Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Wchodzicie na własną odpowiedzialność! Moje zaczątki niu opo.  (Przeczytany 10120 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Tias.. Jak w temacie. Nudna fabuła. Jak zawsze dużo nudnych opisów itp. Choć wy pewnie jak zawsze uznacie, że świetne!  :wink:

  Rudowłosa dziewczyna szła powoli główną aleją ponurego parku. Cały krajobraz skąpany był w deszczu. W dali dudniły głuche grzmoty. Znak nadchodzącej burzy.
  Była zmarrznięta. Palce zdrętwiałe miała po godzinnej lekcji gry na gitarze. Trzy tysiące sześćset sekund, sześćdziesiąt minut spędzonych na trzymaniu instrumentu i graniu tej samej melodii. Lubiła to, lecz ta lekcja wydwała się jej wyjątkowo męcząca.
  Zamyślona kierowała się w strone domu, gdy nagle zatrzymała się. Ze ździeieniem wpatrywała się w jasną, turkusową mgięłke unoszącą się pare metrów od niej. Stała tak, przypatrując się dziwnemu zjawisku, kiedy z krzaków wybiegł czarny kot. Spojrzał na nią czerwonimi oczami, machną długim puszystym ogonem i zniknął w mgięłce. Zaintrygowana nie wachała się ani chwili i pobiegła za kotem. W jednej chwili cały świat zaczął się rozmazywać i nabierać nowych barw i kształtów. Znalazła się w całkiem innym miejscu. Smutny nowojorski park zamienił się w dużą, kolorową łąke. Ciężkie, ciemne chmury z w czyste niebo. Grzmoty w śpiew polnych ptaków.
  Stała w osłupieniu. Jej długie loki lekko poruszał wiatr. W dali widać było ciemną linie lasu. Na wschodzie majaczyły szczyty wysokich gór. Na niebie latała para jastrzębi, które bystrym okiem wypatrywały ofiar i pokrzykiwały czasem.
  Cały świat zdawał się napawać ciszą i spokojem.
  Niezmierną cisze zkałócił tętent galopujących koni. Z południa nadjrzedzało trzech jeźdźców. Dziewczyna na czarnym jak noc koniu i dwóch mężczyzn na szarych rumakach.
  Jeźdzcy, ździwieni jej widokiem zwolnili konie do lekkiego kłusu. Przestraszona dziewczyna cofnęła się kilka kroków.
  Dziwni przybysze okrążyli ją kołem. Dziewczyna, zeskoczyła z czarnego konia. Ubrana była w luźną, zieloną tunikę, przewiązaną beżowym pasem. Tego samego koloru co pasy były długie spodnie opadające na skórzane buty. Długie, gęste blond włosy wiązane były rzemykami w dwie luźnie kitki opadające na plecy. Grzywka opadała jej na jedno oko, przy drugim był tatułaż przesdstawiający słońce.
-Jak się nazywasz?- zapytała blond włosa, obdarzając ją czujnym spojrzeniem fioletowcyh oczu.
-Jaa... Nazywam się Amy.
-Pochodzisz z tąd?- padło  pytanie ze strony mężczyzny stojącego obok blondwłosej. Miał czarne, krótkie włosy ostwione na małe kolce i bardzo zielone oczy. Tunika opadała mu luźno na brązowe spodnie.
-Nie.
-Za wschodnich gór?
-Nie.
-Ze słonecznych równin południa?
-Nie.
-Z północnych lasów?
-Nie...
-To z kąd?- zapytał niewiele starszy od niej chłopak siedzący wciąż na koniu.
-Z Ziemi. Z Nowego Yorku.
-To musi być daleko stąd...
-I jest. Czy mogę wiedzieć jak się nazywacie?
-Oczywiście. Ja jestem Shena- przedstwiła się blondwłosa- to jest Niam- chłopak z czarnymi włosami- i Matel- chłopak na koniu.
-Aha. Miło mi was poznać- Amy nieśmiało się uśmiechnęła.
-Ekhm. Shena, chciał bym ci przypomnieć, że nadal ściga nas grupa orków i że, nadal nie mamy żadnych szans w walce z nimi. Bo ich jest trzydzieści, a nas teraz zaledwie czwórka.
-No tak... Racja. Amy, pojedziesz razem z Niamem. Musimy jak najszybciej z tąd uciekać. Wytłumacze ci wszystko potem- rzekła Shena.
-Okej.
  Niam pomógł Amy wsiąść na konia, a potem sam na niego wsiadł.
-No to wio...- mruknął.
  Jechali wolno, przez rozlegą równine. Słońce powoli przemieszczało się na niebo skłonie, aż w końcu gorące południe zamieniło się w chłodny wieczór.
   Matel podjechał do Sheny.
-Musimy znaleźć miejsce nad odpoczynek. Wszyscy jesteśmy zmęczeni, a ta Amy zdaje się usypiać na tym koniu. Niam ciągle ją musi podtrzymywać.
-Masz racje. Idź powiedz Niamowi, że jak tylko wjedziemy do doliny Kairii to zatzymujemy się tam na noc.
-Dobrze.- powiedział chłopak i pojechał zawiadomić Niama.

