Forum Zwierzaki

Zwierzęta => Końskie Lukrusy => Wychowanie => Wątek zaczęty przez: Natchniuza w 2003-06-08, 09:00



Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-08, 09:00
Hello!

Mam pewien problem...
Jak juz pewnie wiecie moj kon boi sie PANICZNIE parasoli i wszelkich namiotow, budek i tego typu konstrukcji. Strach przed parasolami ma swoje korzenie w jego niezbyt dobrym dzicinstwie. Jest to szalenie klopotliwe, zwlaszcza na zawodach. Nie mam pojecia, co zrobic, zeby go do tych parasoli przyzwyczaic. Dodam, ze pokazywanie parasolek i oswajanie go w ten sposob niewiele daje, poniewaz przestaje sie wtedy bac jednego parasola, ale wystarczy ten sam parasol przestawic pol metra dalej albo w jego miejsce dac inny parasol i wszystko zaczyna sie od nowa. A ostatnio na domiar zlego zauwazylam dziwne zamilowanie do stawiania takich slicznych parasoli na parcourach, gdzies tam w srodku, kolo jakiego pieknego szeregu, na ktorym mozna pieknie wylamac (w przypadku mojego konia to w ogole do niego nie podjechac). Jestem zalamana... Chce na nim startowac bez stresu rowniez w sezonie letnim! Chcialabym moc sie skupic na przejezdzie, a nie na tym, czy moj kon w ogole zechce wejsc na parcour, jak zobaczy taki parasol. Dodam jeszcze, ze jest to o tyle niebezpieczne, ze Siwy (jak juz uda sie go naklonic do zblizenia sie) spierdziela od tych parasoli ile Bozia dala i zatrzymac to go raczej ciezko.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-08, 14:12
no ja nie wiem..jedyne co mi przychodzi do glowy to rozstawiac na jazde parasole to tu to tam i sie meczyc az zacznie je lewac....nie mam pojecia... :?


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-08, 14:17
to chyba ciężki przypadek, jeżeli nie są skuteczne sposoby które opisywałaś. Sorry, ale nic nie przychodzi mi do głowy oprócz stopniowego przyzwyczajania.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-08, 14:43
A próbowałaś metody Parellego? Tzw. 'gra pierwsza', jest to gra w przyjaźń (friendly game). Polega ona na wzbudzeniu w koniu zaufanie do nas - przedstawiamy konikowi różne przedmioty, np. bat, foliową
torebkę, chula-chop, parasol, piłkę, każdy przedmiot.
Może to w Twoim przypadku ostatnia deska ratunku.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-08, 14:46
tylko rób to na dobrze ogordzym [mocno!!] kawąłku tereu... skoro twój konik tak nerwow na to reaguje :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-08, 15:15
i moze siebie na poxipol do siodla :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-08, 16:08
Tafta, wiesz, nie bardzo wierze w skutecznosc tych gier.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-08, 16:11
Ja też tak kiedyś mówiłam.
A poza tym spróbować warto, przecież nic nie tracisz.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Elwirka w 2003-06-08, 16:49
nie no właściwie nie masz Nati wyjścia jakoś go trzeba do parasoli przyzwyczaić może niech skojarzy parasol z karmieniem  :?: albo inną miłą dla niego rzeczą


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-08, 17:10
No to co ? Mam mu parasol pokazac? Widzial ich juz wiele i nadal reaguje na nie w ten sposob. Kiedys nawet z parasolem stal w boksie. Najpierw byla panika, potem sie nim bawil, podrzucal glowa i w ogole, ale wystarczylo TEN SAM parasol przeniesc w inne miejsce.
Na czym DOKLADNIE polegaja te gry?


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-08, 22:49
jezu... może psychologa mu trzeba??


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-08, 23:06
Psychiatry od razu... Kto to chcial zostac psychiatra? Elwirka chyba, nie? Te znizki mam nadzieje sa aktualne :D


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-08, 23:27
GRA 1 to zabawa w zaprzyjaźnianie (Friendly Game). Używamy jej, aby udowodnić, że naszym zamiarem nie jest skrzywdzenie konia, że jesteśmy jego przyjacielem. Można to zrobić na wiele sposobów – głaszcząc go, zarzucając linę na konia i wokół niego, głaszcząc go bacikiem (w tym wypadku parasolem), zapoznając go z przedmiotami, których się boi, aby zobaczył, że nic złego mu nie grozi. Stopniowo i konsekwentnie wystawiając go na różne doświadczenia możemy mu pomóc przemóc strach.
Poprzez tę grę udowadniasz koniowi, że go nie skrzywdzisz, bez względu na okoliczności. Zamiast go tylko głaskać i spokojnie się wokół niego poruszać, wystawiasz go na sytuacje, które go mogą przestraszyć. W ten sposób mu udowadniasz, że nic złego mu się nie stanie.
Powinnaś być w stanie pogłaskać go po całym ciele, przerzucać linę wokół jego nóg, przez grzbiet i ponad głową. Masz go odczulić na „przerażające” rzeczy, ruch i sytuacje. Tajemnica tkwi w pokazaniu „strasznych rzeczy” w sposób rytmiczny, z uśmiechem na twarzy i z rozluźnionym ciałem. Musisz kontynuować odczulanie w sposób rytmiczny tak długo, aż koń uświadomi sobie, że nie ma się czego bać i będzie w stanie stać spokojnie. W tę grę można grać na 1000 sposobów.
Wiele koni mimo, że chodziły pod siodłem przez wiele lat, nigdy nie miało szansy się z nim zapoznać. Pamiętaj o dwóch niezmiernie istotnych rzeczach. Jedna, to że musisz pozwolić koniowi się poruszać, przesuwać się, aż przełamie swój strach. Staraj się tylko, żeby patrzył w twoim kierunku trzymając luźno za koniec liny, aż koń zdecyduje, że może bez obawy stać w miejscu. Drugą istotną rzeczą jest rytm. Jeśli pokażesz koniowi nową rzecz w sposób rytmiczny, dasz mu pewność siebie, ponieważ w każdej chwili wie, czego się może spodziewać. Każdą swoją sesję z koniem powinieneś zaczynać od tej gry, aby zachować równowagę pomiędzy przyjaźnią i dominacją.

