Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: 1 [2] 3   Do dołu

Autor Wątek: Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)  (Przeczytany 9028 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #30 : 2004-07-26, 17:36 »
Jak zdołam narszybciej maciejko_Rocky :)
Zapisane

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #31 : 2004-08-13, 20:26 »
Już zaniedługo możliwe że będzie!
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #32 : 2004-08-15, 08:47 »
szybko !! szybko !! proszę  dalszą część !! :D:D:D:D:D:D
Zapisane
-

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #32 : 2004-08-15, 08:47 »

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #33 : 2004-08-20, 18:18 »
macie to co podobno chcieliście! przepraszam że tak dlugo ale w tej części chciałam zakończyć rozdział pierwszy. No i tak prosze państwa kończe ten rozdział :)! Życze przyjemnego czytania!


Po kilkunastu minutach rodzice przyjechali do domu.
- Cześć- powiedział Daniel wchodząc do garażu.
   Rodzice skinęli głowami, nadal rozmawiając między sobą. Daniel stał tak przez chwilę patrząc jak Susan i Jack wnoszą zakupy do kuchni(która jest połączona z garażem). Chłopak czekał aż jego rodzice zwrócą na niego uwagę. Oparł się o ścianę i przypatrywał się to swoim paznokciom to swoim rodzicom.    
 - Co tak stoisz synu? Mógłbyś nam pomóc!- zwrócił Jack uwagę Danielowi.
   Chłopak nie zdziwił się.
- A więc dopiero teraz mnie zauważyłeś?
- Danielu, czy ty zawsze musisz zaczynać kłótnię, kiedy jej nie trzeba?! Nie mógłbyś się powstrzymać przed powiedzeniem zdania, które prowadzi do kłótni?! A może chcesz nas prowokować?! – Jack się zdenerwował.
- Czy ja coś źle powiedziałem? Zapytałem tylko czy mnie już zobaczyłeś- odpowiedział daniel nie chcąc przegrać tej sprzeczki.
- Powiedziałeś to takim tonem, że od razu można było poznać początek nie sprzyjającej rozmowy.
   Jack wyszedł z garażu szybkim krokiem mając w obu rękach reklamówki z zakupami. Susan przez pewien czas stała obok samochodu nieruchomo i cicho. Daniel skrzyżował ręce także nic nie mówiąc.
- Posłuchaj Danielu. W części jest to twoja wina, a w części taty. Nie dziw się, że tata się podniósł, jesteśmy bardzo zmęczeni- wyjaśniła spokojnie Susan.
   Chłopak podniósł głowę do góry. Nic nie mówiąc wziął dwie zapełnione reklamówki i poszedł w stronę kuchni.
- Aha, synku- zawołała Susan, kiedy chłopak miał już wychodzić.- Przygotuj się, bo na kolację idziemy do babci Laury.
   Chłopak zatrzymał się, teraz jak pójdzie do babci będzie musiał tłumaczyć się przed wszystkimi. Poszedł dalej nic nie odpowiadając. Wszedł do pustej kuchni, położył zakupy i skierował się do swojego pokoju. Nie wiedział co może teraz robić, aby nie myśleć o kolacji u jego babci. Przejechał palcem po regale książek. Stanął nagle nieruchomo słysząc dzwonek do drzwi. Wyszedł na schody i zobaczył jak jego ojciec otwiera drzwi pewnej kobiecie.
- Proszę pana! Niech pan pomoże mojemu kundelkowi. Od rana…- mówiła szybko kobieta.
- Proszę się uspokoić- powiedziała spokojnie Susan, która wyszła z sypialni przed chwilą.- Niech pani wszystko powie, tylko spokojnie.
- Mój pies już od paru dni, yyy… od paru dni budził się trochę późno i …i…i tak coraz póżnej. Dzisiaj w ogóle się nie obudził. Wychodząc do pracy myślałam, że obudzi się może w południe, albo wcześniej! Ale kiedy wróciłam do domu to nie zauważyłam żadnej zmiany, czyli między innymi ubytku jedzenia i picia w misce- wyjaśniła roztrzęsiona kobieta nie mogąc powiedzieć tego płynnie.
- Proszę za mną- rzekła łagodnie Susan.- Jakiego wieku był pani pies?
- Już dosyć długo go mam. Jest on moim jedynym towarzyszem i bliskim. Niech pani coś zrobi.