Ta da... wem że trochę długawe, ale tylko  trochę.
« Ostatnia zmiana: 2007-10-29, 17:31 autor anas »
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

BloodSpill

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 88
fajniaste jak zwykle ; )
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Ja tam lubię opisy w opowiadaniach - wtedy mogę sobie coś lepiej wyobrazić. :)
Jak zawsze świetne - kolejne twoje opowiadanie do kolekcji. :D Któryś raz z kolei obiecasz mi, że je dokończysz? ;d
Teraz trochę poprawek "błędzików", które muszą być w każdym opowiadaniu.
* "W dali dudniły głuche grzmoty. Znak nadchodzącej burzy." - ja bym napisała: "W dali dudniły głuche grzmoty - znak nadchodzącej burzy."
* zmarrznięta - a nie zmarznięta? :)
* ździeieniem - zdziwieniem (to znaczy chyba, bo nie wiem co chciałaś napisać - widocznie literówka :P)
* mgięłke - mgiełkę
*strone, łąke, linie, cisze itd... - na końcu "ę"
* tatułaż - tatuaż
*"-Pochodzisz z tąd?" - "Pochodzisz stąd?"
*zatzymujemy - zatrzymujemy
*luźniekitki - luźne kitki (KITKI? :D)
Masz jeszcze kilka literówek, których mi się już nie chce przepisywać. Przed opublikowaniem powinnaś dokładnie sprawdzić tekst. ;)
Ogólnie bardzo mi się opowiadanie podoba: fajne i ciekawe. Trzymaj tak dalej. :wink:

Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Forum Zwierzaki

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
dobra ja i moje lenistwo xDD nie kce mi się poprawiać. Ludziory powinny się doczytać
Tak Kitko tam jest napisane "luźne kitki" xDDDDDDDDD
no...  kolejna część w przygotowaniu, przed chwilą się tworzyła, puki nie usłyszałam że mogę usiąść do kompa xDDD
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Ekhm... No to kolejna część.

