dzieki ESIO, no jak narzazie nie wiele tu z was zaglada, hmmm musze was zaciekawic, pozdrawiam, mam ciag dalszy a wlasciwie nstepny dzień.
Simba właśnie się obudził miał zły sen, nie pamięta go, wie tylko że śniła mu się Kiara. Ma złe przeczucia. Słońce dopiero wschodziło i nie było jeszcze do końca jasno, był spragniony więc poszedł do wodopoju. Gdy wrócił zobaczył Kiarę siedzącą na lwiej skale.
- Co tu robisz? Nie śpisz już? jest jeszcze wcześnie – pyta Simba
- Wiesz ojcze, codziennie się o was martwię, boje się że może wam się coś stać i już nigdy nie będziemy razem. Wczorajszego dnia uświadomiłam sobie to jeszcze bardziej. Nie mogłam spać całą noc, myśli nie dawały mi spokoju, ja nie chcę żeby wam coś się stało, a wy zawsze ryzykujecie – odpowiada smutnie Kiara.
- Kiara, musimy ryzykować dla dobra nas wszystkich, dla rodziny, to wszystko to… - mówił Simba, gdy nagle Kiara mu przerwała:
- Tak wiem o co chodzi o krąg życia, wspominałeś mi o tym z 1000 razy w dzieciństwie, ale dlaczego to wszystko się na to składa, jeśli ktoś z was straciłby życie nie potrafiłabym sobie z tym poradzić.
- Kiara jesteś już dorosła, ale widzę że jeszcze jednego nie rozumiesz – odpowiada Simba.
- Czego ojcze – pyta zaciekawiona Kiara.
- Bo w końcu nastanie ta chwila, w której, odejdę z tego świata i będziesz musiała się z tym pogodzić i rządzić nadal sprawiedliwie a ja będę się mógł tylko przyglądać. A o co mi chodziło na pewno zrozumiesz daj sobie trochę czasu i pozbieraj myśli. – odpowiada Simba.
- Właśnie tej chwili się boję, co ja wtedy zrobię - odpowiada smutno Kiara.
- Ja czuje to samo, boję się że nadejdzie chwila w której mój ojciec odejdzie, ale muszę się z tym pogodzić bo takie są prawa natury i trzeba żyć nie myśląc o tym, bo tracę tylko czasu, nie myśl o tym Kiaro, odgoń te myśli i martw się tylko w chwilach grozy – odpowiada Simba.
- Spróbuję ojcze – odpowiada Kiara i przytula się do Simby.
Tymczasem na złej ziemi trwa narada. Zira szykuję już jakiś plan. Wszyscy którzy zostali wygnani z lwiej ziemi zebrali się przy grocie Ziry, Skazy i Nuki.
- Nadchodzi czas naszej zemsty, odpłacimy się im za wszystko i zostaniemy władcami. Na lwiej ziemi nie zaświeci już nigdy słońce a wszystkie zwierzęta będą nam służyć – mówi do wszystkich zebranych Zira. Wszyscy zaczęli wydawać okrzyki zwycięstwa.
Nagle zebranie przerywa Nuka i zaczyna wołać.
- Zazu przelatywał koło mnie i nie zauważył mnie a Kiara wraz z dziećmi na polowaniu jest teraz sama – woła zadowolony Nuka, gdy przerywa mu Zira.
- Zamknij się. Doskonale. Nikt się nas nie będzie spodziewał, Simba już przegrałeś, twoja córeczka i jej dzieci zginą. Nie ma czasu na zastanawianie się, atakujemy, już ruszamy, za mną – rozkazuje Zira. Wszyscy ruszają. Kiara, Tani i Denver nie wiedzą że Zira szykuje na nich zasadzkę, polują na antylopy. Kiara miała atakować, lecz antylopy usłyszały jakiś szelest i uciekły.
- Mamo, one uciekły, dlaczego? – pyta niezadowolony Denver.
- Przestraszyły się czegoś – odpowiada Kiara.
- Czego mamo, czy to coś groźnego – pyta zaniepokojona Tani.
- Chyba nie, cokolwiek je mogło wystraszyć, musimy poszukać innego stada – odpowiada Kiara. Denver miał się właśnie powiedzieć żeby byli tak blisko i antylopy uciekły, gdy nagle z trawy wyskoczyła Zira i jej paczka. Kiara przeraziła się, nie bała się tak o siebie jak o dzieci.
