Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Jeśli jest ktoś kogo kochasz... - miniaturka dla fanów Housa ;3  (Przeczytany 3679 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Ostatnio dział Fanfiction trochę umarł, a że akurat napisałam coś to obudzę naszych forumowych pisarzy.

Fick-miniaturka o tematyce Housa, a dokładniej typu Huddy (House+Cuddy). Cudowne nie jest, ale mam nadzieję, że jednak ktoś to przeczyta.
Enjoy ;3

Jeśli jest ktoś kogo kochasz...

 Westchnął i klepnął na fotelu przed biurkiem. Właśnie stracił pacjenta, pełną życia, czternastoletnią dziewczynkę. Wydawałoby się, że on Gregory - jestem - bez - serca - House nie powinien się przejąć się czymś takim jak śmierć jakiegoś nieznanego mu dzieciaka. W końcu ludzie przychodzili i odchodzili. Taki był bieg tego świata i nic nie mogło go zmienić.
 A jednak. Ruszyło go to. Czuł się winny, że jej nie uratował. Gdyby tylko wcześniej odkryli co to było.. Wciąż czuł na sobie to pełne radośći, przewiercające spojrzenie zielonych oczu. Ten niepewny uśmiech. Nie była jak inne nastolatki. Była dojrzalsza niż większość dorosłych, których znał. Nie traktował jej jak innych pacjentów. Ta mała wzbudzała jego sympatię, co było nie lada wyczynem... A on? On pozwolił jej umrzeć.
 Przypomniał sobie jej ostatnie słowa. "Jeśli jest ktoś, kogo kochasz, powiedz jej to. Bez względu na wszystko... Potem może być już za późno."
- House? - dotarł do niego głos Cuddy. Stała przed biurkiem, wpatrując się w niego z troską. Cyżby był aż tak zamyślony, że nie zauważył jej wejścia? Podniósł wzrok i poczuł jak jego serce zaczyna bić mocniej. Za każdym razem jak na nią spoglądał nie mógł się nadziwić, że coś tak pięknego mogła stworzyć natura. Przesuwał spojrzeniem po jej całym ciele. Jednocześnie tak bliskim i tak odległym.
 Jeśli jest ktoś kogo kochasz, rozległ się słaby głos w jego głowie. Jeśli jest ktoś kogo kochasz... Tak, jest ktoś taki. Ten ktoś właśnie przed nim stał, a dokładniej stała. Powie jej to. W końcu uwolni wszystkie stłumione do tej pory emocje. Zrobi to. Poprostu powie.
 Wstał z fotela, okrążył biurko i stanął na przeciwko kobiety. Była tak blisko. Czuł ciepło jej ciała, delikatny zapach perfum.
- Greg... Coś się stało? - na jej twarzy zagościła niepewna mina. Poruszyła się niespokojnie. Złapał ją za rękę i przybliżył jeszcze bardziej.
- Lisa... - zaczął - Ja... - Nagle opuściła go cała zebrana w nim stanowczość. Wziął głęboki oddech. - Kocham cię, Cuddy.
 Zielono-błękitne oczy kobiety zrobiły się duże i okrągłe jak pięciocentówki. Była zaskoczona. Opuściły go wszystkie siły. Obleciał go strach. Odrzuci go, zostawi samego, pogrążonego w smutku i samotności. Z resztą nie dziwiłby się jej zbytnio. Po tym wszystkim co zrobił, po tym wszystkim co powiedział.
 Lecz to się nie stało. Kąciki ust kobiety podniosły się w nieznacznym uśmiechu. Pocałowała go lekko. House pogłębił pocałunek i przycisnął ją do siebie. Zarzuciła mu ręce na szyję i wpiła w jego usta.
 Cały świat zawirował w okół nich. Nie liczyło się teraz nic, niebo mogło spadać im na głowy, a oni by tego nie zauważyli. Starczyło to, że byli oni. Byli oni i więź, która oplotła ich łańcuchem i nie miała zamiaru pozwolić im na rozdzielenie się. W jednym momencie uwolniło się całe ukrywane uczucia - pragnienie, tęsknota, namiętność i przede wszystkim miłość.
 Nie mógł uwierzyć, że istniało coś tak wspaniałego, delikatnego i uzależniającego jak jej usta. Smakował je, jakby miała się rozpłynąć, jakby była tylko cudownym snem. Przejechał dłonią po jej plecach. Ile razy o tym marzył? Ile razy przed oczami miał fantazje z jej udziałem? Ile razy...
 Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Nagle drzwi do gabinetu otworzyły się i do środka wszedł Wilson. Skamieniał na ich widok, ale po chwili się uśmiechnął.
- Pukałem, ale widzę, że jesteście zajęci... - powiedział. W czekoladowo-brązowych oczach pojawiły się iskierki mówiące "Wiedziałem, że to się kiedyś stanie!".
- Wilson?
- Tak?
- Nie chciałbym być nie uprzejmy, ale z łaski swojej weź stąd swoje cztery litery, bo przeszkadzasz - powiedział House z typową dla siebie zgryźliwością. - Chyba, że chcesz popatrzeć.
- Nie, dzięki. Oszczędźcie mi tych widoków - odpowiedział onkolog i wyszedł. Diagnosta znów zwrócił całą swoją uwagę na stojącą w jego objęciach, lekko zażenowaną tym co się stało, Cuddy.
- Na czym skończyliśmy? - zapytał.
- Nie wiem, ale myślę, że możemy zacząć coś innego - odpowiedziała bawiąc się guzikami jego koszuli.
- Mmm.. Jestem za - złożył na jej szyi delikatny pocałunek.

THE END

Mam nadzieję, że nie jest tak kiczowate jak myślę.. ;P
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.078 sekund z 22 zapytaniami.