  Wjechali w małą, malowniczą dolinkę. Na jej łagodnych zboczach rósł las, w którym roiło się od zwierząt. Pierwsze gwiazdy pojawiły się na nocnym niebie. Czwórka wędrowców zatrzymała się przy wąskim strumieniu, który wraz z przebytą drogą zamieniał się w potężną rzekę Siru.
  Shena wbiła cztery grube paliki nad strumieniem i przywiązała do nich konie. Matel poszedł upolować coś do zjedzenia, a Niam poszukać drewna. Amy i Shena zostały same.
   Usiadły na miękkiej, zielonej trawie porastającej brzegi strumienia. Po niebie pretaczały się wolno chmury. Zapanowała cisza przerywana tylko szelestem pełzania węża. Po krótkiej chwili powrócił Matel z młodą sarną, lecz po Niamie nie było ani śladu. Miały minuty, godziny, gdy nagle czarnowłosy chłopak wypadł zdyszany z lasu. Na jego twarzy malowało sie zdenerwowanie. Shena odrazu zareagowała na widok jego miny.
-Niamie? Co się stało?
-Orkowie... Idą... Są nie daleko nas... Nie wiedzą, że tu jesteśmy... Idą brzegiem doliny- wydyszał.
-CO?- Matel wyciągnął miecz ze skórzanej pochwy.
-To! Ale nie martwcie się! Oni nas wymijają! Będzieli mogli spokojniej podróżować do Oberoth i dalej!
-Dlaczego?- Rudowłosa trzynastolatka patrzyła to na Niama, to na Shene.
-Co dlaczego?
-Dlaczego gonią was orkowie? Dlaczego musicie uciekać?
-Amy... To nie jest takie łatwe do wytłumaczenia...- Shena popatrzyła na nią.
-Ale ja chce wiedzieć!
-Dobrze... Postaram się to ci wytłumaczyć najlepiej jak moge...- zaczeła blondwłosa.- Pięćset lat temu czterema krainami: lasami północy, dolinami zachodu, równinami południa i górami wschodu władali trzej magowie i jedna czarodziejka. Za pomocą magicznego klejnotu Sulirionu wygrywali wojny z każdym nieprzyjacielem. W krainie, która przyjeła nazwe Deli żyło się dobrze i w dobrobycie, puki czarodziejka Fisina nie zapragneła owego klejnotu. Rozpoczeła się wojna. Wojska Deli, enty, ludzie, krasnoludy, elfy przegrywały z orkami, trolami, goblinami, wilkami i czarnoksiężnikami Fisiny. W końcu dotarła do magicznej wieży po środku naszego kraju. Weszła na sam szczyt i za pomocą czarnej magii pokonała wszystkich strażników i magów, prócz czarodziejki Jahnny. Ona zabrała klejnot i przeniosła się doinnego wymiaru. Deli podzieliło się na cztery inne krainy, wschodnią- Sasurie, zachodnią- Athosję, północną- Pilan i południową- Caris.
  Podobno Jahnna dała klejnotowi taką moc, że sam mógł sobie wybierać strażnika. Znów rozpoczyna się wojna. Fisina postanowila zdobyć te cztery krainy za pomocą swoich wojsk. Ktoś puścił plotkę, że strażnik klejnotu powrócił do naszego świata. Prócz Jahnny przeżył Garu, jeden z magów strzerzących klejnot. Nakazał nam odnaleźć strażnika i przyprowadzić go do wieży i pomóc w wojnie z Fisiną.
-Hmm... Ciekawa historia. Ale i tak nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
-Orkowie to wysłannicy Fisiny. Dowiedziała się o naszym zadaniu i postanowiła nas zniszczyć.
-Aha. Rozumiem. Sheno, jak wyglądał owy klejnot?- Amy poczuła dziwne ukłucie w sercu i mocno ścisneła naszyjnik znajdujący się w jej kieszeni.
-Noo.. Miał owalny ksztalt i kolor krwi- podała jej zwój z narysowanym klejnotem. Jej serce zabiło mocniej. Powoli wyciągnęła z kieszeni wisiorek. Oczy Matela i Sheny otworzyły się szeroko. Niam nie wyglądał na zaskocznego tym faktem.
-Ona jest strażniczką!

I tu przerwe moje pisanie, choć mam dalszą część, ale wole was potrzymać w napięciu. Napiszę kolejną kiedy...hmm.. Będe miała pod tą częścią cztery komentarze od czterech innych osób ( xDDDD)
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
najpierw jedna mała uwaga co do pierwszej części. Napisałaś:

"(...)Matel podjechał do Sheny.
-Musimy znaleźć miejsce nad odpoczynek. Wszyscy jesteśmy zmęczeni, a ta Amy zdaje się usypiać na tym koniu. Niam ciągle ją musi podtrzymywać.
-Masz racje. Idź powiedz Niamowi, że jak tylko wjedziemy do doliny Kairii to zatzymujemy się tam na noc.
-Dobrze.- powiedział chłopak i pojechał zawiadomić Matela."