Kiedy widzisz, że koń boi się czegoś albo jest spięty weź do ręki
przedmiot, którego się obawia i stój w pewnej odległości od konia - tak żeby na wyciągnięcie ręki jeszcze go nie dotknąć. Powoli zbliż przedmiot do konia, ale jeszcze nie zupełnie na wyciągniętą dłoń - tylko troszkę. I zaraz cofnij. I znowu przybliż i cofnij. Rób tak dopóki nie zobaczysz, że koń się nie boi tylko jest zaciekawiony. Wtedy możesz przybliżyć przedmiot do niego bardziej, i znowu wycofać. WAŻNE: żeby te ruchy były w miarę płynne i rytmiczne (konie uwielbiała wszystko co rytmiczne) - możesz poćwiczyć w domu z muzyką.
I tak przybliżasz coraz badziej, aż w końcu dajesz mu go powąchać, a potem dotykasz przedmiotem do konia. Jeśli to zaakceptował możesz spróbować wymasować całe jego ciało tym przedmiotem. Bardzo delikatnie i ostrożnie cały czas kontrolując czy koń jest spokojny. Pamiętaj, że jeśli koń wykaże przestraszenie podczas twojej zabawy musisz wrócić z przedmiotem do takiej odległości jaką koń już zaakceptował. Sprawdzasz czy koń nie jest spięty po pozycji uszu, a drugim dobrym testem jest ogon. Jeśli możesz podnieść ogon koński bo on go nie przyciska do pośladków tzn. że koń ci ufa i czuje sie przy tobie bezpieczny. Jeśli pozwala ci dotykać swoich wrażliwych miejsc znaczy, że Ci ufa.
JEDNA WAŻNA ZASADA: kiedy ćwiczysz tę grę koń nie może być przywiązany, powinien mieć luz (możesz mieć długą luźną linę przyczepioną do kantara). Może chodzić sobie ile chce, jak się cofa Ty się cofasz z nim, jak idzie do przodu ty z nim. Staraj się jednak nakłonić go żeby stał w miejscu. Jeśli się boi przedmiotu stań w takiej odległości żeby się go nie bał i wtedu go przybliżaj i oddalaj.

Gra 1 służy do tego żeby konia odczulić - tzn. żeby koń był spokojny i żeby wiedział, że mu nie zrobisz krzywdy i że nie musi się wszystkiego bać bo ty go obronisz :)

Może Ci się wydać to śmieszne, ale naprawdę działa. Potrzeba jedynie cierpliwości i konsekwencji :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-08, 23:42
i mnóstwo czasu...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-09, 00:48
jeśli chce się coś osiągnąć, to wiadomo, że potrzebny jest czas, jak na wszystko zresztą


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-09, 07:25
Tafta, dzieki za szczegolowy opis. Gdzie najlepiej ta gre wykonac?


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-09, 08:17
ee..ale te gry to tez nie dla wsyztskih koni..sa takie co umra na serce jak cxzasem cos z tyhc gier jakie element zobacza..
ja tam w gry nie wierze..hyba ze dla ciapki..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-09, 10:37
Mylisz sie Ciapka, te gry są jak najbardziej dla wszystkich koni, a już szczególnie dla takich wypłochów, o których piszesz.

Tę grę można ćwiczyć gdziekolwiek, jeśli masz konia na linie (lonży), ale najlepiej na małym, ogrodzonym padoku. No i w takim miejscu, żeby konia nic szczególnego nie rozpraszało.

Spróbuj, co Ci szkodzi :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-09, 12:01
a teraz koniec roku to powinnaś mieć dużo czasu :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-09, 12:06
no właśnie :wink:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-09, 12:24
my mialysmy plana tym glupkom na padok krowe puscic :lol: zeby sie z nia oswoily  :wink: ale doszlysmy do wniosq ze te glupki albo dostana olsnienia i odwagi i ja zaataqja i wymaltretuja albo same oberwa rogami no a do tego mamy za niskie wogole ogrodzenie,jak bez krowy chcialo im sie przez 1,4m brame skakac to conajmneij jakies 2metrowe przy krowie musialo by byc :lol: no i jeszcze ewentualnie zostaje samemu przebrac sie za krowe...tylko kto sie poscwieci dla sprawy aby sprawdzic ile odwagi maja te matolki?  :P a tak swoja droga malo ryzy wczoraj nie wskoczyl do wanny z woda ktora maja jako wodopoj na pastwisq :lol: a wszystko przez to ze siwa sie zakrecila obiok...biedy zestresowany konik :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-09, 14:17
o raju :)
ale z ta krowa całkiem niezły pomysł!


