Na ul. Partyzanckiej zwierzęta były przechowywane w okrutnych warunkach. Część z nich zdechła z głodu i wycieńczenia - twierdzą inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, którzy dziś powiadomią o swym odkryciu prokuraturę.
Służba Celna w czasie rutynowej kontroli prowadzonej w środowe popołudnie przy ulicy Partyzantów 102-107 natrafiła na magazyn zwierząt. To, co celnicy znaleźli w środku, skłoniło ich do natychmiastowego zawiadomienia Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Przybyli na miejsce inspektorzy nie mieli żadnych wątpliwości, by zadzwonić po policję.
- Zwierzęta są stłoczone, bez jedzenia i bez picia. Część zdechła, część jest na skraju wyczerpania - komentowała na miejscu Alicja Jackiewicz z TOZ.
Naszemu dziennikarzowi udało się na chwilę wejść do magazynu, by zobaczyć koty, psy, padłe ryby i tchórzofretki stłoczone w małych skrzynkach. Kocięta zauważyliśmy zamknięte w klatkach po papugach, skulone i zalęknione. Większość zwierząt nie miała wody i karmy.
- A w ubikacji są zamknięte szczeniaki - twierdziła Renata Mizera z TOZ.
Jak utrzymuje zarządca i właściciel obiektu, zwierzęta należą do jednego z właścicieli opolskich sklepów zoologicznych. Dzwonił do niego, ale ten poinformował, że jest w trasie i nie może przybyć. Na Partyzancką przyjechała jednak jego żona, która przywiozła trociny i karmę.
- Mieliśmy już na niego wcześniej zgłoszenia - twierdziła Alicja Jackiewicz.
W czasie interwencji policjantów z Wydziału Dochodzeniowego i TOZ do hurtowni przyjechał po zamówione tchórzofretki odbiorca z Głubczyc, któremu przekazano zwierzaki. TOZ nie był bowiem przygotowany, by się nimi zaopiekować w innym miejscu. W efekcie zostały napojone i nakarmione. Inspektorzy TOZ zapewniają, że dziś skierują sprawę do prokuratury. Chcą również interweniować w Urzędzie Miejskim.
27.05.2005 / źródło: Gazeta.pl - Opole