No tak te cudne poranki.....
u nas to gdzies pół godzinki (chociaż mój goldek te ranne spacerki to tak lubi w zależności od jego humoru - bo ja zawsze musze!mieć hi hi)
kiedyś tez miałam przypadek piżamowy , raz Bono miał małe problemy "gastryczne "
i obudzil mnie o 5 rano no to ja ,żeby zdążyć szybciutko narzuciłam na siebie polar 9na moją koszulkę0 do tego załozyłam kozaki (do kolan) no , bo kto mnie bedzie ogladał tak wcześnie?i szybciutko wybiegliśmy z klatki pies ulżył sobie i wracamy biegiem , a tu jakaś pani wychodzi z drugiej klatki patrzy sie na nas i pyta "o jej czy panią z domu mąż wygonił awantura od rana co? " i takie tam gderanie ,że sie napija a potem trzeba po sasiatkach w piżamie latać....
mnie zamurowało ...
a pies? stał już pod klatka i machał ogonkiem (a ja się wstydu najadłam
)