Witam wszystkich...Jak czytam jakie macie grzeczne koty to tylko zazdroszczę...Mam kotkę,która ma niecałe 3 miesiące i strasznie rozrabia...Gryzie nogi,ręce,goni bez opamiętania wszystko co się rusza i nie popuści choć już pada prawie z sił.Nie boi się niczego,ani obcych ludzi ani psów,wchodzi na drzewa z których później trzeba ją ściągać...U weterynarza biegała po całej klinice zamiast się bać i gubić futro...W domu wchodzi na ławę...I nic z tego,że ją wtedy wyrzucę z pokoju...Jak tylko znowu ją wpuszczę to pędem na ławę i tak w nieskończoność...Najgorsza jest jednak noc.Bo w ogóle spać nie idzie.Kotka biega po całym pokoju,znosi zabawki na łóżko,biega po mnie,gryzie nogi,ręce,nawet usta szczypie...Śpię teraz cała pod kołdrą od nóg po szyję,a na głowie mam poduszkę,tak,że tylko mogę oddychać...Czuję się gorzej niż jakbym miała małe dziecko...I nie pomagają żadne tłumaczenia,podniesiony głos itp.Gdy ją podnoszę do góry to próbuje mnie ugryźć w rękę a jak już ją puszczę to dalej robi to samo tylko jeszcze chętniej...Smarowanie nóg śmierdzącymi maściami też się na nic nie zdaje....Żadne zrzucanie z łóżka jej nie rusza...Za sekundę jest spowrotem...Nawet ten <straszny>spryskiwacz o którym wszyscy piszecie,że to ostateczność...Kotka jak dostanie ze spryskiwacza to na chwilę przestaje ale jak tylko go gdzieś postawię to znowu to samo...Ale nie zawsze.Zdarza się,że ja ją psikam ona ucieknie,za sekundę znowu mnie gryzie,to ja ją psikam ucieka,wraca,psikam i tak w kółko można by było...Nie ważne co mówię lub robię ale moja kotka zamiast zrozumieć,że źle zrobiła to po prostu robi to z jeszcze większą zaciętością...Albo jak na nią krzyknę to zejdzie np.z tej ławy ale za sekundę jest z porotem więc mam tak nad nią stać i krzyczeć przez 24h na dobę?Wiem,że za nic w świecie nie powinno się bić kota poza tym jak miałabym bić takiego małego stworka?Ale już nie mam pomysłów co jeszcze zrobić...Mój chłopak twierdzi,że ten kot to terminator...Kotka traktuje mnie jak swoją koleżankę a nie <panią>i nie wiem jak mam to zmienić?Przecież ona jest jeszcze taka mała...Jak takiego małego kota nie można wychować,to co tu mówić o dużym?Może ktoś z was spotkał się z taką sytuacją???Proszę o pomoc...Pozdrawiam!:-(