Nie mam potrzeby zabierania do domu tego, co mnie urzekło, bo wiem, że miejsce rośliny/zwierzęcia jest w naturze, a nie w moim wazonie czy jakimś akwarium. Jeśli chcę je podziwiać, muszę iść do nich w gości, popatrzeć, powąchać, co najwyżej delikatnie musnąć palcami płatki, a nie wyrywać i patrzeć, jak umierają w moim domu. Co prawda, kiedy znajomi przyniosą mi kwiaty, miło czuć ich zapach, ale... Ja zostawiam je tam, gdzie ich prawdziwe miejsce.