Niepraktyczne do noszenia są też psy z długimi łapami, taki był Toffiś... Sterczały te szczudełka i jakoś nieporęcznie było... Najlepsze są krótkołapy, jak Kropicha vel Lula, choć noszenie jej utrudnia waga i śliskość krótkiego futerka
Pigi mnie wczoraj nieźle wystraszył... Jakąś godzinę po spacerze, na którym wszystko było ok, patrzę, a piesek kładzie się pod drzwiami, ale jakoś dziwnie... Jakby mu się przednie łapy rozjechały... Nigdy tak nie leżał. Wołam go, a on nie chce się ruszyć... W końcu wstał, ale podszedł bardzo powoli, jakby coś mu dolegało. Pyszczek miał lekko niedomknięty, a to mu się zdarzało tylko we śnie... Zajrzałam pod wargi, a tam białe dziąsła... Już mnie strach obleciał, bo przed oczami miałam atak neurologiczny Toffika... Na szczęście Pigi wzrok miał normalny, żadnego oczopląsu. Ubrałam się szybko i do weta. Piegus szedł jakoś niechętnie, jakby się czegoś bał, a przecież żadnego strzelania już nie słychać... No, ale doszliśmy do gabinetu, a tam pan doktor (naszej wetki nie było) póki co zalecił obserwację, bo i tak na dziś zaplanowałam badania krwi. Po wyjściu z gabinetu piesek nawet zaczął skakać i szarpać smycz, szczęśliwy, że już po wizycie
Dzień minął prawie normalnie, apetycik dopisywał, może tylko chęć do spania była większa... A dziś byliśmy na pobieraniu krwi, w poniedziałek wyniki. Pigi od rana zachowuje się całkiem zwyczajnie...