest zadowolone czy wręcz przeciwnie? – szepnęła Kostka do Kiby.
- Chyba raczej zszokowane. – wtrąciła Kaczka. Pixi zaś nie wiedziała czy płakać, czy też się śmiać (ma kobita problemy xD).
Piotrkowi jednakże było jeszcze mało i wykorzystując te ciszę znów odegrał swoją solówkę, tym razem o wiele dłuższą. W końcu się nie opanował i rzucił się na widownię (a skąd ona tu nagle? xD). Nie było to jednak bezcelowe. Ktoś z publiczności zakosił mu jego jeszcze niedoczyszczoną książkę o powstaniu. Będąc zbyt długim, na własne nieszczęście, je**** głową w podłogę (zaznaczam, że podłoga była gładka, różowa i pachnąca).
- Piotruuuś! – pisnęła Kostka i poleciała w jego stronę. Reszta jednak się nie przejęła (a to chamy). Oczekiwali z niecierpliwieniem aż Bou raczy się wypowiedzieć na temat ich koncertu.
- Ty. To podobało się czy nie? – zapytała Kaczka z błyskiem w oku (? ;>).
- Je… je… jesteście lepsi od samego Miku! – krzyknął podniecony. *w tym momencie autor chwilowo zostaje uśmiercony przez Mysz, lecz Kiba przywraca go do życia*.
- Od niego to nawet Piotr jest lepszy. – mruknęła Kostka, opatrująca wcześniej wspomnianemu głowę.
- Ja cię kręcę. To zaszczyt być lepszym niż Miku *_*. – tym razem od Myszy oberwała Kaczka, dostając swoim własnym (!) jajkiem w łeb.
- Nikt nie ma prawa być lepszym niż Miku! – krzyknęła zdenerwowana, jednakże nikt na nią nie reagował. Jul zaś cieszyła się myślą, że nie zostali uznani lepszymi od R+. Kiba ponownie doznał szoku. Nigdy by nie pomyślał, że jego śpiew zostanie doceniony (jak wszyscy to wszyscy xD).
Po chwili publiczność zaczęła zbierać autografy. Piotrkowi przy okazji udało się odzyskać jego książkę, całkowicie wyczyszczoną. Na koniec Bou rozdał/a* każdemu po ulotce reklamującej jej/jego szpital psychiatryczny.
- Następnym razem zapraszam na wizytę ^^.
- Może skorzystamy. – Pixi dyskretnie gniotąc ulotkę, wcisnęła ją Piotrkowi do kieszeni. Po chwili grupa pożegnała się ze wszystkimi i wybiegła ze szpitala.
- WOLNOŚĆ! – krzyknęli.

Słowa oznaczone * - niepotrzebne skreślić. xP


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-04-11, 18:26
<oklaski>
Przyznaj sie jeszcze kto ci to korektoruje :>
---
Ja tez zachecam do czytania i komentowania (niech was nie zrazi to Kostkowe ostrzezenie XD..) ^-^


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: anas w 2007-04-11, 18:33
Superowskie


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ***KITKA*** w 2007-04-11, 18:34
Hahaha, fajne, czekam na kolejną część - mam nadzieję, że będzie ;)


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-04-11, 18:43
Buah, kocham to xD

Przyznaj sie jeszcze kto ci to korektoruje :>

Przyznaj się jeszcze, od kogo padł pomysł stworzenia kapeli, kto Cię poganiał do przepisywania i kto Ci dawał pomysły XD

Gdy ta reszta się o tym dowiedziała, sama przyczyniła się do napisania tego opowiadania. Podawali mi różne pomysły, bądź ja czerpałam inspiracje z ich rozmów.

Poprawka - właściwie wszystkie akcje tu opisane są ze skype, ino Pierzak sklerotyk nie pamięta :P

A co do opo - jeśli los nie przeszkodzi, niedługo dam tu opisy postaci  :)


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Adam w 2007-04-11, 18:47
Hahaha, fajne, czekam na kolejną część - mam nadzieję, że będzie ;)

a taaak taaaak popieram ;)


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kostka w 2007-04-11, 19:44
Ja czekam na opis swojej postaciiii :lol:
No i jak Kacz wróci pójde ją popędzać zeby napisała nexta :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Madagaskar w 2007-04-12, 10:12
Dobreee ^--^
Wprowadźcie mnieeee!!! <piszczy i wymachuje łapką> ^^


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ogryzek w 2007-04-12, 12:20
możecie zrobić sobie wrogiego ogryzka który gra na gitarze ze smalcu xP


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Loleczka w 2007-04-12, 14:21
hahahahahhahahahahhahahahahahahahhahahahaha :lol: bosssskie! po kilku zdaniach ryczę ze śmiechu!


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-04-12, 14:50
Dobreee ^--^
Wprowadźcie mnieeee!!! <piszczy i wymachuje łapką> ^^

możecie zrobić sobie wrogiego ogryzka który gra na gitarze ze smalcu xP
hmm...
zastanowię się :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-04-12, 14:55
zastanowię się :P

Km. ZASTANOWIMY SIĘ, Proszę Księdza xP


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-04-12, 14:58
Cicho. :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: anas w 2007-04-12, 18:55
ja też chce xD możecie zerobić ze mnie jakiegoś...hmm... smęta


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-04-12, 19:05
ZastanoWIMY się, noo :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: anas w 2007-04-12, 20:46
Dobsze, spokojnie dla mnie się nie pali xD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Dory w 2007-04-12, 20:48
>_>
<_<
psychodliczno-schizofreniczne opowiadanie katastroficzne ;]



Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Madagaskar w 2007-04-13, 17:26
Proooooszę <robi śliczne oczka ze Shreka>!!!
A jak WAM coś dam? Np. (http://film.onet.pl/_i/news/duze/s/shrek_2_2.jpg) :D :D


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-04-13, 17:32
łapóówa XD.
Ludzie, nie dreczcie tak.
Niektorzy sie znajda w opowiadaniu, niektorzy nie.
Nie sposob wepchnac tam calego FZ ^^.


