ci ludzie są skrajnie nieszczęśliwi. mają pracę polegającą na zabijaniu a tego nie wykona normalny, zdrowy psychicznie człowiek. skuszeni sporymi zarobkami i dużym zapotrzebowaniem na rynku pracy dają z siebie czynić potwory.
po rozmowach z kilkoma rzeźnikami wiem, że bardzo często w codziennym ekwipunku dla pracownika ubojni jest pół litra... takiej pracy wykonywać na trzeźwo sie nie da.
żyjąc wśród śmierci i pogrążając sie w alkoholiźmie Ci ludzie pogrążają się i powoli zatracają swe człowieczeństwo zamieniając sie w bestie...
nic nie mówi sie o spaczeniach wynikajacych z tej pracy. to się ładnie przemilcza.
podobnie było z zawodem żołnierza: mówiono o chwale, o patriotyźmie i cała reszta propagandy i wielu w to wierzyło... całe narody... do czasu wietnamu...
taki rzeźniczy wietnam też się pojawi ale na razie ten zawód to temat tabu. a pozycja rzeźnika badal stereotypowo mocna, bo przecież takiemu to nigdy mięsa nie zabraknie czyli bogaty człowiek...
tylko jakim kosztem...
Ja niewiem jak komuś może sprawiać przyjemność znęcanie się nad zwierzętami.
myśle, ze to nie przyjemność. raczej złudne poczucie władzy. człowiek który odbiera życie będzie rozdarty pomiędzy śmierdzącym trupem, strachem i poczuciem niższości a chęcią udowodnienia, że coś znaczy, że ma cos do powiedzenia i że coś od niego zależy... to podwójnie tragiczne, bo nie dość, że brnie w ślepą uliczke i zamiast sobie pomóc pogrąża sie jeszcze bardziej to jeszcze zadaje cierpienie innym stworzeniom. szkoda mi tych ludzi bo cierpią straszne męki i szczęścia nie zaznają ale jest to konsekwencją ich wyboru... jedyne czego życzyć to nawrotu świadomości choć będzie to bardzo bolesne.