- Co tu robicie, zostawcie nas w spokoju – mówi odważnie Kiara.
- Domyśl się. Ładne masz dzieci – odpowiada Zira. Wtem Kiara wraz z Tanią i Denverem rzucili się do ucieczki. Nuka zastąpił drogę Kiarze, natomiast Tani i Denver biegli przed siebie tak jak kazała im Kiara. Kiara rzuciła się na Nukę, zaskoczony nie obronił się, Kiara pobiegła za dziećmi.
- Czego stoicie i się gapicie, brać ich – rozkazał wściekły Skaza. Wszyscy ruszyli do ataku. Kiara popatrzyła się za siebie, cała paczka Ziry siedziała jej na ogonie. Kiedy nagle z boku wyskoczyła Zira i przewróciła Kiarę. Kiara nie miała wyjścia musiała z nią walczyć, ale co z dziećmi. Lecz na szczęście wszyscy byli zaciekawieni dalszym biegiem zdarzeń, lecz na krótko, Nuka, Skaza, dwa lwy oraz jedna hiena pobiegli odszukać Tanię i Denvera. Kiara chciała uciec ale dokoła były hieny i parę lwów. Kiara jako pierwsza rzuciła się na Zirę. Zira była silniejsza natomiast Kiara sprytniejsza, gdyby nie to już dawno by zginęła, ale była silnie poraniona, Zira tez była ranna, ale dużo mniej. Tymczasem Simbę, który spał męczył koszmar. Znów śniła mi się Kiara. Przebudził się, nie pamiętał snu, tylko Kiarę, miał przed oczami. Zaczął się kręcić w kółko i miał złe przeczucia. Nala zauważyła jego zdenerwowanie i spytała.
- Simba ci się dzieje?
- W nocy miałem koszmar, śniła mi się Kiara, teraz też, ale nie pamiętam nic prócz niej. Martwię się – odpowiada zdenerwowany Simba.
- Nie martw się to tylko sny – odpowiada Nala.
- Nala to nie był zwykły sen ja to wiem, przeczuwa niebezpieczeństwo. Wróciła już z polowania – pyta niespokojnie Simba.
- Nie jeszcze nie. Myślałam że wróciła jak była przy wodopoju i poszła gdzieś z Kovu – odpowiada Nala.
- Kovu śpi. Nala trzeba wszystkich zwołać, może grozić jej niebezpieczeństwo – odpowiada zdenerwowany Simba.
- Już biegnę, ty obudź Kovu i ruszamy jej szukać – odpowiada Nala i biegnie po innych. Simba budzi Kovu i o wszystkim mu mówi. Po chwili wszyscy byli pod lwia skała. Simba wyjaśnił o co chodzi i całe stado ruszyło. Simba zwołał całe stado przypomniał sobie jeszcze jeden drobiazg duże stado hien i kilkanaście lwów. Tymczasem Kiara zdołała zebrać wszystkie siły i wyskoczyła z tego kręgu, zdumione hieny i lwy przez chwile nie wiedziały co zrobić, kiedy nagle Zira rozkazała.
- No i na co patrzycie, brać ją, jest słaba zaraz ją złapiecie. Już ruszajcie. Natychmiast ruszyli. Tymczasem Kiara biegła co sił w łapach i rozglądała się za dziećmi, była coraz słabsza, dokuczały jej rany. Po chwili nie mogła już dalej biec poczuła silny ból łapy, musiała sobie skręć prawą tylnią łapę, gdy skoczyła na ziemię przy ucieczce, upadła czołgała się jak najdalej mogła od zbliżającej się paczki Ziry. Kiara nie miała wyboru, musiała jakoś wstać i biec dalej, ale nie mogła, w reszcie wstała ale było już za późno na ucieczkę musiała stawić im czoło. Nagle zatrzymali się, z pomiędzy nich wyskoczyła Zira i zaatakowała Kiarę, próbowała się bronić ale nie miała już siły, była zbyt słaba po kilku minutach walki Kiara upadła i leżała na ziemi, ciężko dysząc. Zira z triumfalnym uśmiechem miała dokonać zabójczego ciosu, kiedy zaatakował ją Simba, niczego nieświadoma i całkiem zaskoczona nie zdołała odeprzeć ataku. Zira w walce nie dorównywała Simbie, on był silniejszy i szybszy. Lecz Simba w ogóle nie spodziewał się ataku ze strony Skazy, który zjawił się znudzony szukaniem Tani i Denvera w gęstej, wysokiej trawie. Simba zaskoczony tak silnym atakiem, nie mógł się podnieść, Nala przerażona tym że Skaza zbliża się do Simby, który próbuję wstać ściąga uwagę na siebie, atakując Zirę, Skaza zawraca by pomóc Zirze , Simba patrzy z przerażeniem, Skaza nie zdążył zaatakować, Simba wreszcie wstał i zaatakował Skazę. Nala odbiegła od Ziry by ratować córkę, natomiast Kovu walczył z Nuką. Zira zauważyła zmianę ze Skazą nie walczył Simbą lecz z Mufasa. Gdzie Simba, nie zdążyła sobie odpowiedzieć, poczuła tylko silne uderzenie, Simba znów zaatakował. Nagle walkę przerwał grzmot, nadeszła burza. Przerażone lwiątka wyskoczyły z trawy i przybiegły do Kiary.