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Madagaskar w 2007-04-13, 17:35
bÓ. <focha się>
Nie całe FZ, tylko mnie, Ogryzka i Anię :D
Cytuj
łapóówa XD.
:evil: :evil: :evil: :evil: :ogien: :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-04-13, 17:51
Mad, nie fochaj się. Nie wiemY jeszcze kogo wepchniemy, to zalezy od dalszej fabuly, ktora jeszcze wymyslona nie jest.
Moze sie zdarzyc tak, ze poprostu nie bedzie potrzeby wprowadzania nowych postaci, ew. jak juz to do epizodycznych ról.


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kostka w 2007-04-13, 17:58
Poza tym... O niektórych osobach z FZ ciężko byłoby coś napisac, bo żadko się z nimi gada, a całe opo jest oparte raczej na rozmowach autentycznych :P

Ej, Pierzaczku, kiedy next? :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Madagaskar w 2007-04-13, 18:11
To był dżołk, oczywiście ;)
Rzadko się ze mną gada?
TO czemu ze mną nie gadacie :P
Dobra, nie robię offa.
Cytat: Kostkęs
Ej, Pierzaczku, kiedy next? :P
Popieram :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-04-13, 18:36
Pierzaczek zajęty pisaniem opo na inny temat :P
nie noo...
może za rok, może za dwa ^^

a tak na serio to...to...
ostatnio nam rozmowy nie idą >.>
ale postaram się coś naskrobac jak najszybciej xD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk_Hermiona. w 2007-04-13, 20:01
Świetne! ;]
A będzie coś o ognisku? :lol:


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: PPSIARA w 2007-04-13, 20:59
Pixi czeka na ciomg dalży:P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ogryzek w 2007-04-20, 12:41
i? czekym ^^


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-04-20, 16:34
Że czekacie na ciąg dalszy?
To se poczekacie xP
Ja muszę wenę sobie poskładac...xD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ReTrIvA w 2007-04-21, 09:23
i mnie i mnie tam wepchnijcie i mnie <prooooosze> :D


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-04-21, 10:56
Nie wiemY jeszcze kogo wepchniemy, to zalezy od dalszej fabuly, ktora jeszcze wymyslona nie jest.
Moze sie zdarzyc tak, ze poprostu nie bedzie potrzeby wprowadzania nowych postaci, ew. jak juz to do epizodycznych ról.
^^.


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-04-21, 17:15
Błagam, nie proście już o dodanie do opo.
i czytajcie to co pisze Jul.


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Madagaskar w 2007-04-21, 17:18
To wobec tego kiedy będzie kolejna część op.?


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-04-21, 17:21
Przewidywana najwcześniej na styczeń 2008...

DŻOŁK xP
nie wiem.
Muszę sobie wenę poskładac, ale najprawdopodbniej za niedługo :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: lilek w 2007-04-22, 20:59
Opowiadanko świetne :lol: :P Czekam na ciąg dalszy x D
jak chcesz to mnie możesz wepchnąć do opowiadania :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kostka w 2007-04-29, 16:12
Ej, Kacza... Co z opem?


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-04-29, 17:15
Bo ja zacznę pisać...a jak ja zacznę pisać, to pospadacie z krzeseł <groźba> xP


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Madagaskar w 2007-04-30, 10:05
<wymyśla nicka dla Kaczęsa>
Nasza prezydencka koleżanko,( :lol:) co z opkiem? :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2007-04-30, 22:48
Boskie! ^^ Kieyd nastepna część?
To opko przypomina mi taką zabawę z pewniego forum :P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: PPSIARA w 2007-06-04, 23:11
A CD nie bedzie, tiaaaa?:P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-06-05, 14:08
Będzie, chociaż wprawdzie nie wiem jeszcze kiedy xD
Mam prawie trzy strony w zeszycie zapisane, może kiedyś to skończę...bo piszę wprawdzie już od miesiąca :P
Zmotywujcie mnie, to może dam niedługo ;>


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: PPSIARA w 2007-06-05, 15:26
jak mamy Cię zmotywować?XDDD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ***KITKA*** w 2007-06-05, 15:42
Kaczuś, motywuję się.
Tak. :D

Ja też się nie mogę doczekać. :-)


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: anas w 2007-06-05, 15:47
*motywuję Kacz, motywuję ją xD*
ja też kcem cd ^^


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-06-05, 18:11
Kaczuś, a wiesz że jak się wkurzę, to Cię tak zmotywuję, że potem już nie będzie czego motywować?.. xP


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-06-10, 14:27
Dajcie jej spokój, wiecie, że jak bedzie w takim pośpiechu pisać, to stworzy jakąs kaszankę i co? ;>
Jak się w spokoju namyśli, to Wam da to opowiadanie. ;>


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: PPSIARA w 2007-06-10, 14:43
ale zobacz ile już czekamy..