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-09, 14:27
No ja nie wiem czy taki dobry. A pomyślał ktoś o biednej krowie, przecież może to to się zestresować i mleka nie będzie :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-09, 14:30
hiehie... mówisz jakbys krowy nie widziała :)
to wbrew pozorom bardz spokojne zwierzęta,,,, chociaż kowy mojego wuja były dzikie... i żeby je zagonic do obory cała rodzina rusząła na łówy... a krowy galopowały z ogonami w górze... i ja wcale nie żartuje!

ale z tego co zaobserwowałam to raczej majas wszystko w nosie


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-09, 18:48
hym..wiecie u nas ot jest takz e jak kon sie czgos boji to sie tego unika...
a nie na chama..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-09, 18:51
a gdzie ty tu chama widzisz???
zreszta jak koń boi sie kałuży t omijasz szerokim łukiem wszytskie kauże w lesie???
bo ja staram sie w nie własnie wjeżdżać... po pewnym czasie koń sam włazi...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-09, 18:53
nie..poptu jade..jak sie boji to nie wjezrzam w kalurze..
jak sie boji rekalmy to pod nia nie podjerazdzam..jezmy z dlaeka..pszyaczji sie..podjedzmy kidys blizej..
nigdy nie podajrzam nie karz stac nia głassakm czy nie karz dotykac nosem,.
to czetso polenije błędy..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-09, 18:56
nawiasdem mówiąc przejeżdżanie pod reklamą samo w sobie jest głupotą...

moim zdaniem jet to normalne i prawidłowe działanie...
jak byłas mała i bałąś sie ciemności to stopniowo się do niej przyzwyczajałaś zapalając dookoła cooraz mniej światła...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-09, 18:59
psjzedznie nie pod..tuylko obok..no wiesz..
a wląsnie.. chodiz o to zeby nie wjechac spajalnie   psz kalorze  tylko..ominac jak kon chec eniech popatszy..a ty soabie udawaj ze nic nie bylo..i nic sie nie wydarzyło..nie wchodz w sam srodek ciemnosci..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-09, 19:05
ale ja nie wjeżdżam w sam środek bo koń poportsu nie wejdzie... ale za 4-5 razem już wejdzie


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-09, 20:56
ciapka mowisz ni ena chama i omijasz...no ok ale co ja mam zrobic jezeli on widzac krowe z 10m juz zaczyna sie robic niespokojny?ja normalnie do lasu nie moge se na przejazdzke przejechac bo niestety u nas na podlasiu jest mnostwo krow a przy szutrowkach zazwyczaj sa laki na ktorych one sie pasa...teraz sie mamy niedlugo przepprowadzac bo powoli konczymy budowe nowej stajni,tam wyjazd gdziekolwiek w teren wiaze sie z przejechaniem taka droga na szerokosc samochowu miedzy plotem podworka a pastwiskiem na ktorym stoi zawsze krowa,i co w tej sytuacji mam robic ja?nie postawic nawet wogole tam konia? no bez przesady....a kazdy wyjazd w teren bylby narazaniem zycia bo on ile sil w nogach o ile przejdzie kolo krowy wogole rwie do przodu...a po drodze na ktora sie wyjezdza dosc czesto lekkomyslnie jezdza samochody....ciapka ja mam zamiar trenowac i juz trenuje do rajdow i MUSZE jezdzic tereny i MUSZE przyzwyczaic konia do takich rzeczy,i zastanawiam sie poprostu jak....

a co do krow samych w sobie..nie wiem jak to jest ale wszystkie krowy kolo ktorych przejezdzalam ja czy moje znajome poprostu atakuja konie wierzchowe :P


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-09, 21:08
to dziwne
krowy z mojej wsi spokojnie sie  z końmi apsą i mają je delikatnie mówiąc gdzieś...
masz jakies nadpobudliwe krowy :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-09, 21:40
K_cian ... Ja bym tam chciala, zeby Siwy sie bal krow... Zadnej krowy mi raczej na parcour nie postawia :D Ale w przypadku rajdow... Kto wie, co sie spotka w terenie :P

Ciapka ... Konie powinno sie zaznajamiac z rzeczami, ktorych sie boja. Nie podjezdzasz do strasznej reklamy? Ale co jesli MUSISZ podjechac, bo inaczej nie najedziesz na przeszkode np? Co? Nie pojedziesz parcouru? Powiesz: "Dziekuje, my spadamy, bo tu jest reklama"? :D
Ja dzisiaj przez kilkanascie minut jezdzilam w kolko po takiej niebieskiej gumie imitujacej row z woda, ktora lezala przy wjezdzie na ujezdzalnie i ktorej Siwyus wydygal. Najpierw robil mi piruety w galopie i chcial spieprzac, ale po jakims czasie bez problemu na luznej wodzy po tym jezdzilismy. Trzeba pokazywac.
No a co ja poradze, ze pokazywanie mu parasoli nie przynosi skutkow? Zbyt gleboki to uraz, jak widac.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-09, 21:45
a może powiesisz mu jakiś w boksie... jak bedzie wisiał to ie będzie majtał czyli całay czas zmieniał pozycje...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Devila w 2003-06-09, 22:11
Diament kocha krowy ostanio muczały i biegły do niego :D:D:D kocha to może nie ...:D ale patrzy tak dziwnie :D ale się ich nie boi :D