Matel miał zawiadomić Niama, a nie samego siebie :P


Do drugiej części:
-mijały minuty, itd., a nie miały :P Bo co miały?:P

Do całości:
szybko się wszystko dzieje. Najpierw na początku opowiadania ledwo skończyła lekcję gry na gitarze, już trafiła do innego świata.Zaraz potem okazało się, iż jest strażniczką jakąś tam. Ale dobra, trzymasz mnie w napięciu, bądź co bądź :) Czekam na kolejną część!! :* :)
Zapisane

Kiba

  • *
  • Wiadomości: 2413
  • Mistrz szpadla i kielni :D
    • WWW
Fajne! a to w moim przypadku ocena BARDZO wysoka XD Nieliczne błędy zostały już wymienione, więc co ja tu się będę produkować. Aczkolwiek:

Dziewczyna, zeskoczyła z czarnego konia. Ubrana była w luźną, zieloną tunikę, przewiązaną beżowym pasem. Tego samego koloru co pasy były długie spodnie opadające na skórzane buty. Długie, gęste blond włosy wiązane były rzemykami w dwie luźnie kitki opadające na plecy. Grzywka opadała jej na jedno oko, przy drugim był tatułaż przesdstawiający słońce.

..tu Kiba stwierdza "będę musiała to kiedyś narysować". Ale to już tylko takie moje zboczenie ^^"
Zapisane
Higaisha no shita wa arimasen.

Nie muszę znać Twojego zdania. Mam swoje.

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Kcesz rysować ilustracje do mojego opowiadania xDD?? Bo mi się nie chce xDD
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Kiba

  • *
  • Wiadomości: 2413
  • Mistrz szpadla i kielni :D
    • WWW
Eeee...ilustracji to nie bardzo :P ale sam opis mi się spodobał na tyle, by go zrealizować ;)
Zresztą, jak ja mam ilustracje robić jak przy obecnym rozłożeniu wolnego czasu zrobienie jednego rysunku zajmuje u mnie miesiąc...
Zapisane
Higaisha no shita wa arimasen.

Nie muszę znać Twojego zdania. Mam swoje.

Forum Zwierzaki

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
xDDD ał... nodobra, ja będe musiała się tym zająć xDDD tiaaa... umiem narysować tylko jedną poze człowieka xDD
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Oto kolejna część dla szanownego państwa. Mam nadzieje, że się państwu spodoba.
No to ludy boże i diabelskie czytajta! xDD


-Jest- Niam nie wyglądał na zaskoczonego.
-Wiedziałeś...- Metel wstał.
-Wiedziałem. Mogę powiedzieć, że to ja pomogłem jej się tu znaleźć.
-Co?! Ty?!- Amy patrzyła mu w oczy nie dowierzając.
-Tak.. A dokładniej Sari- wskazał na czarną kocice która wyszła z lasu. Dziewczyne zamurowało. To był ten sam kot, który wszedł w mgiełke. Jej czerwone oczy świecił i skierowne były na nią.
-Już nic nie rozumiem...
