Dziewczyna od nas ze stajni zna wlasciciela tych koni. Poprzednio mial stajnie gdzies na Chomiczowce czy cos w tym rodzaju i tez byl horror. Ta dziewczyna nawet naslala na niego kontrole, byla przy tych kontrolach... Konie byly zabiedzone do granic mozliwosci, nigdzie w stajni nie bylo nawet kostki siana ani nic do jedzenie - facet sie pokretnie tlumaczyl, ze na biezaco przywozi na kazdy posilek jedzenie, ktore trzyma w zabudowaniach 2km dalej
(oczywiscie nikt w to nie uwierzyl). Ale tak czy siak, rozeszlo sie po kosciach... A teraz facet robi biznes w nowym miejscu.
Znajoma instruktorka kiedys poszla tam pytac o prace. Trafila na "pana trenera", od ktorego dowiedziala sie, ze konie sa bardzo spokojne i takie fajne, bo jak sie je za mocno lydka scisnie, to staja deba
Ale ze sa beznadziejne, bo kiepsko skacza, bo on to pracowal w stajniach na calym swiecie i w cyrku, no i na zachodzie to konie skacza po 3 metry
Heh.
A co do samej stajni. Nie bylam tam bardzo dawno, pewnie sie troche pozmienialo. Niemniej kiedys byla to po prostu drewniana stajnia typu angielskiego, rzeczywiscie wyglada to jak barak
ale dla koni nie ma to znaczenia. Bylam tam przez 2 lata wolontariuszka za poprzedniego wlasciciela stajni i konie spokojnie znosily zime, staly bez derek i zaden nie chorowal.