CHI - poprostu nie da się nic zrobić, ja juz stwierdziłam, że mentalności i głupoty ludzkiej nie zmienię. Ani na nich krzycząc, ani ich strasząc, NIE DA SIE ZROBIĆ _ NIC! Przyzwyczaic sie i o tyle. W dość konfliktowych sprawch wzywać policje. Opłaca się, naprawdę! Przyjadą, raz, drugi, wlepią mandat - a kara finansowa najbardziej boli! Pozatym wstyd przed sasiadami, że "do tamtych to cały czas policja jeździ, i ich upomina"(jezeli znasz właściciela psa).
No bo co innego? Jak mam rozmawiać z właścicielką psa, który lata luzem po okolicy jak jej nigdy nie widziałam na oczy? Przecież pies na "czole " nie ma napisanego adresu? A jezeli "pancia" idzie, koło niego to żadki widok, to szkoda zaczynac rozmowę, tacy ludzie to przewaznie wulgarne-chamy (chociaz jak ktos mnie wkurzy, to tez znam pare odzywek "rynsztokowych").
ZEMAT - no własnie I CO TY NA TO?