PPX, zaginął Bruno, kundelek, zabrany ze schroniska w Szydłowcu i we Wrocku oddany do domu tymczasowego. Na drugi dzień, na pierwszym spacerze wywinął się z obroży i uciekł... Pani, która miała nim się opiekować, nie została uprzedzona, że to dziczek jest, większość życia spędził na ulicy... Należało go tak upiąć, by nie miał możliwości wyswobodzić się i zwiać... Być może wszystko skończyłoby się dobrze, ale obok przechodził z psem beznadziejny człowiek, który na prośbę pani, by ją ominął, aby nie spłoszyć siedzącego w niewielkiej odległości Bruna, odparł 'dla pani wygody nie będę robił okrążeń' czy jakoś tak... I wtarabanił się bez pardonu, na co Bruno dał drapaka... Szukaliśmy go potem bardzo długo, właściwie to do dziś rozglądam się za nim, bo czasem bywam w okolicy, w której był widziany podobny pies. Ale nadziei już nie mam... Liczę tylko na to, że, jako zaprawiony w życiu na ulicy, jakoś sobie radzi... Choć mógł nie przeżyć poprzedniej zimy, takie mrozy były...
Toffik ma się dobrze, dziękuję
Apetyt ma jak smok, siłę też, choć to staruszek już... Ale tylko wiekowo, kondycyjnie nie
Pao nie wróci, czego baaaaardzo żałuję...
Renia, tak bywa z kotami... Bardzo to przykre...
A
Ulv nie jest naszą forumowiczką, tylko z konkurencji...