Ta druga wetka, podwładna miała dobrą intuicję - to ja niepokoiło, bardziej niż nas, że Gizmoś taki chudy (zawsze był kościsty, a dodatkową utratę wagi zwaliliśmy na cieczki, wszak francostwo nie dało innych symptomów), wypytywała o odrobaczanie, nawet chciała abym próbkę kału przyniosła. Słyszałam jak pytała prowadzącej nas, co z tym psem, że po tak prostym zabiegu nie wstaje- ta odpowiadała, ze pies wiekowy. I to koniec końców ona odkryła, ze serce bije po prawej stronie- nasza wetka zwróciła uwagę tylko na szmery w sercu i dała namiary kardiologa.
My czuliśmy, że coś jest nie tak, a było to odbierane, jako, że zarzucamy im jakiś błąd lekarski. Dopiero na rtg wyszło
Cóż, jak to mówią- z oddali lepiej widać
Strasznie mnie boli, że naraziliśmy na takie cierpienie umierajacego psa
A optymistyczniejszym akcentem kolejny odcinek z serii Gizmo i tabletka:
Tabletka została zawinięta w plaster boczku, zaklejona smalcem, pakunek wrzucono do miski i przysypano kurczakiem. Nadszedł Gizmo i rozpoczęło się Wielkie Wąchanie.
Pogrzebał w misce, wyciagnął zawiniatko- złapawszy delikatnie za koniuszek, oczywiście plaster się rozwinął i tabletka wypadła
Zjadł plasterek, zjadł kuraka i odszedł zostawiwszy tabletkę na podłodze...
... po chwili zawrócił,wziął sobie tabletkę, połknął i poszedł się położyć