witajcie!
mam smutne wiesci kotak o ktorej byla mowa umarla:( Oto wypowiedz wlasciciela na rec. weterynaria;
Właśnie ją pochowałem. Na razie jestem mocno przybity. Kot z pełnym
zaufaniem dawał się kłuć, kroić, karmić strzykawką itp. Ufał, że mu pomogę.
Niestety, nie udało się. Bałem się, że będzie miała długą rehabilitację, w
najgorszym razie amputowaną jedną nogę. Pan dr Mikow zaserwował jej jednak
inny los. Co do rzecznika, jutro zacznę się tym interesować. Na razie powoli
wracam do rzeczywistości. Dzisiaj wieczorem trochę potrenuję i się wyciszę.
Moja siostra;
>niestety, kotka zmarła dziś
Niestety, mimo iz obawialam sie takiego finalu caly czas - wiadomosc o
tym mnie kompletnie przybila.... Bo ciagle mialam nadzieje na cud...
To byla kotka z wielka godnoscia, zaufaniem do ludzi.
Mimo iz praktycznie wogole mnie nie znala - pozwalala z pelnym
oddaniem na nieprzyjemne zabiegi, okazywala sympatie, cieszyla sie z
pieszczot - wiedzac ze robie to dla jej dobra, ufajac mi.
Zaprzyjaznila sie tez z naszym Puszkiem - robili sobie buzi-buzi
O ile Gai nie polubila za bardzo - to do Puszka momentalnie poczula
sympatie. Moze dlatego ze byli tak podobni z umaszczenia?
Nie takie powinno byc zakonczenie tej historii...
I opinia jednego z sledzacych ten temat;
[/quote]> Właśnie ją pochowałem. Na razie jestem mocno przybity.
Nie odzywałam się, śledziłąm tylko wątek, ale naprawdę jest mi bardzo,
bardzo przykro. Z takim zaangazowaniem Ty i Agnieszka walczyliście o
Jej życie. Taka szkoda, ze się nie udało.
Znałam kiedyś tego weta, kiedy jeszcze był normalny... jak on mógł sie
tak spodlić? Co za swiat...
W każdym razie, wiem że teraz nie masz głowy do innych rzeczy, żałoba
przesłania resztę spraw. Ale gdybyś potrzebował jakiejkolwiek pomocy,
porady od prawnika albo coś, żeby wyciągnąc nalezyte konsekwencje
wobec "pana_specjalisty", to daj znać.
Na tym koncze i pozdrawiam oby takich spraw bylo jak najmniej!