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-09, 22:19
"moja" mysza najpierw krowe omija, nawet jezeli ona jest za ogrodzeniem, czyli wewala sie na ogrodzenie z drugiej strony, a jak ja minie to rusza galopem. bardzo przyjemne. kiedys natrafilysmy z kolezankami na krowe ktora stanela na drodze i nie chciala ustapic, a wiec dwie zsiadly reszta trzymala kobylki, i probowaly ja jakos przestawic, gdzie tam troche sie przesunela a potem probowala na nie rzucic ale lancucha jej zabraklo, przejazdzka skonczyla sie ty ze wybralysmy inna droge. i w 100% to byla krowa


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-09, 22:20
to sie nazywa wyczekiwanie... on poprostu wyczekuje dogodny moment do ucieczki :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-09, 22:41
z punktu widzenia jezdzca niezbyt to przyjemne to wyczekiwanie a potem dzida.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Devila w 2003-06-09, 23:21
Dziwne , jednak konie które chodzą w teren nie powinny bac się krów, chyba z czasem się przyzwyczają ...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-10, 00:14
Cytat: k_cian
teraz sie mamy niedlugo przepprowadzac bo powoli konczymy budowe nowej stajni,tam wyjazd gdziekolwiek w teren wiaze sie z przejechaniem taka droga na szerokosc samochowu miedzy plotem podworka a pastwiskiem na ktorym stoi zawsze krowa,i co w tej sytuacji mam robic ja?nie postawic nawet wogole tam konia?


Jak wstawicie koniki do nowej stajni i będą ze swojego pastwiska widziały pasące sie krowy, to może przywykną do tego widoku i stanie sie on dla nich normalką. Po prostu dojdą do wniosku, że krowa znowuż nie taka groźna i będzie ok. :wink:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 08:14
heeeh czy to moja wina ze on tak reaguje na krowy?....demi tez sie ich boi ale przejdzie obok,jakos da sie ja przepchnac,ryzy tez w koncu przejdzie ale w jakim tepie....no jak sie przykleje na poksipol to moze nawet przejdzie ze mna na grzbiecie....w tereny chodzi,o nie to ze nie jezdzi w tereny,ostatnio nie bardzo mam jak ale jezdzi i to wcale nie zmienia reakcji na krowy.....a te odkad pamietam zawsze galopem nas ganialy,i mnie i marte...i wszystkie inne konie OPROCZ robyczych ktore najzwyczajniej nic se z kro nie robia i ktorych krowy tez nie zaczepiaja...nie wiem na czym to polega... :? tam nie jestem pewna czy  kolo pastwiska bedzie jakas krowa...napewno kolo wyjazdu z terenu stajni ale kolo pastwiska to taka pewna nie jestem...tez mam nadzieje ze sie w koncu do nich przekona...o ile im odejdzie ochota na atakowanie go  :P ryzy jest smialym koniem ale krowa to jest cos takiego....mara nieczysta poprostu  :lol: do tej pory jak trenowalysmy,czyli od bardzo wczesnej wiosny poczawszy,krow nie bylo i byl spokoj,teraz masowo wylazly na trawe i zaczynaja sie probemy  :(


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 11:39
masowy wysyp krów :lol:

ja kiedyś wpadłam w pole pełne wielkich stogów... wylecielismy z lasu galopem prosto na to pole....
ale były czady :)
a niby konie 'wiejskie' powinny byc przyzwyczajone... cała nasza 3 legła na trawe a konie pogalopowały do stajni.... katastrofa... :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 12:08
taaaa tak sie mowi :P hehe moj ojciec wychowal sie na wsi wsrod zwierzakow w tym koni,moj pradziadek dostawal rozne nagrody na pokazach koni,hodowal je dla wojska i naprawde na tym sie znal wiec ojciec mial stycznosc z konmi od zawsze....ale jak to mowi on nie przypomina sobie zeby konie tak sie zachowywaly,tak trzeba bylo na nie uwazac i wogole,dla niego to nie do pojecia jk kon moze sie bac krowy albo plamy na drodze :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 12:09
albo różowej pościeli :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-10, 12:12
swaita sie zmienia..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 12:46
niektore rzeczy nigdy sie nie zmienia :mrgreen:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 12:49
tia... np. awersja koni do traktoró :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 12:51
ej no moj to aqrat traktory bardziej olewa niz te gupie krowy :lol: samochody nie robia na nim strasznie duzego wrazenia o ile nie podjezdzaja z wielkim rumorem od tylu i wogole,a takie brumki to on ma gdzies,nawet atobusy niezbyt wielkie wrazenie na nim robily 8)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 12:55
znaczy sie nie masz konia ;)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 12:58
no ta ryzy to nie kon :lol: zapomnialam to przeciez :jelen:  :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 12:59
a widzisz milkiwaje zawsze maja racje [2. patrz punkt 1]


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 13:02
i do tego nie tona w mleq :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 13:03
ja jestem mlekiem ;)

można mnie jeszce spotkać jako prawdziwadrogamleczna :lol:
dla znajomych PDM albo dróżka, i powiem ci że czuje sie wszechświatem i wami naraz!


