moje oba psy były ze schroniska. Każdemu polecam takiego psa chociaż na początku może być dziwnie. pierwszy pies został wzięty jako szczeniak, jednak zdążył zacząć bać się wszelkich ogrodzeń. Trzeba było uważać gdzie się z nim chodziło na spacer. Po pewnym czasie zobaczył, że go nigdzie nie zostawiamy i przestał się bac.
Drugi pies był wzięty jako 2-3 letni pies po przejściach. Musiałam go nieśćna rękach bo nie chciał się oddalić od schroniska. Potem NIE SIKAŁ na dworzu przez dwa dni .Nie mam pojęcia jak wytrzymał bo w domu też nie sikał. Na trzeci dzień zrobił w kuchni ogromną kałużę i na wszelki wypadek schował się ze strachu pod stół. W ogóle stół uważał za świetną kryjówkę i jak się czegoś bał to tam właził. A bał się na przykład mojego ojca, który chodzi o kulach. Mat nieźle musiał oberwać w życiu "przed schroniskiem". Bał się też rzucania patyków, myślał, że się na niego zamierzam. Mój tato nie narzucał się psu. Podsuwał mu tylko smakołyki i łagodnie przemawiał i pies przestał się bać. Ale do dzisiaj nie przepada za mężczyznami, nie pozwala się głaskać obcym na spacerze (w domu jast ok).
pies ze schroniska to wielka niespodzianka i niewiadoma ale podwójnie odpłaca wiernością za miłość jaką mu się daje. Warto!!!!!!!!!!