Kota była mała będąc na wsi i mała w azylu. Dorosła u mnie (teraz ma rok) Więc nie możemy mówić o przejściach. I wiele kotów o których mówię, nie miało specjalnych "przejść". Po prostu, jedne koty chcą wychodzić, inne nie. Różnią się tym tak jak i innymi cechami charakteru. Bzdurą jest dla mnie - wybacz, ale takie mam zdanie - opinia, że kot koniecznie MUSI wychodzić i szwendać się samopas, porównywalna z tą, że rotweiler musi gryźć. Moim zdaniem, jeśli zapewnisz kotu życie obfitujące w bodźce, zwłaszcza jeśli kotów w mieszkaniu jest dwa lub kilka, mają drzewka, zabawki, towarzystwo twoje albo swojego gatunku, dostęp do balkonu gdzie mogą grzać pupki w słońcu, to nie nazwałabym tego dręczeniem. MOżna wychodzić z kotem (tu u mnie kobieta chodzi z kociakiem, bez smyczy, kotuch biega luzem, ale wraca do niej) Myślę, że źródło takiego myślenia jest w tym, że ludzie uważają mylnie, iż koty się nie przywiązują do właścicieli, co jest wielkim błędem.