Iras jasne, wejdz na
www.fretki.org.pl i masz tam fretkowe FAQ czyli zbiór prawie wszystkich niezbędnych informacji, on kupna poprzez żywienie, choroby...
Babajago, fretke wykastrować MUSISZ, to niejako ratuje jej życie, tym bardziej, jeżeli ruje ma już teraz.
Moja Haidi była adoptowana w Krakowie (zabawka dla dziecka) kiedy przyjechała była czymś co można było określić "szmatka leżąca w kącie pokoju"
Pojechałam do weta, który nawet bez dotykania, po stanie zwierzaka określił przyczyne - ropomacicze.
Haidi nie dożyła by następnego dnia, została wykastrowana jak najszybciej, macica była na granicy pęknięcia i wylania z siebie ropy. Zwierzak po kastracji dochodził do siebie ponad pół roku, chwilami było ciężko, robiłam jej wszystkie możliwe badania, jeździłam codziennie do weta (a blisko nie mam)
Wreszcie Haidi zaczęła zdrowieć, przy pierwszym św. Wicie odstawonym przez nią wszyscy w domu płakali ze szczęscia, ale do tego momentu prowadziła droga pod góre, ciągła myśl czy da się ją wyprowadzić z zatrucia, czy będzie zdrowa, czy wogole PRZEŻYJE. Dlatego umów się na kastrację, nie dacie rady przejść tego samego, jestem kompletnym świrem a czasem już nie mogłam, już miałam dość, ale wystarczyło spojrzenie na jej pyszczek, żeby zrobić sobie opieprz sama na siebie i jechać.
Napisz skąd jesteś, w większości dużych miast są weci, którzy znają się na fretkach, mogę polecić.
P.S Jeżeli chcesz adoptować drugą fretkę, muszę mieć kontakt z Twoimi rodzicami, jeżeli ja miałabym przeprowadzić adopcje będe odpowiedzialna za warunki i dom do którego fretkę skierowałam. Jak narazie po "nastu" adopcjach wszystkie zwierzaki mają cudne domy.