Ja miałam trzy upadki :
1. Pierwszy przy pierwszym galopie , klacz się spłoszyła i nagle stwierdziłam , że jestem na ziemi...
2. W terenie jadę sobie spokojnym kłusikiem w zastępie , nagle odezwała sie sroka , klacz choduuuuuu , a ja ( wtedy miałam za sobą dopieor pierwszy galop ) znowu stwierdzam , ze siedzę na ziemi . Stałam się potem obiektem żartów , jak przejeżdżaliśmy obok tego miejsca słyszałam " Uważaj , Ola , tu są twoje ulubione sroki " itp.
3. Jadę na stacjonatkę , ląduję po skoku , gapię się w ziemię ( wtedy to był mój nawyk , teraz jest już lepiej i stwierdzam , ze ona ( ziemia ) coraz bardziej przybliża mi się do twarzy ... Ale na szczęście twarz udało sie uratować , tyłek ucierpiał .
No i oczywiście tysiąckrotne rozpaczliwe zawisania na szyi , w próbie uratowania się ( wszystkie się udały ) i ostatnie potknięcie konia ( prawie poleciał na pyszczek ) .