Mam nadzieję, zwłaszcza, że wyglądała i zachowywała się wcześniej zdrowo, tzn. jak mały łajdak
(jeszcze w piątek wieczorem polowała na moje nogi pod kołdrą...
) mam nadzieję, że to tylko ser żółty jej zaszkodził, czytam,że jest ciężkostrawny dla kiciów a zeżarła dość spory plaster jak na tak małego kotka
moja mama teraz musi niestety przyznać mi rację, bo ona chciała tylko dać węgla i poczekać, a ja się uparłam do taksówki i do weta proszę co znaczy instynkt matki
martwię się o nią bardzo w lecznicy aż łezki mi naleciały jak wet wbił jej zastrzyk - strzykawka większa niż moje maleństwo, no i bardzo ją bolało, strasznie krzyknęła
ale to dla jej dobra...
przy okazji jednak pozytywna obserwacja: taksówkarz z korporacji wziął ode mnie tylko 1/2 ceny za kurs, koszty dla firmy, reszta gratis dla kiziuni
o moja maciupcia Pysiuniu, kiedy ty do mnie wrócisz, jak ci tam bez mamusi
PS.: Bardzo dziękuję za słowa otuchy, G.N., podziękuj też ode mnie kiciulkom