Tequila kiedyś zrobiła numer moim znajomym z którymi jakiś czas mieszkałam. łaziła sobie po parapecie w kuchni, wygrzewała sie na słoneczku i nagle zauważyli, że jej nie ma. stres mieli przeogromny, już pędzić chcieli na dół będąc przekonanymi, że kot wypadł, wołali, krzyczeli a kota ani śladu. a jak to zazwyczaj bywa, tekla wykorzystała chwile niuwagi i czmychnęła pod stół i ze spokojem obserwowała przerazonych ludzi...