Siedziałam w ostatniej ławce od okna. Nauczyciel cos mówił ale nic do mnie nie dochodziło, opanował mnie błogi spokuj. Leciutki wiosenny wietrzyk z okna bawił sie moimi włosami. Było tak błogo, wpatrywałam się w ulice i jadące na niej samochody. Nagle cos przeraziło mnie, dostałam potwornego szoku, coś przerwało błogi spokuj, tym czymś był żółty samochód. Jechał umiarkownie szybko po asfalicie. Byłam tak wstrzasnieta, tak przerażona aż podskoczyłam w ławce cała klasa obejrzała sie na mnie.
- Zuziu czego się tak przestraszyłas może opowiesz o tym całej klasie?
Cała czerwona wstałam i odpowiedziałam nauczycielowi:
- Przepraszam panie profesorze, juz wiecej to się nie powtórzy.
- Mam nadzeje, przeszkadzasz innym uczyc sie, nastepnym razem pokaram cie uwagą.
Usiadłam, nadal cała klasa wpatrywała sie we mnie, próbowałam nie zwracać na nich uwagi.
- Jeszcze nie skonczyłem z tobą gadać, wstań jak do ciebie mówie!!
Posłusznie wstałam, wiedziałam co by mnie zekało gdybym nie wypełniła poleceń nauczyciela - tyrana.
- Jestes nie obecna na lekcji, a później na sprawdzianach jestes zielona. Będe musiał pogadac o tym z twoimi rodzicami na najbliszej wywiadówce.
- Oczywiscie panie profesorze, będe juz zawsze słuchac panskich poleceń.
Powiedziałm jak nakazywała regułka.
- Mozesz usiąsć - powiedział ironicznym tonem. Zawsze go nienawidziłam, zreszta on mnie chyba tez nienawidził i wszyscy o tym dobrze widzieli. Zaraz po przemówieniu usłyszałam głosy przyjaciół:
- Zuzia nie martw się .
Wcale się nie martwiłam, na kazdej lekcji musiał się do czegos przyczepic, a to że źle na niego spojrzałam, a to że przez przypadek mi sie ziewneło itp. Zawsze sie nademna wyrzywał. Ale czemu on ak robi, jego serce wypełnia niewytłumaczona nienawiść do mnie.
cdn.