...byly bardzo niesmiale, caly czas spaly pod samochodem w zderzaku, tylko od czasu do czasu wychodzily---ale jak to normalne maluchy duuuuzo spia.Pozniej sie zaczelo szalenstwo biegaly po trawniku szalaly ze soba.
Matka siedziala przy nich i odchodzila tylko kiedy ktos dal jej cos do jescia.Maluchy rosly a ja przygladalam im sie z okna i szukalam nowych wlascicieli.Kiedy podrosly na tyle ze matka zostawiala je same mozna bylo je spotkac na smietnikowym dachu na ktory wchodzily po drzewie, wylegiwaly sie tam a ja bylam o nie spokojna, bo byly bezpieczne.
Kotki szybko nauczyly sie lazic po drzewach i jak tylko jakis pies pojawial sie na horyzoncie to wskakiwaly na drzewo i wlazily jak tylko najwyzej sie dalo, a pozniej schodzily bardzo powoli i bardzo niezdarnie-ale umialy sie obronic. I nadszedl ten dzien w ktorym jeden czarny kocurek znalazl nowy dom w ktorym nazwany zostal Leon.Nastepnego dnia nie bylo ani matki ani pozostalej dwojki kociakow
.Na szczescie po dwoch dniach wrocily.Mysle ze poszly szukac tego jednego malucha.
Kotki rosly i rosly i doczekaly chwili kiedy ich matka zaczela je gonic i drapac pazurkami ale one nie chcialy isc swoja droga wolaly zostac tu gdzie maja co zjesc i gdzie spac--i takim sposobem odeszla matka-ale powraca od czasu do czasu.Kiedy zabraklo im matki znalazly sobie zastepcza matke w ktorej role wcielil sie moj 12letni basset.Kiedy wychodze z nim na spacer one raz dwa nie wiadomo skad pojawiaja sie i ocierajac sie o niego towarzysza mu w spacerze.
Nie umiem pisac wiec prosze wybaczcie mi wszelkie bledy stylistyczne i gramatyczne.
Pozdrowienia dla wszystkich zwierzakow i ich wlascicieli.paaaa
paaaaa