Mama zawsze musiała mi kruszyć tabletki.
mnie długo też, ale w końcu trenując na rutinoscorbinie się nauczyłam : wizualizowałam sobie, że moje gardło otwiera się szeroko niczym lwia paszcza i tabletka wpada bez przeszkód, od tamtej pory nie mam z tabletkami problemu.
Mam wszelkie objawy fobii społecznej, ale na ten temat nie czytam, bo boję się, że podświadomie zaczęłabym w sobie moje reakcje wzmacniać
Walczę ze sobą, udaję odważną, a w środku galaretka: np. w pracy sama rwę się do telefonowania do kogoś, chociaż ze strachu nogi mam miękkie.
Zawsze byłam niedotykalska, ostatnio przekształciło się to w większą awersję(gdy ktoś się o mnie otrze zaczynam się wściekać i cały czas mam wrażenie, że muszę to z siebie zmyć), mam nadzieję, że nie ewoluuje w fobię.