Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Kaganiec na uśmiech  (Przeczytany 1203 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

ZEMAT

  • Gość
Kaganiec na uśmiech
« : 2002-07-27, 09:24 »
"Pytanie nie brzmi: Czy zwierzęta rozumieją? Lub: Czy potrafią mówić? Lecz czy cierpią?"
Jeremy Bentham, filozof angielski, 1784 - 1832


W nowojorskim Parku Centralnym jest miejsce, niedaleko wejścia przy 79 Ulicy i Piątej Alei, do którego co rano przychodzą tłumy nowojorczyków ze swoimi psami, a nierzadko też z kotami. Do dziewiątej psy mogą biegać po parku bez smyczy. Wszystkie modne i już niemodne gatunki, jak na przykład dalmatyńczyki, które pojawiły się w dużych ilościach po popularnym filmie; psy wielkie, średnie i małe, kundle i półkundle, szaleją, gonią się, szczekają. Od czasu do czasu dołączają nowe psy, nigdy jednak nie widziałam, żeby w tej szalejącej zgrai doszło do konfliktu. Na wzgórzu w nowojorskim parku psy się nie gryzą. Jest to rzecz niebywała, zważywszy na hałas panujący w tym mieście, który teoretycznie nie powinien wpływać kojąco ani na ludzi, ani na zwierzęta. Ale nowojorczycy, na przekór warunkom, w jakich żyją, starają się być spokojni. Uśmiechają się do siebie na ulicy, w metrze, windzie czy autobusie i życzą sobie miłego dnia, stwarzając wokół atmosferę wpływającą pogodnie również i na zwierzęta.

Udowodnione zostało także, że psów nie wolno bić, psy bicia nie rozumieją i bite są na darmo, tylko po to, żeby właściciel mógł wyładować wściekłość, która w wielu wypadkach w ogóle z psem nic wspólnego nie ma. Zamiast tego popularne jest grożenie palcem i przemawianie podniesionym głosem. Ameryka oczywiście psim rajem nie jest, ale zwyczaje psów poddano tym regułom i większość ludzi ich przestrzega.

Zwierzęta same po sobie sprzątać nie potrafią, więc ich właściciele zbierają po nich odchody tak, że po dziewiątej inni użytkownicy parku mogą już śmiało położyć się na trawie. A nie ma przykrzejszego widoku niż elegancko ubrana kobieta, która klnąc, ze wściekłością niesprawiedliwie skierowaną w stronę psów, szura butami o krawężnik, suwa nimi po trawniku, w desperacji szuka kałuży.

Polak jest za dumny na to, żeby sprzątać po psie. Polak za dumny jest na to, żeby sprzątać po sobie. Polak za dumny jest na to, żeby uśmiechać się w windzie, tramwaju czy urzędzie, co oczywiście ma wpływ na psa i dlatego psom zakłada się kagańce, bo od nieuśmiechania się jest tylko jeden krok do gryzienia.

Polak lubi też trzymać psa na łańcuchu, nie dawać mu wody i z rzadka go karmić i w ogóle znęcać się nad nim za to, że się przywiązuje i jest wierny. Nie każdy Polak, oczywiście, ale zbyt wielu na polskich wsiach.

Przysłuchiwałam się niedawno rozmowie, której tematem były koty, psy i ludzie. Wychwalano koty kosztem psów, a także podkreślano wyższość człowieka nad zwierzętami w ogóle. Grupa broniąca kotów była zdania, że potrafią one żyć w niezależności i wolności.

W równym stopniu szanuję koty co psy. Nie mam kota, ponieważ one źle znoszą podróże, a ja spędzam dużo czasu w samolotach. Wielbiciele kotów twierdzili, że pies preferuje system represyjny. Pies nie umie skakać po szafach, łazić po drzewach. Pies nie umie czmychać. Umiejętność czmychania jest bezcenną sprawnością w życiu każdego gatunku. Przyznaję, że koty na ogół nie dają się wysługiwać ludziom; oczywiście nie ma kotów policyjnych. Są natomiast psy, które ratują ludziom życie.

Przyjaciele człowieka przypomnieli, że zwierzęta nie dokonały żadnego wynalazku.

Bezdomny kot jest równie przykrym widokiem jak bezdomny pies, ale kota trzeba najpierw złapać, żeby móc się nim zaopiekować, a pies ufnie tej pomocy oczekuje. Jest w psie element poddaństwa, ale także życiowej mądrości - pies wie, że musi się poddać.

Adoratorzy człowieka twierdzili, że psom chodzi wyłącznie o jedzenie. Oczywiście, że głównie chodzi im o jedzenie, ale ten, komu nie chodzi o jedzenie, nie zna radości życia i nie ma szans na przetrwanie. Psy dostarczają nam emocji, których nie zaznajemy od przyjaciół - nieskaczących ani niepiszczących z radości na nasz widok nawet, kiedy wracamy po pięciu minutach do domu. "Psy nie mają poczucia czasu" - mówią wielbiciele człowieka.

Tresowane psy ufają człowiekowi do tego stopnia, że nie kwestionują jego rozkazów, koty głuche są na polecenia, ale kochają nas tak samo, jak kochają nas psy.

Kiedy umarł mój ojciec, nagle, na zawał, jego koty z zapamiętaniem lizały mu ręce, usiłując przywrócić go do życia.

A jakie to ma właściwie znaczenie, w jaki sposób zwierzęta okazują nam uczucie? Ważne, żebyśmy na nie zasługiwali, bo to jest zaprzysiężenie dozgonne. Nawet w przypadku węża.

Wielbiciele człowieka zamilkli, bo jeżeli chodzi o wierność, to człowiek blednie przy tym porównaniu.

Ale tak ogólnie to ze smutkiem stwierdzam, że atmosfera uczuciowa na naszej planecie, mimo globalnego ocieplenia, jest w opłakanym stanie.


Źródło: Rzeczpospolita
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.058 sekund z 22 zapytaniami.