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kostka w 2007-10-27, 11:15
Kacza! rusz opierzone dupsko, dawaj nastepne cześci a nie xP


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2007-10-27, 11:50
Bo ja zacznę pisać...a jak ja zacznę pisać, to pospadacie z krzeseł <groźba> xP
Będzie, chociaż wprawdzie nie wiem jeszcze kiedy xD
Mam prawie trzy strony w zeszycie zapisane, może kiedyś to skończę...bo piszę wprawdzie już od miesiąca :P
Zmotywujcie mnie, to może dam niedługo ;>
To razem zróbcie opko xD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: anas w 2007-10-27, 11:51
Ej.. no! Ile mamy czekać!
Napisałaś w kwietniu pierwszy kawałek a mamy październik xDD czekamy pół roku już... xDD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Pira w 2007-10-27, 13:22
boszkieeeeeeee *__*


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-10-27, 17:26
Skoro naprawdę się tak niecierpliwicie to ja mogę wkleić niedokończony rozdział, który napisałam już ładny czas temu, ale jakoś nie mam weny na dokończenie go... ale mam na myśli skończenie rozdziału, nie całego opo.
Ono było tak troszkę na odwal pisane bo na lekcji, no alee... o to chodzi żeby było pojeb...porąbane xDDD

- Jestem głodna! – ryknęła Kaczka na całe gardło, zaraz po przebudzeniu się. Wszyscy inni jeszcze spali twardo, jedynie Kiba zamajaczył coś przez sen:
- Moordaaa Kaaacz… - po czym przewracając się na drugi bok zleciał z łóżka prosto twarzą na podłogę. Zawył.
- Ty opierzona poczwaro! – wrzasnął w stronę Kaczki. Ta zachichotała nerwowo i schowała się pod łóżkiem. Kiba westchnął.
- Jeszcze Cię dopadnę. – mruknął i rzucił gwałtownie się na posłanie, pod którym kryła się Kaczka.
Tymczasem zadzwonił budzik, którego przeraźliwy dźwięk podniósł od razu na nogi całą drużynę. Kaczka, podnosząc się energicznie, rzuciła łóżkiem wraz z leżącym na nim Kibą. Pierzasta, słysząc jego groźne pomrukiwania natychmiast się gdzieś ukryła.

Kostka usiłowała zrobić sobie śniadanie, jednakże lodówka dosłownie świeciła pustkami. Przez mieszkanie przeszedł odgłos burczenia w brzuchu. Dziewczyna warknęła pod nosem.
Wtem do kuchni niespodziewanie wpadły Julias, Mysz i Pixi.
- Jeeeść! – jęknęły równocześnie.
- No i ch** bo lodówka zaczyna obrastać pajęczynami. – Kośc przewróciła oczami.
- Pajęczynami to niedługo obrośnie łazienka! – wrzasnął rozpaczliwie Piotr, wkraczając tym samym w progi ‘głodującej kuchni’. Wszyscy obecnie tam zgromadzeni spojrzeli na niego pytająco. – No co się tak patrzycie?! Po kiblu łazi pająkondomak!
- E, że co? – spytała zdziwiona Jul po chwili ciszy.
- Pa-ją-kon-do-mak.
- Że pająk? – Mysz uniosła głowę. Powstaniec przytaknął.
- Zbudujmy mu domek! – zaproponowała wesoło Kostka. Grupa zaliczyła glebę.
- Musimy się go pozbyć. – odrzekł twardo ‘odkrywca’ owego stworzenia.
- Niiie! – pisnęła Myszoskoczka. – Nie możemy zabic biednego, niewinnego zwierzątka!
- Zwierzątka? ._.
Wtem do pomieszczenia wparowała Kaczka.
- Ej, w kiblu łazi jakieś dziwne małe, kilkunastonogie stworzenie, przypominające dużą muchę bez skrzydeł. – powiedziała obojętnie, zbliżając się do lodówki. Piotr i reszta podążyli za nią wzrokiem.
- Chodzi Ci o pająkondomaka? – zapytał chłopak.
- Jakiego kondoma? Toż to żywy kosmita w owadziej wersji…
Zapadła cisza. Pierzasta otwierając lodówkę, doznała szoku termicznego. – Was poje***o chyba. Gdzie moje żarcie?!
- W d*pie. – odpowiedziała Mysz.
- Czyjej?
Odpowiedź nie padła.
- Dobra, ch** z tym. Jak się wkurzę to zaraz zjem kondoma. To znaczy kosmitę. Owada. Ośmionoga… A nieważne co to jest! – płetwonoga już miała udać się do łazienki, kiedy wszyscy rzucili się w jej stronę. – Ja chcę jeszcze żyć… - mruknęła.
Grupa wygłodniałych gryzoni, kaczek, ludzi, kości i innych dziwnych stworzeń leżała na podłodze przy wyjściu z kuchni wydając, każdy dziwne odgłosy. Nagle przed ich twarzyczkami ukazała się postać Kiby.
- A to co? Orgia? – zapytał lekko zbity z tropu.
- Daj nam jeść. – warknęła Kostka.
- Macie lodówkę.
- Pustą lodówkę. – sprostowała Julias. Kiba słysząc słowo ‘pustą’ również się załamał i położył na kupie rówieśników.
Znów zapadła cisza. Przez najbliższe dwie godziny wszyscy leżeli nieruchomo na podłodze, a po mieszkaniu unosiły się odgłosy burczeń w brzuchu.
- Czekajcie! – krzyknął Kiba, podnosząc głowę. – Możemy zamówić pizzę! ^^
- Rzygam, rzygam. Porzygam się. To już taka codzienność, że zaczyna mi wychodzić bokami. – rzuciła rozpaczliwie Kaczka, przewracając się na drugi bok. Pozostali jej przytaknęli. Kiba westchnął.
Mijały kolejne sekundy, minuty, godziny a nasze psychole stawały się coraz bardziej głodne. Tak głodne, że już ruszyć się nie mogli.
- Ej, a może by tak chińszczyzna? – ozwała się Kaczka.
- Chińszczyzna na śniadanie? – Jul uniosła się lekko.
- A czemu nie?
- Lepsze to, niż całodzienne głodowanie. (autorka: cholera, aż sama się głodna robić zaczynam :P)- rzekła Pixi.
- Yay ^^ Wobec tego chodźmy! – pierzasta oderwała się od podłogi i popędziła w stronę drzwi wyjściowych. Pozostali pognali za nią.
- Ej! A pająkondomak? – Piotr wskazał palcem na łazienkę.
- Nie ucieknie. – Kostka pociągnęła chłopaka za sobą.

