Troszkę dziwne... przetrzepałam to Forum Gazeta.pl... i oprócz pierwszego posta Grodka znalazłam jeszcze jedną jego wypowiedź. Cytuje niżej:
"Odpowiadam Panu Pędzelkowi i kolejnym osobom, które zadają to pytanie. Psa zaprowadziła osoba, z którą jestem związany (teraz już byłem). Tak więc jest to dla mnie podwójna tragedia. Podała się za jego właścicielkę, którą nie była. Weterynarz nie zapytał się o nic. Czy jest właścicielką, czy ma choćby książeczkę zdrowia psa (tam jest wpisany właściciel i jego adres), czy też potwierdzenie zapłaty podatku za posiadanie psa. Po prostu zgodził się na prośbe o uśpienie i usługę wykonał. Próbowałem interweniować w TOZ, u Powiatowego Lekarza Weterynarii i nic - nikogo to nie interesuje. Okazuje się, że w tym kraju nie ma żadnego przepisu, który pozwalałby na ukaranie weterynarza. Mój post nie wróci mi zwierzaka, którego miałem od blisko 5 lat. Chodzi mi tak naprawdę o ostrzeżenie innych właścicieli zwierząt, że każdy może złapać zwierzaka i zaprowadzić go do uśpienia nie udowadniając ani swojego prawa do zwierzęcia, ani motywów tego postępowania. Dla hien liczy się tylko kasa. Może przesadzam, ale potrafię sobie wyobrazić skrajną sytuację gdy ktoś schwyta na osiedlu psa spuszczonego ze smyczy, a przez siebie nielubianego (bo np. szceka za głośno - a takich psychpatów nie brakuje) i pójdzie do pierwszego z brzegu gabinetu by go zabić."
Conajmniej dziwne.... :? Trudno cokolwiek napisać gdyż nie zna sie drugiej strony tzw. medalu... a może to rzeczywiście oszczerstwa? I myślicie, że TOZ czy Powiatowy Lekarz Weterynarii nie zareagowali by wogóle?... (choć u nas w kraju znieczulica jest duża)... :?