  Zapadła cisza. Nikt się nie odzwał. Dziewczyna nie mogła uwiezyć w to wszystko. W jednej chwili wraca z lekcji na gitarze, w drugiej przechodzi przez jakiś portal, poznaje ich i dowiaduje się, że jest strażniczką i na jej barkach spoczywa los czterech krain. Położyła się na trawie i przymkneła oczy. Zasneła. W jej ślady poszli Niam i Shena. Matel pozostał na warcie.
  Wstawał dzień.  Jasnowłosy chłopak obudził towarzyszy. Shena poszła odwiązać konie. Amy odeszła kawałek od obozu. Dopiero teraz wszystko zaczeło do niej docierać. W powietrzu unosił się zapach kwiatów. Usłyszała szelest za sobą. Przestraszona szybko się odwróciła. Za nią stał Niam.
-Co się tak skradasz?
-Chciałem z tobą porozmawiać.
-Hmm... Okej...
-Przepraszam. Wiem, że to przeze mnie się tu znalazłaś, ale nie mogłem nic innego zrobić. Tylko klejnot może nam pomóc, inaczej ona wszystko zniszczy...
-Rozumiem...
-Ej! Możemy już ruszać?- Matel stał kawałek od nich.
-Jasne.
  Cała czwórka wsiadła na konie. Amy znów jechała z Niamem. Sari lekko biegła obok konia. Skierowali się na północ.
  Jechali już tydzień. Krajobraz zmieniał się na coraz bardziej leśny. Czasem napotykali na swej drodze małe wioski. Wieśniacy witaliich życzliwie, sprzedawali prowaint lub dawali nocleg. Ósmego dnia wędrówki wjechali na szeroki trakt.
-To głowna droga do Alis. Powinniśmy dotrzeć tam przed zmrokiem.
-Alis?- Amy odwórciła głowe i spojrzała w błękitne oczy chłopaka.
-Misto dzielące mój kraj i zachód.
-Pochodzisz więc z Pilanu??- spojrzała na zielone pasy przed nimi. To wszytko to były zielone lasy z których pochodził Niam.
  Na drodze spotykali kupców i handlarzy zmierzających na targ do Alis. Amy była zmęczona drogą. Co chwila przymykała oczy, lecz czarnowłosy chłopak budził ją. O zmierzchu dotarli na miejsce. Miasto otoczone było kamiennym murem z czterema wysokimi wieżami i żelazną bramą. Strażnicy przepuścili cih, lecz zaraz potem zamkneli brame i zmienili warte. Na uliczkę padały strugi światła z marmurowych domów. Na uliczahc nie było już prawie nikogo.
  Zatrzymali się przy gospodzie. Matel przywiązał konie do belki i weszli do środka. Powitrze przesycone było zapachem piwa i dymu z fajek. Kilku mężczyzn odwróciło głowy w strone Amy i dziwnie spojrzało na jej strój. Ubrana była w czarnego t-shirta i dzinsy. W pasie przewiązaną miała szarą bluze w krate.
  Podeszli do baru.
-Co państwu podać?- zapytał barman w nieskazitelnie białym fartuchu.
-Chcielibyśmy wynająć dwa, dwu osobowe pokoje- powiedział Niam i wyciąnął skórzaną sakiewkę.
-Szcześć złotych monet.
  Chłopak skrzywił się, ale wyciągnął monety i podał barmanowi.
-Prosze- podał im dwa mosiężne klucze- Trzeci i czwarty pokój po lewej stronie, na pierwszym piętrze.

