U mnie wygladalo to dosc potwornie do wczoraj. Przy czym najgorsze bylo to, ze Pchelka eweidentnie panicznie bala sie Myszy, warczala i syczala, czym prowokowala Myche do ataku. Inna sprawa, ze moim zdaniem Mycha jest dobra dziewczynka i chciala sie tylko bawic (choc dosc brutalnie). Pchelce tego wytlumaczyc sie nie da. Do wczoraj tylko syczala, warczala i uciekala na widok Mychy - calymi godzina przesiadywala w skrzyni naposciel pod kanapa... i prawie nie jadla
...
Od wczorajszego dnia nastapil przelom: nadal waroty i syki, ale Pchla nie reaguje wylacznie panicznym lekiem i ucieczka. Dzis rano nalozylam w miski jedzonko, polozylam na podlodze pierwsza miske, Pchla sie do niej rzucila, po dwoch dniach postu, wyprzedzajac Mysze, ktora chciala sie rowniez do tej miseczki dorwac. Pchla tylko syknela i wsuwala
I nie uciekla
W dodatku Sama lazi za Mysza
jakby jej pilnowala. Wyraznie jest tez zazdrosna. A we mnie nowa nadzieja wstapila - ze sie moje malolaty dogadaja i polubia
Wtedy bede naprawde szczesliwa