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 13:25
mlekiem mowisz?:chytry: przyjezdzaj przyjezdzaj...mam ochote na budyn.... :ogien:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 13:27
ty... bo jeszcze sie rozmyśle.... :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 13:30
nie ma tak! :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 13:32
life is brutal!, nie no... przyjadę... jeszcze sie mna znudzicie :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 13:35
divila jak devila ale ja mogem cie unikac :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 13:36
co racja to racja :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 13:39
oj no nie bede taka wreeedna  ;) 18 mam egzama,kolejnego 24zdaje sie...wiec dzien czy poltorej moge poswiecic :wink:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 13:41
a z czego masz? aż tak pózno... moja mama już zwykle miała sesje za sobą...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 13:46
18 mam z biochemii zdaje sie.....pasqna sprawa bo facet dal 130pytan do opracowania z czego bedzie 30 na egzamie i na tej zasadzie ze on czyta,masz 5 min na napisanie odpowiedzi i dyktuje dalej i nie ma jak sie cofnac potem  :?  a kolejne to chyba fizjologia bedzie...te 24... musze posprawdzac jezscze bo sama nie wiem


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 13:50
haha :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 13:50
no a pozno..czy ja wiem czy pozno...u nas sesja wogole dopiero 15 sie zaczyna...konczy sie 30 a potem poczatek lipca to terenowki,wyjezdzamy na tydzien gdzies se nad wode gleby badac  :P oj cbedzie wesolo 8)  :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 13:55
ŚMIESZNIE :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-10, 13:55
jakie smiesznie...wcale nie smiesznie!!chociaz...zalezy co  :idea:  8)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-10, 19:41
tos cos mowil o traktorach :D Oswiadczam wiec, ze moj kon traktory olewa :P Dzisiaj jezdzilismy na jednej ujezdzalni z traktorem, ktory w tym czasie zlewal podloze woda i Siwy bardziej sie przejmowal ta tryskajaca woda niz samym tarktorem :P


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 21:51
no właśnie... woda odwracała jego uwagę... biedny koń... nawet nie załapał podstępu :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-10, 21:56
Nie no, on sie raczej JUZ nie boi samochodow, traktorow czy takich roznych. Autobusow tez raczej nie, chociaz ostatnio wydygal takiego wielkiego autokara co to bezczelnie wjechal na teren osrodka :D


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-10, 21:57
hyha aj ostnio na zawdachw  kawecznye jezdizalam  jak jezdizlą wuz starzacki,.i opolwalą woda..i nawte z gilz apodecmy pod strumien bo stasnzie gorcoo byłooo..
a podacz ogladnai parcura tez naz alwali ze wogole calą mokra byląm..hyh


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Devila w 2003-06-10, 22:02
A może mnie K_cian zapytasz czy ci Milkiwaj wypożycze ? :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-10, 23:25
Cytat: Devila
A może mnie K_cian zapytasz czy ci Milkiwaj wypożycze ? :lol:


hmm... czy mam już czuc się meblem??
bp jakoś podmiotoqwo mnie traktować zaczynasz... :roll:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Devila w 2003-06-11, 06:48
hehehe aj tam meblem od razu :D


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-11, 10:01
moze bardziej jakas taka maskoteczka... :wink: devila no nie badz taka,ktos mi musi konia pojezdzic :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Devila w 2003-06-11, 14:12
hehe A Diament to co myślisz..? :D


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-11, 14:38
oj no jakos sie podzielimy....starczy jej dla nas obu...jak nie bedzie miala sil pojezdzic dwuch dziennie to bedzie jeden dzien u mnie,jeden u ciebie,jeden u mnie,jeden u ciebie... :idea:  :lol:  8)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Devila w 2003-06-11, 19:20
O nie tak dobrze to nie 2 dniu u mnie, jeden u ciebie  :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-11, 19:23
duza jestem... ciachnijcie mnie na dwoje i bedzie po kłopocie...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Devila w 2003-06-11, 19:37
A możemy, tylko nie miej pretensji że będziesz wyglądać jak Franki, kiedy Cie spowrotem zaszyjemy :D


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-11, 19:39
jasne...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Zimoludka w 2003-06-11, 21:17
Rewina i Bianka była oswajane z trakotrem w tak sposo, że jeździły wokół niego. Było to na ujeżdzalni i facet powoził je  wbryczce, najpiew galopowały a na nastęony traktor jeździł i  burczał i już nic się nie bały. Więc ja proponuje położenie parasola na ujeżdzaln i wypuszczenie Markusa na nią, jakby chodził do bryczki to możnaby spróbować  wbryczce bo w siodle to hmmm współzuję :D


