Jasne, że powinno się karać kłusowników, trzepać po kieszeni tak, żeby kłusownictwo przestało się opłacać. Bywa tak, że całe rodziny od pokoleń zajmują się kłusownictwem. Widać niezły interes- złapać takiego niełatwo, udowodnić jeszcze trudniej, bo przyłapany przy wnykach twierdzi, że właśnie je przypadkiem znalazł i demontuje, żeby jakieś zwierzę nie doznało krzywdy... Jeśli jednak dowody są, nie należy pobłażać i solić grzywny, że hej! Podobnie powinno się traktować hodowców zwierząt czy rzeźników, którym udowodni się niehumanitarne ich traktowanie. Edukacja od najmłodszych lat oczywiście swoją drogą, myślę jednak, że najlepszą edukacją dla rzeźnika, który wrzuca do wrzątku żywą świnię, jest kara pieniężna. Jak popracuje przez kilka miesięcy za pół pensji, bo resztę mu są zabierze, pewnie drugi raz tego nie zrobi. I nie ma co porównywać śmierci wilka, konającego wiele dni we wnykach, ze śmiercią świni, zabitej bez cierpienia, tak, jak powinno być.
A co do świata bez rzeźni... Piękna bajka... Możemy je zmienić, właściwie musimy, bo takie, jakie są, przynoszą nam hańbę. To jest realne, likwidacja- niestety, nie.