- Znów zaatakowaliście, wasze miejsce jest na złej ziemi, więc na nią wracajcie – mówi wściekły Simba.
- Simba nasze miejsce jest tu. Od dziś toczymy wojnę. Dobra ze złem. Zginiecie wszyscy co do jednego. – odpowiada Zira.
- Wynoście się stąd – mówi zły Mufasa.
- Pamiętajcie wojna i śmierć– odpowiada Zira i odchodzi a za nią jej cała paczka. Deszcze ostro padał, najważniejsze było to że wszyscy żyją, lecz Kiara i Simba byli mocno poranienie, inni też mieli ranny ale nie były ich tak dużo. Mufasa i Mafriki chcieli pomóc Simbie, ale sprzeciwił się i postanowił iść na własnych siłach, lecz po kilku krokach opadł z sił i postanowił skorzystać z ich pomocy, Mufasa uśmiechnął się ale nic nie odpowiedział. Kiarze natomiast pomógł Kovu i Nala, nie stawiała odporu jak jej ojciec bo wiedziała że nie da rady iść o własnych siłach, dokuczała jej noga i wyczerpanie. Wszyscy szli w milczeniu. Mufasa podziękował stadu za pomoc i ruszył za resztą królewskiej rodziny na lwią skałę. Był już wieczór więc wszyscy postanowili się położyć, nikt o niczym nie rozmawiał, zasnęli w milczeniu, Simba w nocy powili wyszedł na szczyt lwiej skały, po chwili zobaczył koło siebie Kiarę, zebrała w sobie wszystkie siły i przyszła do ojca. Przez chwile siedzieli w milczeniu, lecz szybko się to zmieniło.
- Teraz rozumiesz, poco to wszystko robimy, ty też dziś poświeciłaś się dla Tani i Denvera – mówi Simba.
- Tak ojcze, teraz już rozumiem że to wszystko dlatego że jesteśmy rodzina, kochamy się i zrobilibyśmy dla siebie wszystko – odpowiada Kiara i przytula się do ojca. Lecz po chwili pyta – Tato to co powiedziała Zira, że czeka nas wojna, to prawda, ona nie żartowała.
- Wiem Kiara i to mnie martwi, Zira jest zdolna do wszystkiego, więc uważaj na siebie, Tani i Denver tez niech uważają, wszyscy musimy mieć się nawzajem na oku – odpowiada smutnie i poważnie Simba.
- Ojcze boję się, że komuś z nas coś się stanie, boję się jakie plany ma Zira, boję się o lwią ziemię. Tato kocham cię i nigdy nie pozwolę żeby ktoś zrobił ci krzywdę.
- Kiara, ja tez cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko, nawet jeśli będę musiał przypłać swoim życiem. Przytulili się do siebie, byli cali mokrzy, ponieważ deszcz wciąż padał, wszystkie zwierzęta wiedziały dlaczego, to Ahadi zesłał deszcz, a stało się to za sprawą dzisiejszej bitwy i zapowiedzianej wojny. Mufasa przed zaśnięciem wspominał ojca i myślał on nim. Wiedział że zbliża się dzień ostatecznej bitwy, kto wygra i co będzie później myślał Mufasa. Cdn.…