- Właśnie zdałem sobie sprawę, że przez to całe zamieszanie nie zabrałem swojej książki o PW!
- Ojej. Tragedia. – mruknął Kiba, z nutką ironii w głosie.
- Nie martw się, chłopie. Przeżyjesz. – Kaczka poklepała go po ramieniu. Ten zaś…zamknął się w sobie.

Jazda jak zwykle z początku była dosyć nudna. Piotrek opłakiwał brak swojej książki. Mysz zachwycała się nad Miku. Julias słuchała R+, Kacz obserwowała widoki zza okna, Pixi prowadziła samochód i pogwizdywała sobie pod nosem jakąś piosenkę MCR, a pozostali spali.
- Miiiiiikuuuuuuu *o*- dosyć głośny, Myszowaty okrzyk zachwytu zabrzmiał na cały autobus. Obudziło to Kibę, który z hukiem spadł z siedzenia, po czym morderczym wzrokiem spojrzał na Mysz. Ta zaś uśmiechnęła się słodko.
- Miku grzebie w śmietniku. – mruknął Kiba z nadzieją, że Mikuistka go nie usłyszy. Niestety – nadzieja matką głupich. Mysz w napadzie złości, pociągnęła Kibę za ubrania i rzuciła nim przez okno. Ten na szczęście zdążył się czegoś złapać. Wykorzystując fakt, że wiatr na zewnątrz zagłuszał wszelkie dźwięki, zaczął rzucać wszelkimi bluzgami.
Kaczce zrobiło się zimno i nie zauważając Kiby zamknęła okno, przy okazji przytrzaskując mu palce. Dało się słyszeć głośny ryk. Autor owego odgłosu wskoczył do środka busa, roztrzaskując szybę. 
- Kaczka! Mysz! Nienawidzę Was!
- Ej no, o tak wczesnej porze do mnie nic jeszcze nie dociera. Nie widziałam Cię. – odparła Pierzasta lekko ospałym tonem.
- Miku nie grzebie w śmietniku! – rzuciła obrażona Mysz, po czym odwróciła się do kolegi plecami. Ten schował się pod siedzeniem.
Przez dalszą drogę nie działo się już nic, co pobudziło by złość, oburzenie, płacz bądź śmiech u innych. Każdy zajmował się sobą. W końcu dojechali na miejsce. Wyszli z busa i stanęli przez ogromnym, czerwonym budynkiem, wyróżniającym się pod względem wizualnym spośród innych budowli. Wszystkim opadły kopary.
- Ty, Pixi… Ty jesteś pewna, że to tu? – zapytał Piotr.
- Chyba tak. Innej chińskiej w okolicy nie znam. – odparła obojętnie.
- Wobec tego chodźmy bo ja już nie wytrzymuję. – rzekła Opierzona, wkraczając w progi restauracji. Za nią podążyli pozostali.

Postaram się napisać kontynuację w miarę przypływu weny. OBIECUJĘ! ^^


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2007-10-27, 21:06
Jak dziwnie to skończyłaś... ;p
Jaka nazwa pająka ;p
Opo super! xD Żeby Ci ta wena wróciła... ;p


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kostka w 2007-10-27, 21:47
hehe, pająkondomak to stwór z kibelka Piotrka, on sie go bał i było mówione coś o tym, ze bym on połączeniem pająka, kondoma i ślimaka xDD i tak powstał pająkondomak xP


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: anas w 2007-10-28, 07:59
fajneee... xD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2007-10-28, 08:23
A właśnie, kim jest ten Piotrek? ;p


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-10-28, 09:20
Piotrek to kolega Kosci ;).


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: PPSIARA w 2007-10-28, 10:16
Nawet jest tu zarejestrowany, ale sie nie wypowiada ^^


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2007-10-28, 12:12
To możecie go nagonić ;p
A on wie, że wymyślacie o nim historie? ;p


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-10-28, 12:27
Tak, wie. Nawet sam to czytał i też mnie momentami pogania do pisania dalszych części xD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2007-10-28, 12:28
Kaczka, a chociaż szukasz tej weny? ;p


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Piotrek - PW w 2007-10-28, 13:05
hehehe... siemano XD

no.. to ja ;P a nawet pamiętam, jaką wtedy książkę czytałem.. - "Przedmurze Starówki" xD
no bynajmniej, Kaczka czekamy na kolejną cześc ;p jak coś to właśnie.. bierz sekwencje rozmow na konfie ;p tam niezle akcje się ujawniają ;p


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-10-28, 14:53
hehe, pająkondomak to stwór z kibelka Piotrka, on sie go bał i było mówione coś o tym, ze bym on połączeniem pająka, kondoma i ślimaka xDD i tak powstał pająkondomak xP

Żopo, to było połączenie pająka, ANAKONDY i ślimaka...bo coś wtedy o wielkich anakondach bredziłam i se wymyśliliście że to mutacja >.>

Nadal osłabia mnie Kaczka zjadająca kondoma.
No cóż, uroki bycia palantem XD" (i mówię tu o sobie).
A tak ogólnie -> genialne jak zwykle (no ba, w końcu Kiba tam jest.. :lol: )


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kostka w 2007-10-28, 18:00
łojojoj ;p
a co z opisami postaci?