Wiem, że krótko, ale wiecej mi się pisać nie chce xDD. Następna cżęść w przygotowaniu
« Ostatnia zmiana: 2007-11-07, 09:14 autor anas »
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Bardzo fajnie ;)

Podoba mi się Niam :) Brunet, niebieskie oczy... przystojniak z niego :P Będzie coś teges? :D ;>


Jedna uwaga: jak już ktoś kiedyś wspomniał, przed dodaniem tekstu prześledź go wcześniej, żeby poprawić błędy :) Już nie ortograficzne, bo z tym nie wszyscy muszą sobie radzić, ale takie błędy jak "cih" zamiast "ich" :P Wiesz, o co mi chodzi? :P :)
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
może... może... może coś będzie XDD
rozumieć xD
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
tak, tak, tak! sasasasasasasa!! xD <zaciera ręce>
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
No więc... Kolejny kawałek  :idea:

  Dzieczyny weszły do pokoju. Było to dość duże, jasne pomieszczenie ze ścianami pomalowanymi na delikatny, kremowy kolor. W rogach, przy oknie wychodzącym na wejście do gospody stały dwa łóżka z białymi poduszkami i grubym czerwonym kocem. Pomiędzy nimi znajdował się mały, drewniany stół, na którym stałą lampka oliwna, a obok niego stały dwa krzesła.
  Amy podeszła do łóżka po lewej stronie i usiadła na nim. Powoli ściągnęła z siebie czarną torbę, której nie zdjemowała odkąd znalazła się w tej krainie. Postanowiła sprawdzić co w niej ma. Otworzyła ją i pierwsze co rzuciło jej się w oczy to jasno zielony iPod. Wzieła go do ręki i włączyła. Z słuchawek można było usłyszeć rytmiczną meldoie piosenki Simple Plan. Uśmiechnęła się. Bateria była prawie pełna. Prócz iPoda znalazła lekko zgniecionego Twixa, pare czernych rękwaiczek bez palców, w tym momencie bezużyteczny telefon komórkowy, śpiewnik, dwie gumki do włosów i długopis.
  Przeglądając to wszytko przypomniała sobie jak dużo zostwaiła za sobą. Jej ojciec, z którym mieszkała musi bardzo się o nią martwić. Pewnie już dwano powiadomił nowojorską policję o jej zaginięciu. A Susan i Ann? Jej dwie najlepsze przyjaciółki też musiały to bradzo przeżywać, przecierz były dla siebie jak siostry. Samotna łza spłyneła jej po policzku. Nie mogła się poddać. Losy wszystkich ludzi tej krainy były w jej rękach. Musiała im pomóc.
-Amy? Coś się stało?- zapytała Shena towarzyszkę, która od kilku minut wpatrywała się w kilka rzeczy rozsypanych na łóżku.
-Co?? Nie...- podniosła wzrok- Poprostu jestem zmeczona.
-Aha.
  Trzynastolatka schowała rzeczy do torby. Zdjeła trampki i położyła się, kładąc torbę na krześle. Promienie zachodzącego słońca oświetlały jej twarz. Niebo było pełne kolorów. Shena patrzyła na nią przez chwile, a potem wyszła. Amy słyszała jak idzie przez korytarz i puka do pokoju chłopaków. Wyciągneła batona z torby i zębami rozdarła opakowanie. Wolno jadła słodycz. Nadal myślała o znajomych, rodzinie... O spacerach w parku... Zapadła ciemność. Dziewczyna powoli przymykała oczy. Zasneła.
  Obudziło ją głośnie ujadanie psa. Słońce wychodził z za wysokich budynków. Jasna poświata wpadała do ich pokoju. Amy powoli otworzyła oczy i rozejrzała się. Sheny nie było na jej łóżku, ani w pokoju. Na stole leżał jakiś tobołek i kawałek kartki. Wstała z łóżka i wzieła kartkę w rękę. Był to liścik od Sheny.

 Amy, poszłam z Matelem coś załatwić. Niam siedzi na dole albo jest w swoim pokoju. Na stole leży ubranie dla ciebie. Swoim obecnym strojem wzbudzałaśbyś ździwnienie wśród ludzi. Ja i Matel wrócimy mniej wiecej godzine po wschodzie słońća. Czekajcie na nas.
                                                                                                 Shena


  Otworzyła tobołek. Znajdowała się w nim kremowa tunika i błękitny pas. Obejrzała dokładnie swój nowy strój. Tunika nie miała rękawów i sięgała do połowy uda. Włożyła ją na czarnego t-shirta i dżinsy i przewiązała pasem. Na ręce założyła swoje rękawiczki bez palców. Obok listu, na stole leżał drewniany grzebień. Rozczesała nim włosy i zaplotła w dwa grube warkocze. Z łóżka podnisła grubą, szarą bluze w krate i przewiązała w pasie. Pościeliła łóżko i położyła na nim torbę. Stała przez chwilę patrząc się na cały pokój. Na parapecie leżał klucz. Wzieła go i wyszła z pokoju. Zamknęła drzwi i zeszła po schodach na dół.
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Forum Zwierzaki

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Piękne! :D
Nie mam żadnych zastrzeżeń...
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Krótko, ale fajnie :)

Amy pójdzie do Niama? :D Będą saaaaamiii?? :P :D
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Nieee.. xDDDD
Nie wiem czy zaraz nie dopisze kolejniej części xDDD
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Pisz, pisz, pisz!! Nawet, jesli nie beda sami :P :D
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
ale to już jutro, bądź pojutrze xD teraz anas idzie lulu bo zmęczony
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Pira

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 740
  • <3
śliczne :)
wszystkie części przeczytane!
chcemy więcej :D
Zapisane
Włosy me pochwycił wiatr. Dziesięć pięter i ciemność.

Forum Zwierzaki

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
ale to już jutro, bądź pojutrze xD teraz anas idzie lulu bo zmęczony

"jutro" minęło wczoraj, a "pojutrze" zostało zaledwie kilka godzin, a ciągu dalszego ani widu, ani słychu :P
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
dobra dziś coś może nabazgram xD wczoraj i przedwczoraj miałam dzień intensywny xD
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Więc zebrałam się do kupy i piszę dalej dzieki moje drogie i kochane xDDD

