Kaukaz to pies bardzo trudny, nie dla pierwszej lepszej osoby. Poza tym dziecka pod żadnym pozorem nie wolno zostawiać sam na sam z psem, nawet jeśli pies wydaje się nie wiadomo jak łagodny i cierpliwy. Bardzo możliwe, że dziecko stalo niżej w hierarchii i się psu narzucało, a więc trzeba je było skarcić za złe zachowanie. Różnica masy zrobiła swoje.
Pies to nie człowiek. Wbrew pozorom pies w pewnych sytuacjach moze zaatakować nawet 'rękę, która go karmi'. Psy żyją w stadzie, w którym obowiązuje ścisła struktura. Rządzi alfa, on wydaje polecenia, komendę do ataku czy ucieczki, jego autorytet jest niepodważalny, nie można mu się sprzeciwiać. Ludzie zastępują psu stado i, chociaż my może tego nie widzimy, ludzkim stadem rządzą takie same reguły, przynajmniej tak to widzi pies. U ludzi panuje demokracja, ale u psów nie.
No ale do rzeczy.
W normalnym układzie człowiek-pies, alfą powinien być człowiek. Nie zawsze tak jest. Kiedy pies widzi, że na panu nie można polegać (bo nie jest sprawiedliwy, bo ciągle zmienia zdanie, bo nie potrafi rządzić i wreszcie, bo nie jest stanowczy), wtedy, chcąc nie chcąc (a większość psów naprawdę nie chce i najlepiej się czuje na tej podporządkowanej pozycji), obejmuje władzę. No a teraz.
Jeśli pies ma skłonności do dominacji (a to nie grzech ani nie wyrok, z takim psem można bez większego problemu sobie poradzić), to prawdopodobnie jakoś ułoży sobie życie na nowym miejscu. Stąd do pogryzienia bardzo niedaleko. Prosty przykład - pies leży na ulubionym fotelu pana. Pan wraca ze sklepu z gazetą, widzi psa na fotelu i ze złością mówi 'zlaź'. Pies nie zwraca na to żadnej uwagi. Pan, jeszcze bardziej wkurzony, krzyczy 'złaź!!!!'. Ale chwileczkę, przecież to pies tutaj rządzi. A (jak już wcześniej wspomniałam) autorytet alfy jest niepodważalny. Tak więc trzeba ostrzec tego nieposłusznego czlonka stada, bo co on sobie wyobraża. Pies warczy, na co pan reaguje wybuchem złości i usiłuje ściągnąć psa z fotela siłą. Pies oddaje zębami (może nawet przeszła mu ochota na wylegiwanie się w fotelu, ale musi pokazać, że to on jest alfa), pan albo cofnie ze strachem rękę (pies wygrał walkę o dominującą pozycję), albo znowu psa uderzy )'ja ci pokażę, kundlu!'). No a pies, jako pan i władca, nie odda tak łatwo swojej pozycji.
Jeśli natomiast pies jest z natury uległy i bezproblemowy, kłopot jest chyba jeszcze większy. Taki psiak po prostu zdaje sobie sprawę z tego, że nie potrafi rządzić stadem. Zmienia się w jeden wielki kłębek nerwów, często staje się agresywny ze strachu. Cały czas czuje się bardzo niepewnie, więc za byle co (z naszego punktu widzenia oczywiście) oddaje zębami. Nie ma ani chwili spokoju, ciągle ma poczucie zagrożenia. Wie, ze nie poradzi sobie sam ze stadem. Z każdym dniem staje się coraz bardziej nerwowy i coraz bardziej skłonny do agresji (ze strachu).
A co do tzw niebezpiecznych ras. Wymieniłaś już ASTy, Pitty, Bullteriery, Rottweilery, teraz kaukazy. Coraz więcej tych niebezpiecznych. Znaczy, że wszystkie duże psy (no niektóre nawet wcale takie dże nie są) stwarzają zagrożenie. Zgadzam się. Stwarzają. Ale to nie ich wina, to wina właścicieli. Tylko i wyłącznie. A przecież nie zabronimy rozmnażać wszystkich dużych psów...?