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-10-28, 19:05
łojojoj ;p
To łojojoj tylko o Tobie świadczy :lol:

a co z opisami postaci?
Kiba miała się tym zająć :3


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: meraviglia w 2007-10-29, 16:06
To jest boskie, zarąbiste, super, świetne, no romantyczne może nie :P, świrnięte, mocno odjechane!!! :D Szukaj ten weny dalej :) Nie mogę sie doczekać :D


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-12-24, 22:44
Mam dla Was prezeeent! :D

Us Psycho – polowanie na zioło, czyli specjalne wydanie świąteczne.

Na początek małe objaśnienie:

Narkomańskie obrzędy - święta
Handlarz Narkotyków – Św. Mikołaj
Handlarka Narkotyków – Pani Mikołajowa
Dilerzy – renifery
Narkomanki – elfy
Narkotyki (prochy, trawka, zioło itd. Itp. Czyli lub nazywajcie to sobie jak chcecie) – choinki
Gońcie się wszyscy – Wesołych świąt
Gest kozakiewicza – znak pokoju


To był mroźny, zimowy wieczór, tydzień przed wigilią. Kiba, odziany w czerwony kubrak, czarne, ciężkie glany, emo-rękawiczki w czaszki oraz czerwoną arafatkę na głowie - innymi słowy ubrany niczym Handlarz Narkotyków - podążał zamyślony w stronę Bieguna Północnego (pieszo z Warszawy!). Myślał on o zbliżających się narkomańskich obrzędach i o tym czym obdaruje (nie)grzeczne dzieci. Co roku darował wszystkim choinki, tak samo będzie również w tym roku. Jednakże, nasz dobroduszny Handlarz, myślał nad tym aby w tym roku wprowadzić pewne zmiany. Był on bowiem osobą bardzo kreatywną, dlatego szalony pomysł szybko wpadł mu do głowy i miał również nadzieję (a właściwie to on jej nie miał bo to wiedział, a przynajmniej tak myślał), iż spodoba się on również jego szanownym, małym, degustującym owe prezenty narkomanom i innym istotom spędzającym zbyt dużo czasu w towarzystwie trawy, liści oraz innego rodzaju proszków.
Po 6 dniach, 6 nocach i 9 godzinach, Kiba dotarł w końcu na Biegun Północny, gdzie znajdowała się jego Fabryka Prezentów, a tym samym również i jego dom. Czekała już tam na niego grupa tzw. Przyjaciół. Szczególną jego uwagę od razu przykuła jedna istota, która wyróżniała się spośród grupki narkomanów. Był to bowiem czerwony strój. Kiba zastanowił się przez chwilę po czym podszedł do dziewoi i zapytał:
- Jak Ci na imię?
- Rivena. Ale możesz mi mówić Riv bądź Rif. – odpowiedziała nieśmiało.
- Droga Rif. Niniejszym oświadczam, iż zostaniesz moją Handlarką Narkotyków, a powodem jest Twój czerwony strój. – Riv się uśmiechnęła, a na jej twarzy pojawił się rumieniec.
*w tym momencie Opierzona Istota zwana w skrócie Kaczką, przesuwa na bok całą scenerię i powoli zaczyna zbliżać się do autora czyli innymi słowy zaraz dojdzie do konwersacji autorki samej ze sobą*
- Dlaczego to takie grzeczne, pytam się? Gdzie przemoc? Gdzie przekleństwa? Gdzie Kiba krzyczący na mnie z byle powodu? A moim najważniejszym pytaniem jest… gdzie są j-rockowcy?!
- To jest specjalne wydanie świąteczne. Trzeba choć raz zacząć jakoś spokojniej, porządniej, wprowadzić jakiś nastrój by czytelnicy czytając to również czuli nastrój świąt. Musi być jakieś ładne wprowadzenie, aby zaraz zacząć opisywać rzeczy, o które pytałaś. Więc nie martw się bo to wszystko będzie. Ale potem.
*chwyta Kaczkę za skrzydła, przywraca poprzednią scenerię i zrzuca po czym opowiada dalej*
- Moi drodzy – zaczął Kiba – jak zapewne zdążyliście już zauważyć, wielkimi krokami zbliżają się narkomańskie obrzędy i pora już, aby przygotować prezenty dla naszych, (nie)grzecznych dzieci. Lecz tym razem chciałbym pewne zmiany…
- Już nie będziemy obdarowywać wszystkich choinkami? – zapytała zdziwiona Julias.
- Będziemy. Ale w tym roku nie będziemy ich hodować przy pomocy specjalnego nawozu w rzeczywistości służącego jako karma dla kaczek (?!). – wszyscy spojrzeli na Handlarza pytająco. – Debile, myślcie trochę. Sami się wybierzemy na polowanie!
- Będziemy polować na choinki? – spytała lekko zdezorientowana Kacz.
- Właśnie tak. – odparł Kiba.
- Bez sensu. Jak można polować na…
- Zamilcz. Sama jesteś bez sensu.
Kaczka prychnęła, reszta zaś milczała. – Rozumiem, że prócz tej Opierzonej Istoty, którą zaraz dotknie ręka sprawiedliwości, wszyscy jesteście za?
- Noo. – odpowiedziała gromada, nie do końca pewna swojej decyzji. Na twarzy Kiby pojawił się wielki banan.
- Na początek chciałbym odpocząć bo mojej długiej i męczącej wędrówce, a jutro wyruszamy na łowy. – mówiąc to, Handlarz udał się do swojego pokoju, który bardziej przypominał miniaturę carskiego pałacu niż zwykły pokój i poszedł spać.

