http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,5...006-09-12-09-05Gucwińscy skazali niedźwiedzia na ciężki karcer
Katarzyna Lubiniecka, mich
2006-09-11, ostatnia aktualizacja 2006-09-12 01:06
Od ośmiu lat w kilkumetrowej betonowej klatce wrocławskiego zoo więziony jest niedźwiedź brunatny. Hanna i Antoni Gucwińscy twierdzą, że nikt go nie chce. Nasza redakcja chętnego na misia znalazła w kilka godzin.
Zobacz powiekszenie
Fot. Radoslaw Bugajski / AG
Klatka, w której uwięziony jest niedźwiedź
15-letni Mago urodził się na wolności w Tatrach. Jest synem niedźwiedzicy Magdy, słynnej z wykradania jedzenia z plecaków turystów. Gdy w 1991 r. została złapana, Gucwińscy zgodzili się ją przyjąć z całą rodziną. Magda była niebezpieczna, gdy pierwszy raz wyszła na wybieg, przeskoczyła fosę i ogrodzenie budząc popłoch ekipy "Z kamerą wśród zwierząt". Na szczęście wróciła na wybieg do młodych. Po Magdzie, która padła na serce, w zoo pozostały jej dzieci - Mania i Mago. Przez kilka lat rodzeństwo mieszkało razem. W 1997 roku Mania urodziła trzy córeczki: Korę, Kirę i Karo. Ich ojcem był Mago. By zapobiec kolejnej kazirodczej ciąży, rok później niedźwiedź został przewieziony do betonowego bunkra na zapleczu wybiegu. Siedzi w nim do dziś, już osiem lat. Pomieszczenie ma ok. 5 mkw., zwierzę nie może się w nim nawet wyprostować, stając na dwóch łapach, bo od góry zamknięte jest kratą. Mago widzi jedynie betonowe ściany i podłogę.
Profesor Tadeusz Kaleta, etolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, jest oburzony: - To maltretowanie zwierzęcia. Widziałem niedźwiedzie zamknięte w zbyt małych klatkach, ale nigdzie nie widziałem całkowicie odizolowanych od świata. Zwierzę w takim zamknięciu, tak jak człowiek, popada w obłęd.
Ale dyrektor Antoni Gucwiński nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że dla niedźwiedzia nie ma innego miejsca w zoo. Nie można go trzymać ani z siostrą, ani z córkami. Nie może też mieszkać z niedźwiedzicą nieskoligaconą z nim, bo ona zajmuje wybieg, z którego niegdyś bez trudu wyskoczyła jego matka Magda. Mago więc może zrobić to samo, a jest bardzo niebezpieczny - trzy lata temu zranił pracownika dającego mu pożywienie.
Dyrektor ma też inne wytłumaczenie: - Żadne zoo go nie chce ani w kraju, ani za granicą. Nawet gratis, z dowozem na nasz koszt.
- Moglibyśmy go najwyżej zabić, ale nie zasłużył sobie na to - dodaje jego żona Hanna.
Antoni Gucwiński: - Mogliśmy go też wykastrować. Mógłby wtedy być na wybiegu z córkami, przytyłby i nie byłoby niebezpieczeństwa, że wyskoczy. Ale nie chcieliśmy tego robić, bo to bardzo dobry materiał genetyczny. Urodził się w naturze, byłby świetnym reproduktorem.
Gucwińscy odpowiedzialność za zły los Mago próbują przenieść na miasto: - Dostaliśmy za mało pieniędzy na modernizację wybiegu dla niedźwiedzi, więc na wybieg dla Mago nie starczyło.
Sprawdziliśmy, czy dla Mago można znaleźć nowy, normalny dom. Znaleźliśmy dla niego dwa miejsca w Niemczech. Oba prowadzi zajmująca się bezdomnymi i maltretowanymi zwierzętami niemiecka fundacja "Cztery łapy". Mago może wyjechać do Turyngii do parku dla niedźwiedzi w Worbis albo otwieranego w październiku podobnego parku w Müritz. Rüdiger Schmiedel, dyrektor parku w Worbis, jest gotów wziąć go natychmiast. Christoph Eberharter z parku w Müritz też chętnie pomoże Mago: - Wygląda na to, że jest trzymany w ekstremalnych warunkach. U nas szybko wróci do zdrowia. Mamy pięciohektarowy park z roślinnością, skałami i stawami. Powinien po kilku miesiącach odzyskać siły.
Komentarz
Czego nie widzi kamera
Każdy w Polsce wie, że państwo Gucwińscy kochają zwierzęta. Tym większy więc przeżywa teraz szok, gdy okazuje się, że nie wszystkie. Mago siedzi w karcerze osiem lat i siedziałby pewnie w nim do śmierci, gdyby nie odkryli tego dziennikarze. Dyrektor Gucwiński uważa, że niedźwiedź jest sam sobie winien, bo spłodził dzieci z siostrą, bo może wyskoczyć z wybiegu, bo jest niebezpieczny. Winne jest też miasto, bo za mało pieniędzy daje zoo i zabrakło na odpowiedni wybieg dla Mago. Nieczułe są ogrody zoologiczne w Europie, bo nie chcą wrocławskiego więźnia. Zdaje się, że dyrektor Antoni Gucwiński kompletnie zapomniał, że za to, co dzieje się w ogrodzie, odpowiada dyrektor Antoni Gucwiński.