He,he - ja lubię efekciarstwo,ale nie lubię filmów tylko efekciarskich... film musi mieć jeszcze to " coś " - scenariusz,ciekawą historię,dobre aktorstwo - myślę,że Hellboy to ma; Ron Perlman jest świetny w tej roli,a i historia jest ciekawa,jak na tego typu produkcję.
Swoją drogą,jest to film autorski,gdyż Del Toro nie wzorował się w ogóle na komiksach Mike Mingoli,które uważane są za dzieła nudne i monotonne ( ja komiksów nie czytałem,Mingolę znam z jednej historii o Batmanie " Sanctum " i z filmu Disneya " Atlantis the lost empire " ) a to że jest to film efekciarski zawdzięcza wielkiemu sukcesowi " Labiryntu fauna ",którego jeszcze nie widziałem ...
- gdyby nie sukces labiryntu,Del Toro nie dostałby tyle kasy na złotą armię
może,woda sodowa mu troszkę uderzyła do głowy?
Muszę przyznać,że pierwszy Hellboy jest,jednak bardziej klimatyczny i tu się nasuwa refleksja: nie rozmiar budżetu świadczy o udanym filmie ( np.pierwszy Matrix,a dwa kolejne
)