Nastał kolejny dzień. Kalendarz pokazywał, że do wigilii pozostało jeszcze sześć dni.
Kiba wpadł na genialny pomysł aby przed udaniem się w świat w celu zapolowania na choinki, wybrać się najpierw na spowiedź do ks. Tadeusza. Jednak, gdy Handlarz oznajmił tę wiadomość przyjaciołom, wszystkich totalnie zatkało.
- Kiba, co Ty tu k*** za bzdury p********? Spowiedź? Ks. Tadeusz? My i kościół? My i modły? My i spotkanie z księdzem?- zbuntowała się Kaczka.
- Dokładnie. Nie wiem czy zapomniałeś, ale JA jestem ateistką. – dodała Mysz. – A poza tym JA, czczę Miku. – Kaczka przewróciła oczy, po czym została skarcona mysim wzrokiem. Kiba westchnął.
- Mam w d*** Wasze opinie. To JA tu jestem Handlarzem Narkotyków i to JA tu rządzę. Dlatego po raz kolejny i ostatni oświadczam, iż po śniadaniu idziemy na spowiedź do ks. Tadeusza i Wy w tej kwestii nie macie nic do gadania, a potem, z czystym sumieniem, możemy wyruszać na polowanie na choinki. W końcu nigdy nie wiadomo co na tak niebezpiecznej wyprawie może się nam przytrafić.
Zebrani z zamiarem zabrania głosu, szybko przemyśleli te decyzję i woleli milczeć niż zostać skazanym na to by być opieprzanym przez Wielkiego Cara. Po paru chwilach, grupa udała się do jadalni, gdzie spożyli smaczny posiłek. Zadowolony Handlarz, z uśmiechem na twarzy oznajmił kompanom by za 10 minut stawili się przed domem i zabierając ze sobą swoich dwóch zaufanych dilerów – Pixi i Kostkę – udał się do swoich sań.
Minął określony czas. Julias jak zwykle zabrała ze sobą niezbędny bagaż, jakim była mp3, zawierająca utwory Rammstein. Myszoskoczka nie robiła nic oprócz słodzenia nad Miku. Kaczka, również wyposażona w odtwarzacz mp3, starała się to zagłuszać ‘japońskim rockiem’. Rif wlepiała swe ślepka w Kibę, a Pixi i Kostka przywiązane do sań przymierzały się do lotu w świat.
- Skoro wszyscy są już obecni, możemy ruszać – Handlarz wsiadł do sań, pozostali zaraz za nim. Dilerzy zastukali kopytami (?!) i po kilku minutach unosili się już nad ziemią. Magiczne sanie ruszyły w kierunku kościoła, gdzie spowiadał ksiądz Tadeusz. W drodze jak zwykle, nie obyło się bez kłótni, przepychanek, krzyków, przekleństw, bitw na mp3ójki (?!) i tym podobnych. Szczęśliwym momentem była chwila, gdy wreszcie dotarli na miejsce. Kiba wyskoczył z sań, czekając aż pozostali zrobią to samo. Niestety, Kaczka szarpała Jul, Jul macała Mysz, Mysz próbowała odciągnąć Kaczkę od Jul. Rif, sama nie mogąc się zdecydować komu dopingować, dopingowała każdej po kolei. Dilerki stały z boku i przyglądały się tej całej sytuacji. Kiba klepnął się w czoło.
- Do k**** nędzy! Czy Wy się kiedyś wreszcie uspokoicie? Ja p*******! Z Wami, to normalnie jak z małymi dziećmi! Nic, tylko wiecznie uspokajać…
- Odezwał się, Wielki, kurde… - mruknęła opierzona.
- Ja wszystko słyszę.
Po małej „wymianie zdań”, w końcu udało się doprowadzić zgromadzonych do porządku, ruszyli więc w stronę wielkiej katedry, znajdującej się dosłownie trzy kroki dalej. Po jakimś czasie wkroczyli w progi świętego miejsca. Panowały tam zupełne pustki i okropny mróz, a w tle pobrzmiewały organy grające kolędy.
- Scena jak z horroru. Pusto, zimno, samogrające organy, a za chwilę wyłoni się przed nami jakaś dziwna postać i zacznie straszyć. – wyszeptała Kaczka, trzęsąc się, niewiadomo czy z zimna, czy ze strachu. Handlarz już chciał odpowiedzieć, kiedy nagle…
- Niech będzie pochwalony! – usłyszeli za sobą radosny głos, należący zapewne do kilkukrotnie już wymienianego księdza Tadeusza. Wszyscy podskoczyli ze strachu.
- A nie mówiłam? – odparła Kaczka, dumna z siebie – z drobną różnicą, że on wyrósł za nami.
- No więc drogie dzieci, co Was sprowadza w skromne progi mego szanownego kościoła? – zapytał święty.
- Widzi ksiądz, mu przyszliśmy by się wyspowiadać przed ważną dla nas… misją – odpowiedział Kiba, kłaniając się.
- Spowiadać, powiadacie. W takim razie zapraszam do konfesjonału – ksiądz wskazał na małą, drewnianą szafę. – To kto pierwszy?
Mysz, wraz z Jul, Rif, Kostką i Pixi wymieniły spojrzenia i cofnęły się za Kibę. Ten, wykorzystując fakt, iż Kaczka stała nieruchomo, nieświadoma niczego w obecnej chwili, kopnął ją w kuper, w stronę księdza.
- O, jak miło. Masz taki sympatyczny wyraz twarzy, ale grzeszków na koncie pewnie sporo – mężczyzna pogroził jej palcem.
