Radzę się liczyć ze słowami, Koniuka... To po pierwsze. Po drugie - karmisz kota syfem. Możesz wmawiać sobie, że nie - ale taka jest prawda. Teraz dostałaś za darmo syf, który jest droższy od tego co kupujesz normalnie - ale i tak jest tanią, syfiastą breją. Zawiera tonę chemii i napędzacze wzrostu, jakimi tuczy się bydło na rzeź, oprócz tego wytłoczki chmielowe i odpadki sojowe - a mięsa jest tam jak na lekarstwo (4%), pochodzącego z odpadków rzeźnych takich jak oczy, skóry, zmielone rogi, kopyta, kości. Koty po paru latach takiej diety mają wątrobę w strzępach - to są fakty.
A jeśli chodzi o to, dlaczego dać bezdomnym, albo do schroniska - jeśli one mają alternatywę - nie zjeść wcale, albo syf, to już lepszy syf, tym bardziej, że głodujący kot po sześciu dniach już nie ma powrotu do życia - wątroba wysiada i zatruwa organizm.