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-11, 21:57
Rewina, no jassne... W bryczce :D Lol... Zabije sie, bo pogalopuje z ta bryczka na oslep i sie rozpierdoli o drzwi do stajni albo cos... I sie zabije... Ales wymyslila z ta bryczka. Juz chyba lepiej spasc niz zeby sie kon zabil.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Zimoludka w 2003-06-11, 22:27
Nie znam go na tyle.Ale w bryczce chyba łatwiej przytrzymać niż w siodle bo np Rewcia jak widziała tarktor to szał  a teraz to tylko poddryguje :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Natchniuza w 2003-06-11, 23:06
Rewina, zacznijmy od tego, ze w ogole go nie znasz. I nie proponuj ludziom nastepnym razem przypinania koni do bryki w takim momencie, bo moze sie to skonczyc tragicznie.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-12, 08:30
jezu reana!!!!!!!!!!! jak sposoby!!!!!!!!!
 jajku kon sie boji..niehc sie boji wy tez macie leki
np pszd pajakami...chsalsmy zeby was oblązylicląych tymi stwaorami!!!!!
no prosze was litosci..
jecsz do byrcznki.tak super pomysl..ginjelny poprstu.
poztym nie wiesz rew ze kona tak popptu w bryczke sie nie wpina..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-12, 08:31
poztym nie wiemz  kadt ty wizalą z ebryczka latwej kona utsyzzymac..mnie sie wydje ze wlśnei trudniej..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Zimoludka w 2003-06-12, 09:19
Prosiłaś o sposoby więc mówie. Powiedziałam jak Rewina i Bianka zostały uleczone z tego strachu. Widzę, że ejst tu pewien sojusz przeciwko mnie!
p.s.Ago nie przyjde do Książa jak Ty będziesz, przyjde jak Ciebie nie będzie albo Ci nie powiem , że byłam i mnie nie poznasz.....


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-12, 17:52
jak moja qmpela podpiela konia do bryczki bo chciala go nauczyc chodzic w zaprzegu...to chcial przez ogrodzenie z bryczka wyskoczyc :? gdyby nie to ze sie nie szarpal to prawdopodobnie mialby nogi polamane albo jeszcze co gorszego i juz by go tutaj nei bylo... :? a wogole to sadze ze trzeba pozwolic konikowi stopniowo podchodzic do obcych rzeczy zeby sam przelamal strach bo na sile jedynie moze go zrazic...owszem trzeba jechac go zdecydowanie ale nie tak zeby kon w panike wpadal....hyh ryzy tez dostaje szalu jak np spryskiwacze wlacza obok takie wielkie nie dosc ze chlapia na ujezdzalnie to jeszcze taki strasznie okropny dzwiek idzie...nic dziwnego ze sie denerwuja jak sasiad je wlancza.....no ale wypuszczanie tam konia jak sa wlaczone nie ma raczje sensu bo na psychike konia zle dziala...same powoli sie z tym oswajaja...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-12, 20:17
u "nas" oporne koniki najpierw sa przyzwyczajane do uprzezy do bryczki a dopiere potem do sieodla.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-12, 20:22
on chodzil od dawna pod siodlem,w uprzerzy tez bylo ok ale bryczki przstraszyl sie panicznie no i sie porobilo...:/


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-12, 20:24
to dziewczyna miala adrenalinke


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Elwirka w 2003-06-12, 22:08
a ja tam lubię bryczką jeździć ale moje konie też by ją rozwaliły :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 07:39
ale to hyba tsbza umiec koneid o bryczki
NO I NIE KARDZY SIE NADAJE,..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: k_cian w 2003-06-13, 10:42
to byli ludzie ktorzy potrafia to zrobic i nie jendego koia pod bryczke brali o ile sie orientuje a ze on tak zareagowal...to nie jest przemiot martwy ze da sie przewidziec co sie za chwile stanie...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 20:27
no wiec wląsnie..
eh...
swiat jest do dupy..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:02
popieram, ale taki jest i trzeba w nim zyc. inaczej sie nie da czyba zeby sie powiesic jak moj kumpel.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:04
no alebo skczycz  z mostu..w sumeiw znam wiel sposopbów.
ale po co sie zyje?..
po to zbey dac zycie komus inneemu?..zeby sie  meczyl..z zyciem..oid la zycienastpnemu niescznikowi..heh..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:11
zycie jest poto zeby byc i sprawiac komus innemu przyjemnoesc swoim zyciem, ale to zbyt piekne wszyscy sie kluca, narzekaja... dziwny jest ten swiat ale nie da go sie zmienic


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:16
hyh no moze i po to ale to ebzsesnsu..jak bym mial ajecsz  chlapaka ktrego bym kochała..o to bym moze widziałą po co zyc..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:18
a ile masz lat? wedlug mnie bez milosci mozna zyc bez problemu. ja tez jestem sama i mi z tym dobrze.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-13, 21:19
dlaczego narzekacie zycie jest super! chociaż nie zawsze wszystko jest ok, ale polacy to chyba naród z natury narzekający obojętnie jak by nie było


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:20
15 lat mam..
i bym nie narzekala gdbym moglą byc z kolsiem  z ktrym chalabym..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:23
ja mam tyle samo i uwazam ze mam jeszcze czas, nie byloby zle gdyby ktos byl ale jak nie ma tez dobrze.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-13, 21:26
nie masz jakiż babskich sposobów? każda dziewczyna je ma! w twoim wieku nie nazekałam na facetów, niestety juz się skończyła dobra passa i teraz jest już ten jeden jedyny- chyba! A w czym problem?


