Analiza reakcji ludzi na głosy kotów doprowadziła psychologa ewolucyjnego z Cornell University do wniosku, że kocie "miau" powstało tylko po to, by koty mogły manipulować ludźmi
Są to zwierzęta, które wykorzystały swą inteligencję, by naciskając odpowiednie dźwignie, wpływać na nasze emocje - uważa Nicholas Nicastro. Jego zdaniem przez tysiące lat współistnienia ludzi i kotów te ostatnie doskonaliły dźwięki, dzięki którym uzyskują od nas to, czego akurat im potrzeba - schronienie, pokarm czy odrobina uczucia.
Analiza setek miauknięć zwykłego kota domowego (Felis catus) i jego przodka - afrykańskiego kota dzikiego (Felis silvestris lybica) - doprowadziła go do następujących wniosków:
Wbrew temu, w co chcemy wierzyć, koty nie mają swego języka;
miiiaaaaaaau w wolnym tłumaczeniu oznacza "bardzo proszę" (tym "bardziej" im więcej "a");
miii-au (zaczyna się wysoko i stopniowo obniża) to z kolei przejaw zadowolenia.
- Pierwszy z dźwięków słyszymy zwykle o siódmej rano, gdy kierujemy się w stronę kuchni, a kot domaga się jedzenia - wyjaśnia Nicastro (właściciel dwóch kotów, zmuszony stale do rozpoznawania kontekstów ich miauknięć). - Drugi można usłyszeć w schronisku, gdy zwierzę ma nadzieję, że odwiedzający je człowiek o miękkim sercu w końcu go przygarnie.
Zdaniem uczonego proszące miauczenie miało kardynalne znaczenie w procesie udomowiania kotów. - Siedem tysięcy lat temu, kiedy nasi przodkowie zaoferowali kotom schronienie w zamian za zwalczanie gryzoni, nastąpiła selekcja, z której zwycięsko zaczęły wychodzić koty "miło brzmiące" - mówi Nicastro. Z czasem przekonały się, że wystarczy poszerzyć repertuar miauknięć, byśmy mogli lepiej zaspokajać ich potrzeby.
Autor
Wątek: Kocie "miau" ewolucyjnym narzędziem manipulowania (Przeczytany 1180 razy)