Jakoś mnie naszło ... to chyba był wpływ opowiadania Kasii ...
, ale jest inne...
Ja nie chciałam nic ściągać i nie ściągnęłam ... ono mnie tylko zainspirowało
Mam nadzieję że się Kasiu nie gniewasz ?
Zapraszam: do czytania ... nie wiem może jest kiepskie .. ale zapraszam
*********
W parku było jeszcze dość jasno . Drzewa otulały to miejsce i tworzyły coś w rodzaju dachu dla spacerujących. Zawsze wesoło szumiące budziły w ludziach skryte marzenia i uczucia. Dziś jednak takimi nie były. Smętnie pochylone patrzyły na przechodzącą parę: kobietę wpatrującą się w z zachwytem w oczach wędrującego obok mężczyznę . Ten jednak był jakiś smutny, wręcz nieobecny, ciągle myślał, o tym co za moment będzie musiał zakończyć.
Ona opowiadała właśnie o wyczynach ich synka.
-Kochanie, żałuj że tego nie widziałeś ! Mały powiedział pierwsze słowo ! Zgadnij jakie ?
-Jakie ? – powiedział spoglądając w jej rozżarzone od szczęścia zielone oczy /Nie ! nie mogę jej tego zrobić, nie mogę!/
-Tata ! uwierzysz ? Na pewno ucieszy się jak Cię zobaczy !
-Ttak ... nnappewno
-Kochanie? Coś się stało ?
/Nie! Nie zrobię jej tego/ - Nic kotku, nic ...
-Zobacz !- pokazała na starą dębową ławeczkę. Jak myślisz są jeszcze ? Są ! Zobacz! Kiedy myśmy to napisali ?
-Chyba w pierwszej liceum .
-Pamiętasz ! O + A= WM ... Jacy myśmy byli głupiutcy !
-Taakk...
Coraz bardziej nieobecny wpatrywał się w dal ... gdzieś tam hen za horyzont.
-Nawet Axell się niecierpliwił ... Przez ostatnie kilka dni siedział tylko przy drzwiach i sprawdzał czy idziesz właśnie Ty.
-Kochanie ?
-Tak
/Znów te zielone oczy, nie ! Nie możesz jej tego zrobić ! nie !/ -Nic nic ...
-Coś jest nie tak? Powiedz !
-Nic, nic ... / nie popsuje tego co przez tyle lat budowałem ../
-To dobrze ... Chodź ... siądziemy na brzegu !
Pociągnęła go za rękę /Te jej aksamitne dłonie.../
-Tęskniłam ! Bardzo ..., nie wiesz jak ! Nawet nie wiesz jak się cieszę.
Tyle wyczekiwania, nie widziała go przez te kilka tygodni ... Te dwa miesiące ... bez jego czułych dotyków, bez jego delikatnych dłoni ...Nareszcie ... Wrócił do niej, do syna, nawet do psa ...
-Ja też bardzo tęskniłem ... ja ... ja ... / NIE !/
-Wracamy ? Zrobiło się zimno ...
-Dobrze
Już widział. ... widział te wierzbę, tak ... tam jej powiem. Muszę ! Nie mogę jej okłamywać !
-Chodźmy jeszcze tam ... na momencik dobrze ?
-Dobrze ... to nasze ulubione miejsce w tym parku... pamiętasz ?
Wierzba pamiętała ... przez te kilkanaście lat widziała ich radości, zmartwienia i smutki ...
-Pamiętam ... tu Ci się oświadczyłem i tu ...
-Tak ? Coś się stało ? Coś przeskrobałeś ?
-Ja ... ja ...
-Co się jąkasz ? powiedz wreszcie
-Ja ... muszę odejść
-Słucham ?! Żartujesz ... z jej gardła wydobył się dźwięk przypominający coś jak połączenie śmiechu razem z gorzkim płaczem. Żartujesz ? to bzdura prawda ?
-Będąc tam poznałem kogoś i ...
- Słucham ? Jak mogłeś ! ... A ja ? a Mały ? Ty rozumiesz ? Masz dziecko ! A ja Cię kocham !
-Aale ... ja ...
-On ma dopiero 1,5 roku .. ! Co ja mu powiem ? Tatuś nas zostawił ?
-Zrozum ... ja ...
-A ja ?
-Ty byłaś ...
-Byłam ? ... Nie liczyłam się dla Ciebie ? Byłam nikim ?
-Zrozum ... ja ...
Złapał ją za ramiona ...
-Zostaw !
-Te kilkanaście lat nie liczyło dla Ciebie nic ? Nic ?
-Byłaś dla mnie wszystkim !
-BYŁAM ? BYŁAM ?
-Tak, zrozum ...
-Nic nie będę rozumieć ! Odejdź ! rozumiesz ? Odejdź !
-Ale ...
-Odejdź !
Znów złapał ją za ramiona, ale ona wyrwała się i pobiegła w głąb parku. Gonił ją, ale w końcu nie znalazł jej ... Nie widział jej choć słyszał w oddali płacz.
Drzewa zdawały się szlochać razem z nią. Schowana pomiędzy dwoma rozłożystymi wierzbami płakała.
Jak mógł ..., jak ... przecież... przecież ja go kochałam ! Widziałam w nim wszystko ... wszystko co miałam, był dla mnie wszystkim. Jak mógł ... Płakała jeszcze długo. Nastała noc. Gdzieniegdzie tylko pobłyskiwały latarnie parkowe ... a obok jednej wysoka topola ...z zawieszonym na niej sznurkiem od zniszczonej huśtawki.
- Tutaj go poznałam ... Tutaj z nim skończę ...
Nastała cisza ... a w niej jakby krzyk zbolałej duszy ... Drzewa tylko pochyliły się i jakby zgodnie okryły opuszczoną duszę.
***
W kilka lat potem z parku i drewnianych ławeczek nie zostało nic ... zostały spalone a w ich miejscu powstał wielki gmach jakiejś niby ważnej instytucji ... Nikt nie pamiętał o biednej opuszczonej duszy zielonookiej kobiety...
Koniec