- Spieprzaj dziadu, ja nie grzeszę. Spowiadać się nie będę bo k*** nie mam z czego – warknęła pierzasta.
- Dziecko, jak Ty się wyrażasz! W kościele jesteś!
- A ja w d**** to mam. Będę się wyrażać jak chcę i gdzie chcę.
- Już do konfesjonału!
- P***** się, k****! Do żadnego konfesjonału nie idę!
- Siłą mam Cię zaciągnąć?! – ksiądz spojrzał diabolicznie na Kaczkę.
- A rób se co chcesz, i tak się nie dam. – pierzasta założyła ręce na piersi i zwróciła głowę w górę. Ksiądz wyciągnął zza sutanny metalowy krzyż, pocałował go i rzucił nim w Kaczkę, trafiając ją prosto w głowę, co spowodowało, że zemdlała. Święty klęknął nad nią i zaczął się modlić.
- … w dość nietypowy sposób, ale wybaczam Ci Twoje wszystkie winy i mam nadzieję, że się poprawisz. – zakończył. – a jak się obudzisz, to zmówisz pokutę. – zwrócił się w stronę zamurowanego Kiby i reszty, która poszła w carskie ślady. – No, to kto następny? – każdy po kolei wchodził do konfesjonału, bez zbędnych buntów i spowiadał się ze swoich grzechów po czym odmawiał pokutę. Na koniec ksiądz odstawił jeszcze krótką mszę. Gdy to wszystko się skończyło, Jul uniosła na baranach nadal nieprzytomną Kaczkę i żegnając się z księdzem, drużyna pomknęła w stronę sań.
- Nasze dusze zostały oczyszczone ze wszelkich złych uczynków, więc teraz z nieskazitelnie czystym sumieniem, możemy śmiało gnać i polować na choinki. – rzekł Kiba. Sanie uniosły się w powietrze i pofrunęły tam, gdzie najwięcej towaru czyli do ‘Zielonej Krainy’, potocznie nazywanej Wielkim Domem Handlowym dla Narkomanów. Był to raj dla wszystkich dilerów, handlarzy, a przede wszystkim narkomanów. Towaru mieli tyle, że można było wybierać i wypróbowywać całymi dniami. Nikt nigdy nie opuścił tego miejsca z pustymi rękoma. Nasze psychole zatrzymały się na parkingu dla sań, po czym ruszyli podbijać… sklepy (?).
Krążyli zatem wokół półek, szukając tego, co odpowiednio nadawałoby się na prezenty dla (nie)grzecznych dzieci. Początkowo natykali się na same prochy, strzykawki, zupy, kompoty, ale po choinkach ani śladu. Nie mogli się jednak poddawać, ponieważ przed nimi jeszcze spora część sklepu. Mijając półki z igłami i butelkami spirytusu (?) Kaczka nagle zatrzymała się.
- Hej, to miało być polowanie niby, a my tu po sklepie łazimy…
- I właśnie o to chodzi bo jak widzisz, nie po zwykłym sklepie łazimy, a po Wielkim Domu Handlowym dla Narkomanów. Zioło zawsze szybko znika z półek, ponieważ jest najbardziej popularnym towarem, dlatego też musimy się spieszyć by nie wykupili nam naszych cennych choinek. – odparł Kiba, ruszając dalej. Mijały godziny, minuty, sekundy, milisekundy oraz nanosekundy, a oni nadal krzątali się po ‘Zielonej Krainie’ bez skutku. Plątali się tak 5 dni i 5 nocy bez odpoczynku, bez jedzenia i bez picia. Podczas, gdy towaru na półkach wciąż ubywało, oni nadal chodzili w poszukiwaniu choinek. A został im jeszcze tylko jeden dzień do Wigilii.
- K**** mać ja p*******! – jęknęli wszyscy, prócz Kiby.
- Jakbyśmy nie mogli wyhodować tych durnych choinek, tak jak co roku! – zdenerwowała się Kaczka. – jestem głodna, spragniona, a co najważniejsze, ZMĘCZONA.
- Właśnie, Kaczuś ma rację. – poparła swego seme Julias. Reszta również zaczęła narzekać, chcąc wrócić już do domu i wyhodować świąteczne prezenty w taki sposób, jaki robili to zazwyczaj. Jednak Kiba ich nie słuchał. Był on skupiony tylko na tym, aby wreszcie odnaleźć te cholerne choinki, opakować ładnie i obdarować tych, którzy na nie zasłużyli.
Drużyna Kiby, nieświadoma tego, że cały czas krzątają się po Domu Handlowym, nadal narzekała, a Kiba wytrzeszczając swoje biedne, naćpane oczy, wpadł nagle na jakąś półkę. Na głowę pospadało mu mnóstwo foliowych woreczków wypełnionych bliżej nieznaną substancją. Kostka podniosła jeden z nich i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- To nasz towar! – wykrzyknęła radośnie. Kiba zaczął skakać ze szczęścia (czyt. taniec szczęśliwego kurczaka – i lovin’ bredgens!), pozostali również się wyszczerzyli. Wzięli wszystkie choinki, które tam były po czym udali się do kasy, a potem do domu pakować prezenty. Czas upływał miło i swobodnie. Prezenty zostały spakowane, a nocą porozrzucane we wszystkich narkomańskich domach.