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:26
ee jak nie ma to nie ma sesnue zycaia..nudno ebezdzjnie.. dzien szary pelęn marzen..i konic..kolejny taki sam..pełen pragnien niepolnnych marzen ,,


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:29
oj nie martw sie, moze spotkasz od razu tego jedynego.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-13, 21:34
ale pesymizm! wakacje idą fajna pogoda, ciepło przyjemnie mozna się gdzieś wyrwać, jest duzo sposobów żeby zabic cholerną chandre. Moze tak szalony teren? to tez wyjącie jak miałam dół to leciałam z moją wariatką sama w teren, to była dopiero smierć w oczach i wtedy wszystko przechodzi nawet się cieszysz że żyjesz


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:35
nie ch tego ejdynego..tyle che tego co teras che i jusz..yh


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:36
no wlasnie od razu wywieje ci zmartwienia z glowy, to juz wiem skad twije obrazeczki :P ja tez mialam taki czas ze chce i juz ale mi przeszlo wiec i tobie przejdzie-okres dojrzewania :P


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-13, 21:40
no właśnie


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:42
heh jak kidys pszyjde clakiem odmienieona szclziwea to znacy ze  mam  facte kttrrego ocham,..ale wotpe zbeyt o antopilo...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:43
napewno nastapi. wiesz pod tym wzgledem przypominasz mi mnie ale z zeszlego roku :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:45
hehe:)))
 ale jesmy w tym smay wieku..moiesz z ejketsem zacofana..
ech moz ei jestesm,..ale ja poptu ejstem zakochana!


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-13, 21:47
włąsnie w końcu wakacje :)
i wkońcu żaden facet mi nie będzie mógł opwiedzieć, że nie mam dla niego czasu!!!


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:48
heh.,,,a ja zkaochan jetsem..w dwuch albow  jedneym,..ale  w  ktreym?..ehc nie wiem..ale wiemz ze zadn z nich nie ejstz  mojego miasta,,


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:48
nie rozumiem, wczesniej mowilas e czcesz kogos miec a teraz ze jestes zakochana. nieszczesliwie? bez wzajemnosci?


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-13, 21:49
na każdego przychodzi w końcu czas


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:51
niew iem cyz z wzajmnosci cyz bez..
wląsice nie wiem..
odleglosci..i trhce spepszylam sparwe,,,,
a w druygim spzdku to  tylko ..he to tylko takie ta,..wzrokowe:P


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:52
aaaaaaaaaaaaaa... wlasnie na kazdego przyjdzie kolej.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:53
eeee..
aale ja moge nie dozckac kolji jak skocyze z mostu albo o co..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-13, 21:55
byle nie cierpieć!!!!!!!


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:56
ech no włąsnie..wiec niehc ta kolej szybko nadchodzi bo nie wytszymam..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 21:57
lepiej nie. ja teraz to na takie zeczy patrze z innej perspektywy i mozesz sobie zartowac lub nie ja ia tak wez\me to na powaznie


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 21:58
ale co.?
ja bire na powzne ...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 22:00
to ze skakaniem z mostu i zabijaniem sie jestem po takich przejsciach ze uwierze nawet osobie ktora powie ze zaraz sobie w leb strzeli


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-13, 22:03
nawet nie gadajcie takich rzeczy u mnie jest taki ogromny most na której jest autostrada skoczyła z niego chyba 4 miesiące temu dzieczyna 14 lat bo nie mogła znaleźć sobie chłopaka i kolezanki się śmiały, paranoja akurat kumpel szedł do szkoły jak spadła jedo sąsiadowi przed drzyi domu


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 22:06
ecy..no wląsnie..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 22:08
b o w sumie co za probolem..wzisc skoczyc..i wsyztsko skoczyc..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 22:09
to ja wam cos lepszego opowiem. kolega-znalam-zabil sie z bowodu dziewczyny, napisal do niej cztery strony a do rodzicow nic, powiesil sie, do tego wszystkim mowil ze sie zabije a ludzie mysleli ze on tylko tak mowi i na to jasne jasne no i sie powiesil, a ja z kolezankami mialysmy probe dzialke dalej-jakies10 metrow, tylko ze tam sa drzewa i nic nie widzialysmy a moglysmy go uratowac, siostra go znalazla bo chciala wejsc tylem do domu, przez taras a on gdzies tam to zrobil, myslala ze on sobe worek treningowy powiesil bo tak jaks silownie mial, podchodzi a tam brat wisi, okropne.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 22:11
ech..
not ak..i skocyzl z porblamami..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 22:14
najgorsze ze moglysmy cios zrobic a my przy muyce tanczylysmy, on to slyszal nasze smiechy i to bylo ostatnie co uslyszal, jego mama i siostra to takie zaplakane sa, nie dziwie sie ja to bym chyba sfiksowala, ta jego dziewczyna od jego siostry telefony z pogrozkami odbierala.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 22:17
jakso jak slyszalam kiedys o ktos sie zabil to do mnie nie docieralo, a teraz od razu mam wizje ludzi ktorzy znali te osobe kochali, rodzicow, rodziny, i kolegow, kolezanek. slowa "zabije sie" maja dla mnie  juz inne znaczenie.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-13, 22:24
wiem cos o tym tej dziewczyny nie znałam, ale moja najlepsza przyjaciółka umówiła sie ze swoim chłopakiem bo chziała z nim zerwać, pojechali na spacer i wtedy mu powiedziała on ją odwiózł awrócił rozpędził sie i pod jej domem walnał w dzrewo. Trup na miejscu a Iza na to patrzyła. A ja ja jeszcze namawiałam żeby to skończyła bo to zazdrosny psychopata i tak to sie skończyło moja przyjaźń zreszta też


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-13, 22:26
boze! najgorsza jest bezradnosc. tata tego chlopaka po odjezdzie karetki jeszcze go reanimowal prze ponad godzine-a on tak wisial z 1,5 nie bylo szans, jednak milosc rodzicow jest mocna.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-13, 22:34
o matko..wy tu stasnze zeczy opowiadacie..
w sumie zamibic sie nie prbkem..ale jak ktos cie kocha to paarwic mu takeic ieprienie,..
ja bym nikomu nie sprawila..
ale poczkam jescz trehc e tyms akakniem z mostu..