  W gospodzie zaczelisię gromadzić ludzie. Głównie byli to wędrowni kupcy pragnący znaleźć miejsce na nocleg, bądź wypić coś ze znajomymi z miasta. Zobaczyła też kilku mężczyzn grających w karty by zdobyć troche dodatkowego złota.
  Niam siedział w rogu sali, sam. Z pozłacanego, metalowego kubka pił herbate,a obok na talerzu leżał kawałek nadgryzionego mięsa i kaszy. W ręce trzymał pergaminowy zwój i czytał zapisany na nim, długi tekst. Dziewczyna ruszyła przez sale. Kilku mężczyzn spojrzało na nią znacząco, lecz ona posała im mordercze spojrzenie. Amy nie była brzydka, wręcz przeciwnie była ładna. Miała długie, kręcone włosy i oczy piwnego koloru podchodzącego prawie w złoty. Na jej nosi i policzkach było kilka piegów. Usiadła obok chłopaka, lecz on dopiero po chwili zauważył jej obecność.
-O... Hej- przywitał ją.
-Cześć. Nie wiesz może gdzie poszli Matel i Shena? Napisała mi na kartce, że idą cośzałatwić, lecz nic dokładniej nie napisała.
-Poszli po cośdla ciebie.
-Po co?
-Niespodzianka- podniósł głowe i spojrzał jej w oczy. Myślała, że nie wytrzyma tego spojrzenia. Było takie łagodnie, przepełnione delikatnością jakiej by się po nim nie spodziewała. Szybko odwróciła wzrok.
-Chyba nie po konia? Shena obiecała mi, że pójdziemy razem- odpowiedziała, nadal unikając jego spojrzenia.
-Nie, nie po konia.
-To dobrze- uśmiechneła się.- A ty dlaczego tu zostałeś zamiast iść z nimi??
-Hmm.. Bo ktoś musiał cię pilnować i... ostatnio denerwuje mnie towarzystwo Matela, zrobił się z lekka arogancki, odkąd się pojawiłaś.
-Aha. Też to zauważyłam. Już od początku był taki... nie chce powiedzieć niemiły, ale tylko to mi przychodzi na myśl.
  Na tym skończyła się rozmowa. Niam powrócił do czytania zwoju. Dziewczyna podparła głowe na dłoniach i wpatrywała się w drzwi, które ciągle otwierały się i zamykały, przez ciągle pojawiające się bądź odchodzące osoby.
-Ide zamówić coś do picia- powiedziała.
-Weź herbate. Bardzo dobra- odpowiedział nie odrywając wzroku z tekstu i podnosząc kubek.
  Ruszyła w strone barmana i jego baru. Zamówiłą herbate i usiadła na krześle by na nią zaczekać. Nagle usiadł obok niej jakiś starszy mężczyzna. Ciemnobrązowe włosy przetkane były siwizną. Po jego ubiorze można było dostrzec, że był on zamożny.
-Witam panienkę. Mógłbym zaproponować panience coś do picia?- odezwał się. Popatrzyła się na niego z odrazą, lecz jej spojrzenie go nie zraziło.
-A co tu panienka sama robi.
  Nie odpowiedziała.
-Hmmm.. Widze, że panienka niezbyt gadatliwa, więc przejde do rzeczy. Niedaleko jest mój dom. Może się ze mną przejdziesz??
-Niech się pan ode mnie odwali!
  Mężczyzna złapał ją za rękę, gdy nagle pojawił się przy nim Niam. Amy wyrwała ręke, a Niam stanął międzynim.
-Jeśli ma pan coś do mojej przyjaciółki to niech porozmawia pan ze mną- powiedział. Jego oczy nie były już takie łagodne, teraz tkwiła w nich stalowa powaga.
-Zjerzdzaj sczeniaku. Nie z tobą rozmawiam.
-Może nie ze mną ale z nią, a jest pod moją opieką.
-Durnego chłopaka? Jaka musiała być twoja matka, że urodziła coś takiego!- rzekł mężczyzna patrząc się groźnym wzokiem na niego. Niam nie wytrzymał. Złapał mężczyzna za przód koszuli i dopchnął go do ściany.
-Masz jeszcze coś do powiedzenia?!
-Niam... Spokojnie. Puść go- dziewczyna położyła mu ręke na ramieniu.
« Ostatnia zmiana: 2007-11-13, 18:37 autor anas »
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Pira

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 740
  • <3
kolejna czesc kolejna SWIETNA czesc (tak chcialam sie wyrazic) x)))

cdn??? oby xD
Zapisane
Włosy me pochwycił wiatr. Dziesięć pięter i ciemność.

