Wszystkie moje jamniki tak spały, jedna z nich (nie pozwalałam jej na to) w samochodzie próbowała leżeć miedzy zagłówkiem a moim karkiem. Na kanapie zawsze drapały się na oparcie i tam o ile było na tyle szerokie próbowały spać. Poprzednie jamniki tez miały budę z materiału, którą im uszyłam, ale najbardziej lubiły spać na jej dachu, co szybko ja zniszczyło, obecna jest wzmacniana listewkami i ma usztywniony dach, wszystkie elementy na rzepy i nie można na nią wejść, więc Roxi na szczęści śpi w środku.
Przy poprzednich jamnikach stosowałam metody tresury takie jak jeszcze stosował mój tato, owszem nagrody za dobre wykonanie, ale i karcenie. Na przykład Besia bardzo lubiła ściągać smakołyki z ławy w pokoju, zaczaiłam się na nią i gdy miała już kiełbaskę w pysku dostał w tyłek rulonem z gazety, oczywiście tylko dźwięk ja przestraszył, bo to chodzi tylko o nastraszenie, wystarczyło dwa razy to powtórzyć i nigdy do końca życia Besia nie wzięła niczego ze stołu.
Przy Roxi naczytałam się lektur o pozytywnym szkoleniu, metodzie klikierowej i tresura nie za bardzo mi wychodzi, Roxi goni za rowerami, itp., ciągnie na smyczy jak 100 ogarów (Besia i Arna chodziły przy nodze nawet bez smyczy, dopiero komenda „naprzód” powodowała, że odbiegły od nogi), To były naprawdę dobrze wychowane psy, Roxi wydaje mi się, że jest bardzo chłonna i czasem robi wrażenie mądrzejszej od moich psów, które kiedyś miałam ale z tresura mi kompletnie nie idzie.
Jeżeli chodzi o dominacje, nie zgadzam się z teoria, ze nie wolno pozwalać cieszyć się psom, jak wracamy do domu, dopiero na naszą wyraźną komendę, tak samo jak wpuszczanie psa pierwszego do domu. Jamniki lubią rządzić w domu, ale dopóki słuchają, zostają bez problemu same, nic nie niszczą to co tu zmieniać? To, że lubią sobie wybrać miejsce obserwacyjne?
Wieczorem zamieszczę zdjęcie Arny, która bardzo lubiła wchodzić na półkę w segmencie i stamtąd obserwować co się dzieje.
Problem zaczyna się wtedy, gdy pies tylko uznaje polecenia 1 właściciela, ja tak mam z Roxi. Ona nie chce wychodzić na spacery z nikim innym oprócz mnie. Kryje się w budzie, gdy mąż albo syn bierze do ręki smycz, nie chce wówczas wyjść i na siłę targają ją z budy, niestety zdarza jej się warknąć na nich. Za to ja (oprócz godzin, w których wychodzę do pracy, Roxi wie, że idę i nie oponuje), gdy mam wyjść Roxi blokuje mi drzwi i muszę zamykać na chwilę ja w pokoju, uważa, że moje każde wyjście już po pracy musi być z nią. Tak samo na spacerach, jak już pójdzie z mężem czy synem nie chce ich słuchać, co dziwniejsze córka, która jest u nas bardzo rzadkim gościem i wzięła ją na spacer raptem dwa razy twierdzi, że Roxi ją słucha i Roxi bardzo chętnie z nią wyszła.
Pomimo całkiem sporej liczby wychowanych psów musze stwierdzić, że każdy z nich był inny, ale jamniki były dla mnie największym wyzwaniem, reszt to kundelki, które bez problemu poddawały się tresurze i łapały wszystko w lot.