Paweł Jamróz, wędkarz z Sosnowca, wyłowił rano z Zalewu Rybnickiego potężną rybę z zębami, ważącą 2,20 kg i mierzącą 48 cm. Okazało się, że to pirania, która w polskich wodach przecież nie występuje! - powiadamia "Dziennik Zachodni".
Ta wiadomość zelektryzowała w środę mieszkańców Rybnika. - Tu jest ich na pewno więcej. Od rana wyciągamy puste wędki z obciętymi żyłkami. "Futrujemy" ryby kulkami, a tu przychodzi takie dziadostwo i nam wszystko zżera! - mówił zdenerwowany Maciej Wiśniewski, wskazując na wyłowioną, potężną piranię. Wiśniewski był w środę w grupie wędkarzy z Sosnowca, którzy od rana zarzucali wędki na łowisku Rybnickiego Zalewu.
- Jesteśmy tu od 5. rano. Wędkarstwo to nasze hobby. Płacimy po 100 zł za stanowisko łowieckie, zarzucamy wędki i nic. Tylko obcięte żyłki! Wreszcie było branie, kolega wyciąga, patrzymy, a to taki okaz! Byliśmy zszokowani - relacjonuje Łukasz Walotek. Wędkarze od razu zorientowali się, że nie mają do czynienia z karpiem, ani tym bardziej z sumem. Wkrótce nad zalewem zjawiła się nawet straż rybacka. Okazało się, że przypuszczenia wędkarzy były słuszne - wyłowili potężną piranię.
- Już dwa lata temu została z tego samego zalewu wyłowiona pirania, ale była o wiele mniejsza. Drugą, martwą, wędkarze znaleźli na brzegu. Widocznie było tych piranii wtedy więcej, przez dwa lata sporo urosły w ciepłych wodach elektrowni - komentują wędkarze. O piraniach w zalewie rybnickim na razie nic nie wiedzą w katowickim okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, który zarządza zbiornikiem.
Jak taki okaz pojawił się w wodzie? - Przypuszczam, że jakiś akwarysta wpuścił piranię do zbiornika, bo nie radził sobie z jej trzymaniem w domowym akwarium. Oczywiście, może być tych ryb w zbiorniku więcej. Przekonamy się podczas kontrolnych odłowów, które planujemy przeprowadzić w listopadzie. Na razie jednak nie ma powodów do paniki - mówi Henryk Brylski, zastępca dyrektora ds. gospodarczych w katowickim okręgu PZW.
Brylski dodaje, że piranie są najgroźniejsze w licznym stadzie, liczącym kilkadziesiąt osobników. Stają się agresywne, gdy wyczują zapach krwi. Na razie, po złowieniu jednej ryby, nie można mówić o zagrożeniu. - Choć to rzeczywiście duży okaz - przyznaje Henryk Brylski. Wędkarze alarmują, że jeżeli piranii jest w zalewie więcej, to za chwilę nie będzie tu żadnych innych ryb. - Rzeczywiście, są drapieżnikami i zjadają inne ryby, ale nie ma co przesadzać. Po pierwsze nie wiemy, ile ich naprawdę jest, a po drugie w każdym zbiorniku, gdzie żyją ryby, występuje też około 15 procent drapieżników. To naturalne - mówi Henryk Brylski.
Jaki będzie los wyłowionej piranii? Jej właścicielem jest ten, kto ją wyłowił. Paweł Jamróz nie potrafił jednak powiedzieć, co zrobi z egzotycznym okazem. - Można ją usmażyć i zjeść. Jest bardzo smaczna - mówią jego koledzy wędkarze.
(PAP)
http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=7659