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
będzie cdn ^^ wkrótce
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
jak dotąd, to uważam, że to najciekawsza część!!!!!!!! super!
Zapisane

BloodSpill

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 88
jak zwykle cool ;) czekam na C.D.N.
Zapisane

Forum Zwierzaki

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
  Chłopak posłuchał ją. Puścił. Przez chwilę stał jeszcze nad mężczyzną, a potem szybko wbiegł po schodach. Amy stała wpatrzona w sufit. Nie rozumiała dla czego Niam zareagował tak na wzmiankę o jego matce. Wszystko wracało do porządku. Mężczyzna wyszedł z karczmy, pomrukując pod nosem. Dziewczyna zrozumiała, że nie ma po co tu stać. Podeszła do schodów i zaczeła wchodzić pod górę.
  Zatrzymała się przed drzwiami do pokoju chłopaków. Zapukała cicho. Nie usłyszała odpowiedzi. Nacisneła klamkę, lecz drzwi zamknięte były od środka. Przestraszyła się lekko, że chłopak mógł sobie coś zrobić. Zapukała mocniej, lecz znów nie usłyszała odpowiedzi. Odeszła zrezygnowana. Otworzyłą pokój jej i Sheny i weszła. Wszystko było tak jak zostwiła. Kartka razem z grzebieniem leżała na stole,a czarna torba na równo pościelonym łóżku. Obliczyła, że za mniej więcej półgodziny powinni przyjść Matel i Shena. Nagle dziwnie śpiąca położyła się na łóżku. Oczy same zaczeły się jej zamykać, aż usneła.
  Śniła się jej bezkresna, porośnięta równą, jasno zieloną trawą łąka, a na niej leżący w trawie srokaty koń. Skrzydła złożone miał do boków i ciągle poruszał głową. Podeszła do niego, ten zarżał wesoło. W jej oczach pojawiły się łzy. Poznała go. Był to Kashi. Koń, którym zajmowała się w stajni, a który zachorował i zmarł. Położyła rękę na jasnym łbie, gdy nagle coś ją obudziło.
  Z pod przymrużonych powiek zobaczyła dwie postacie, w jednej poznała Shene, a w drugiej jakiegoś chłopaka, którego nie znała. Usiadła szybko. Shena zauważyła ją i powiedziała:
-O, Amy, już wstałaś. To jest Hami, jedzie z nami, a do tego załatwi ci dobrego konia. Przyszliśmy jakieś pół godziny temu, ale spałaś, to postanowiliśmy cię nie budzić.
-Mogłaś mnie obudzić...- powiedziała z lekkim wyrzutem i dodała- Cześć Hami, jestem Amy.
-Wiem, Shena mi o tobie opowiedziała- odpowiedział. Amy przyjrzała mu się uważnie. Dostrzegła wiele podobieństw do Niama. Takie same błękitne oczy i czarne, potargane włosy. Uśmiechneła się.
-Aaaa... Mamy coś dla ciebie- powiedziała Shena i dała jej pakunek owinięty cienką, czarną skórą. Dziewczyna szybko go odpakowała i nie uwierzyła własnym oczom. W ręku trzymała pochwę z mieczem i pasem, który przekładało się przez rami i doczepiało się do niego pochwę. Miecz był dość długi, miał około 130 centymetrów, a jego klinga miała ciemno fioletową barwę i lśniła w słońcu.
-Wow... Shena... Wiesz nie trzeba było...- szepneła.
-Trzeba było, przecierz musisz mieć czym się bronić. W następnym mieście załatwie ci jakąś lekką kolczugę. Może z łusek Lunga... A naraze Niam i Hami będą cię uczyć władania mieczem, narazie patykami.
-Kiedyś chodziłam na szermierkę- powiedziała Amy i widząc ździwioną minę Hamiego i Sheny dodała- Taki rodzaj walki, cienkimi mieczami, szpadami...
-Aha.

Wiem, że krótkie, ale coś co mi przyniosła słaba fala weny.
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.146 sekund z 28 zapytaniami.