Moj tez nie wychodzi. Czasami jak na niego patrze-wydaje mi sie strasznie nieszczesliwy , w kolko te same sciany , te same rzeczy...Ale mowy nie ma o wypuszczeniu go! Zwariowalabym po 2 sekundach! Nawet nie ma o czym mowic. I setki razy powtarzam domownikom , ze maja uwazac, gdy otwieraja drzwi, bo kotek moze niepostrzezenie wyjsc na klatke schodowa! Panicznie sie boje o niego, czasami wydaje mi sie , ze ten strach jest tak bardzo wielki, ze az nienormalny
Najspokojniejsza jestem , gdy Kocina spi na moich kolanach, albo wpycha sie pod moja koldre.Wtedy sie relaksuje , mam lobuza przy sobie i jest wszystko O.K. Ale jak jestem w pracy , to naprawde nie widze pory kiedy moge wreszcie leciec do domu , do Oskarcia!Tak bardzo mi sie za nim przykszy! W ogole cale moje zycie sie bardzo zmienilo odkad mamy Oskarcia.Wczesniej codziennie byly wypady na miasto , do kolezanki,teraz...Nawet w sylwestra nie przyjelam zaproszenia do znajomych , tylko siedzialam w domu z kotem.Balam sie , ze moze sie kocina przestraszyc petard o polnocy. Na miasto i do znajomych wcale mnie juz nie ciagnie, jak juz naprawde musze wyjsc to zalatwiam wszystko w biegu, zeby Oskar jak najkrocej byl sam w domu.Mowy nie ma o jakimkolwiek wyjezdzie na wakacje , chyba , ze z Oskarciem