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: tiaraa w 2003-06-13, 22:42
mam nadzieję bo to naprawde nie jest wyjącie koniec tematu bo będzie mi sie w nocy snić, ja też nigdy bym nie zrobiła tego moim rodzicom, ale podobno o tym się nie myśli w takim momencie


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Noc w 2003-06-14, 13:48
wedlug mniwe ci co sie zabijaja to sa toche psychiczni. ja juz teraz wiem co sie dzieje z ludzmu po utrzcie bliskiej osoby ale wlasnie w ten sposob i wiem ze nigdy bym nikomu tego nie zrobila chocbym, nie wiem jak sobie nie radzila w zyciu. dobrze ze kosciol zgodzil sie na pogrzeb bo samobojstwo to grzech smiertelny i ksiadz mial jakies waty ale sie zgodzil.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 19:58
u mnie na wsi ksiadz sie nie zgodził... wiesz co sie działo!!!
pielgrzymki pod kościół szły... a proboszczz, że nie bo samobójca...
czxujecie te rozpacz... psychopatą był bardziej ten wanięty ksiądz...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 20:35
Boshe, jak tak można dobijać rodzinę? Mało jej jeszcze problemów? Nie rozumiem takich księży.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 20:37
ale on przeciez wykonuje słowo boże...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 20:40
To raczej zależy od charakteru. Oni sobie czasem myślą, że nie służą ludziom, tylko na odwrót. Poczują trochę władzy w łapkach i potem takie są tego skutki  :roll:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 20:42
al to juz ogarnęło wszystskich... jak dla mnie bóg jest dla ludzi... a ludzie twierdza, że ludzie są dla boga...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 20:44
w coś wierzyć trzeba...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 20:45
w siebie?


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 20:47
to podstawa :wink:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 20:48
nie dla wszystkich...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 20:49
Zgadza się, ale jeśli Ty nie uwierzysz w siebie, to kto w Ciebie uwierzy? Pamiętaj o tym... Ja się dopiero tego uczę.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 20:50
ale ja wóaśnie wirze tylko w siebie :) i tylko na sibie liczę :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 20:55
no to gut :wink:

Ja wierzę w Boga, nie w księży.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 20:56
ąąćąóąż€łąęż€ą ja pisze... normalnie na ciapke się zapatrzyłam...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 20:57
yyyyyyyyyy :?:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-14, 20:57
e wale nie zbaija sie ludiz psychicnzi..tylko portu słabo psychiczni krzy nie mogw wytszyamac..cierpina bulu rozstania..ja moge..narazue,.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 20:59
spoko... to była tylko dygresja :P


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 20:59
chyba chodzi Ci o ludzi, którzy mają słabą psychikę


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-14, 21:00
no tak,,.,ale to nie s apsychcziczni,,


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 21:01
nie to nie są chorzy psychicznie... ino nadwrażliwi


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 21:03
moim zdaniem nie są, to są po prostu ludzie słabi, niesamowicie wrażliwi, cierpiący

powiem szczerze, że w pewnym stopniu ich podziwiam za odwagę, ja bym raczej nie mogła popełnić samobójstwa - w takich sprawach to ja tchórz jestem :wink:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 21:05
WIESZ... NIE MA LUDZI ZDROWYCH... SĄ TYLKO NIEPRZEBADANI...


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 21:10
święte słowa :wink:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-14, 21:10
i som moje!! :lol:


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-14, 21:16
ee...czy ja wiem cyz takie swiete znowu..
czlowek wyniszczony..nieszczsliwy ktry stracil to co było najwiajsze czesto w desperacji popełnie takie czyny,.l.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-14, 21:21
Ciapka, tu wcale nie chodzi o ich 'świętość'


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-14, 21:22
no wiem ze nie o siatosc..ale one jak0o do mnie nie pszmiawiaja..
ale mniejsz o to.


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Zimoludka w 2003-06-17, 16:59
ja bym nie potrafiła popełnić samobójstwa.w ten sposo skrciłabym sobie czas spędzony z rodziną i z Rewiną!


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: milkiwaj w 2003-06-17, 19:25
dla niektórych to własnie jest uwolnienie od rodziny,,, c


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Zimoludka w 2003-06-18, 00:15
a co dalej? czy życie to tlyko rodzina? od rodziny można uciec w inny sposób np doooooo(zgadnijcie)...............Rewiny :D


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Tafta w 2003-06-18, 02:15
Mało Ci potrzeba do szczęścia Basiu :)


Tytuł: Parasolowy problem...
Wiadomość wysłana przez: Ciapka w 2003-06-18, 07:50
hehe ja   moglą bym uciec o rodziny oj mogląbym..ale aleksa nie zosatweie wiec dupno...