Usiadłam na krześle (a raczej opadłam na krzesło...). Obeszło się bez płaczu. A ja głupia myślałam, że on jest już mi całkiem obojętny... Michał wszedł zaraz za mną. Milczał.
- Dzięki... Bez ciebie bym sobie nie poradziła, nie odczepiłby się.
- Nie ma za co...
I znowu cisza. Gapiłam się w ścianę, ale myślami byłam gdzie indziej.
- A jednak, co? Heh, znam to... Też mi się wydawało, że to już po wszystkim. To nigdy nie jest tak łatwo - odezwał się w końcu.
- Taa... Wiesz co, ja chyba straciłam ochotę na to spotkanie. Zostanę w domu.
- Nie zostaniesz sama. Albo pójdziesz, albo ja zostanę z tobą.
- A jeśli ja CHCĘ zostać sama?
- No to chyba będę musiał sobie pójść. Ale nie chcę żebyś się tu zaplakiwała...
No i zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na niego. Odebrał.
- Daniel - wyjaśnił i po chwili:
- U Magdy. Wiem, sorry.. Tak wyszło... Nie bardzo możemy teraz. Poczekajcie trochę. Nie, nic się nie stało. Magda nie za dobrze się czuje. Nie wiem, czy pójdzie. No... Ok, dojdziemy. Na razie...
- TY dojdziesz - powiedziałam, jak tylko odłożył telefon.
- Jak chcesz - wzruszył ramionami. - Ale naprawdę wolałbym...
- Och, skończ już! Nie muszę chyba mieć ciągle dobrego humoru - warknęłam.
- Nie, nie musisz. Nawet rozumiem, że nie masz. I jak chcesz, to pójdę, ale wieczorem wpadnę jeszcze.
- Ok...
Wyszedł. Zostałam sama. Tak właściwie, to wcale nie chciałam, żeby wychodził. Sama nie wiem, na co liczyłam... Poszłam do siebie, włączyłam pierwszą lepszą płytę i położyłam się na łóżku. Mimo woli zaczęły mnie 'nękać' myśli, że może źle zrobiłam, odprawiając Piotrka... Może lepiej by było spróbować jeszcze raz? Może on naprawdę zrozumiał, że nie było warto...? Nie... Na pewno nie. A nawet jeśli, to jak miałabym mu teraz zaufać, po tym wszystkim? Coraz bardziej żałowałam, że nie ma Michała, Anki czy kogokolwiek innego. Oni by mi to wszystko od razu wybili z głowy. Zaczęłam sprzątać, żeby się czymś zająć. Kiedy pokój już prawie błyszczał, złapałam za smycz i zabrałam Kamę na spacer. Ciągle nie mogłam przestać myśleć o Piotrku... Po powrocie ze spaceru wysprzątałam cały dom, bo w swoim pokoju nie miałam już nic do roboty. Skończyłam około 16-17.00, kiedy wrócili rodzice. Poszłam do siebie, położyłam się i zasnęłam. Kompletnie zapomniałam, że miał jeszcze przyjść Michał. Kiedy się obudziłam, siedział na fotelu i przyglądał mi się.
- Eee... Długo tak siedzisz?
- Od 20.00 - uśmiechnął się.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 21.00.
- O matko... Sorry, zapomniałam!
- Ok, to nic. Widzę, że dom na błysk wysprzątany - roześmiał się. - Aż twoja mama mnie spytała, co się stało.
- Nikt nic nie mówił, że nie przyszłam?
- Nie.
- To dobrze... Potem z nimi pogadam. I... przepraszam, że tak na ciebie warknęłam.
- Nie musisz przepraszać, ja rozumiem. Już ok?
- No... Tak częściowo... Wiesz, ja myślałam, że już koniec, że mi przeszło. A tutaj... Tylko się zjawił, a ja...
- Ale chyba nie żałujesz, że mu odmówiłaś?
- Chyba nie... Sama nie wiem... Bo może... Każdy zasługuje na drugą szansę... Ale co ja mówię... On dobrze wiedział, co robi. Nie zmienił się...
- Zasługujesz na kogoś lepszego...
I zapadła cisza. Chyba po raz pierwszy czułam się przy nim niezręcznie.
CDN nie piszę, bo już mi się oczka kleją