W końcu nastał ten dzień, dzień narkomańskich obrzędów – wigilia, 24 grudnia. Czas, kiedy wszyscy hipisi siadają przy stole i ćpają potrawy. W rogu salonu stoi świąteczne drzewko, a pod nim leżą prezenty. W tle pobrzmiewają…kolędy (?)

Joł,  joł k**** k****!
elo poszłem se na ławke
i se zajarałem trawke
potem se zasnąłem tam
no i k**** na to sram
taki elo pada śnieg
j**** mi on znów na łeb
wszędzie k**** widze zioło
z marketów słychać disko polo
choinka elo w******
z Betlejem prosto wykopana
Joł, joł, k**** k****!

Kiba oraz jego kompani wznoszą toast („Kaczzzka, kzie tu nipy som prossssenty?! No jakie snofu proszenty, so ty mi tutaj fmafiasz pieszszaku ślepy!”) za udaną misję oraz sami zasiadają do stołu wigilijnego. Nasi nieśmiertelni narkomani, którzy mają dosyć specyficzny sposób na ćpanie oraz równie specyficzne narkotyki…

*wszyscy bohaterowie ustawiają się na scenie zaraz po tym gdy znika poprzednia sceneria. Kłaniają się publiczność i krzyczą*
- Gońcie się wszyscy!
*Autorka zrzuca wszystkich ze sceny po czym sama staje na scenie, szczerząc się do publiczności*
- WESO…
*Kiba powstawszy z martwych (jak to car) posyła Kaczkę kopem z trzyczwarteijednasetnaobrotu do piekarnika, po czym wyciągając z kieszeni bluzy przepis na pasztet z kaczki pokazuje publiczności gest kozakiewicza*
- Umrzyjcie!

Owari.


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-12-25, 14:15
Pierwszy! HAHAHAHAHA ;d

Genialniegenialneajeszczegenialniejszepomojejpoprawce ^^ a może teraz coś takiego z okazji sylwestra? :>

A co do tego:

Kiba miała się tym zająć :3

Trochę już mam, ale jak mówie, nie będziesz pisać kaczy kuprze, to ja strajkuję ;p


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: anas w 2007-12-25, 15:04
szaderskie ^^ na cd czekać


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-12-25, 16:01
No, ja właśnie przymierzam się do napisania tego sylwestrowego wydania specjalnego ;P


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: MoniŚ w 2007-12-25, 18:04
To i mnie wkręć do opka! I mnie! Przecież ja Twoja mama! I Riv! xD
Przeboskie, a kolęda... xD

"elo poszłem se na ławke
i se zajarałem trawke"

Umieram :hahaha: . Czekam na ciąg dalszy, o taaaak :D


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-12-25, 18:20
Właśnie, podziękowania dla Kiby za napisanie tekstu tej kolędy :D
MniŚ, wkręcę Cię przy najbliższej okazji ^^
Może już do tej części o sylwku...


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2007-12-25, 19:50
Fajne opko ;p
Ze spowiedzią najlepsze xD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-12-25, 21:24
O, zapomniałam dodać, że przepraszam za wszelkie chamskie odniesienia się w stosunku do religii i tym podobnych ^^"


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Julias w 2007-12-26, 00:12
Juz sie nie moge doczekac Sylwestra i dzien po! >DD
Pisz, Kacza, pisz, a ja z checia poprzyczepiam sie do bledow XD.


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-12-26, 13:43
Odmawiam wykorzystywania materiałów świadczących o mojej miłości i moim oddaniu do Miku w celach prywatnych!


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-12-26, 13:44
Widzisz tu gdzieś cele prywatne? ;p


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Myszoskoczka w 2007-12-26, 13:47
Tak, urozmaicanie opowiadania tym imieniem (każdy wie, że jak nie ma "Miku" nic nie jest fajne ;d).


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-12-26, 13:48
(każdy wie, że jak nie ma "Miku" nic nie jest fajne ;d).

A ja? XOO


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-12-26, 16:03
Mysz, gdybym mogła to bym Ci coś zrobiła, ale jednak czasami mi brakuje tego nawijania o Miku *^^"*
Zresztą, gdyby nie Miku, to UsPsycho i tak by było fajne bo w końcu JA to piszę *wypina dumnie pierś, po czym zauważa morderczy wzrok Kiby* no dopsze, niech Wam będzie... z małą pomocą ^^'


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-12-26, 16:38
Tak, malutką xP


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-12-26, 17:21
No a jak? Taką drobniusieńką xd
Plus jeszcze poprawki Jóljaz xD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-12-26, 17:50
Tyci tyci?


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: *RivenA* w 2007-12-26, 18:05
kolęda jest naj xD


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Pira w 2007-12-26, 19:54
:D czaderskie!


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: PPSIARA w 2007-12-27, 00:24
Czemu ja i Kost to...renifery?o_O


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kostka w 2007-12-27, 12:20
a ja w takim układzie chce zostac usunieta z opa...


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: Kaczka w 2007-12-27, 13:20
Kostka, skoro tak, to nie będę działać wbrew w Twojej woli.
Pixi, a bo nie wiedziałam co innego wymyślić... *^^"*


Tytuł: Odp: UsPsycho - idziemy do psychiatry.
Wiadomość wysłana przez: meraviglia w 2007-12-28, 16:37
No po prostu genialne :D

Chcem jeszcze :D Ktoś może przyspieszyć Sylwestra? :P