   Kobiety zniknęły za rogiem. Daniel cofnął się do pokoju. Jack stał nieruchomo. Wpatrywał się w tą sytuację oczami współczucia. Ojciec miał już wracać do sypialni, ale w tej chwili zobaczył otworzony list do jego syna. Przeczytał go widząc, że jest on od jego mamy. Skończył czytać i wiedział już o co chodzi jego synowi. Odłożył list, pozostałe zabrał ze sobą do pokoju.
   Natomiast Daniel leżał teraz na łóżku. Kręcił się czasami po pomieszczeniu w którym przebywał. Usiadł raz na łóżku i usłyszał Jacka odbierającego dzwoniący telefon.
- Słucham?… Cześć mamo.
   Daniel zaniepokoił się trochę i przygryzł wargi.
- Nie, niestety nie przyjedziemy do ciebie na kolację- kontynuował ojciec.
   Chłopak chciał już skoczyć z radości, ale na szczęście powstrzymał się w ostatniej chwili.
   A Jack wyjaśniał teraz sytuację.
- Susan zajmuje się pewnym pacjentem i nie zdąży się zebrać… No dobrze, ja muszę już kończyć. Do zobaczenia mamo- zakończył rozmowę Jack.
   Ojciec poszedł do kuchni, a Daniel cieszył się w duszy. W końcu jednak zaczął robić coś sensownego.
   Za około pół godziny, chłopak wychodząc z pokoju zobaczył swoją mamę odprowadzającą zapłakaną kobietę, która przyszła gdy rodzice wrócili. Susan zamknęła drzwi i skierowała się do kuchni z opuszczoną głową. Daniel zszedł ze schodów. Wchodząc do kuchni zauważył Jacka, kończącego robić kolację i Susan, która wyglądała na zmęczoną.
Chłopak usiadł obok swojej mamy, nic nie mówiąc. Przez pięć minut trwała cisza. Dopiero wtedy Jack oznajmił, że kolacja jest już gotowa.
   Przenieśli się do salonu, a tam daniel przełamał ciszę.
- A jak tam z tym psem, mamo?
- Niestety…
   Chłopak zdziwił się tą krótką odpowiedzią.
- Czy mogę zapytać, dlaczego mówisz niestety?
- Niestety…, ten pies musiał umrzeć. Za bardzo się męczył i uśpienie było jedyną dobrą dla niego rzeczą w tym stanie. Nie lubię tego robić… Naprawdę… Ale miał okropne drgawki, przez które cierpiał.
   Znowu zapadło milczenie, Daniel rozmyślał coś gryząc kanapkę, a Jack jadł powoli patrząc się w stół.
- Nie załamuj się Susan. Czasami są takie sytuacje, w których musisz to zrobić- pocieszył ją ojciec.
- Widzę, że moje pytanie pogorszyło sytuację- przyznał Daniel.
- Nie synu, uważam, że dobrze zrobiłeś pytając. W końcu wyrzuciłam to z siebie. Poza tym jestem weterynarzem i takie sprawy mogą się przydarzyć- wytłumaczyła Susan z bladym uśmiechem na twarzy.
   Za chwilę i tak miała poważną oraz smutną minę. Wstała od stołu i wyszła na chwilę do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą i wróciła.
- Przepraszam za to nagłe wyjście, ale musiałam się orzeźwić- wytłumaczyła
   Znowu zapadło milczenie. Jack patrzył na stół, jakby chciał coś powiedzieć. Daniel patrzył to na talerz to na swoją mamę.
- Słuchaj Danielu- zaczął Jack, a chłopak drgnął.- Przez cały czas mam wrażenie, że utrzymujesz coś w tajemnicy. Nie wiem co to jest i chciałbym otrzymać od ciebie zwykłą odpowiedź.
- Babcia powiedziała ci swoje przypuszczenia?- zapytał spokojnie chłopak.
- Tak, mówiła nam. Lecz ona tylko przypuszczała, nie była pewna, więc czy możesz w końcu nam powiedzieć? Czułem, że coś jest z tobą nie tak, ale myślałem, że to nic godnego uwagi.
- Dobrze, powiem. Problem to chłopacy z klasy.
   Jack niec nie powiedział, tylko patrzył na syna ze zmarszczonym czołem, czekając aż Daniel objaśni do końca sprawę.
- Często mi dokuczają, biją się ze mną.
- A to wszystko dlaczego?- zdziwił się ojciec.
- Możliwe, że z powodu, że nie jestem w ich paczce.
- A w czwartej, czy piątej klasie tak nie było? Dopiero teraz w szóstej?
- Było, było już na początku piątej klasy. Nie mówiłem wam, bo oni wyjaśnili, że jeśli powiem to będą mnie o wiele bardziej dręczyć.
- Niby jak oni dowiedzieliby się o tym, że my wiemy? Przecież na pewno nie mają jakiś nadajników.
- No tego nie mają, ale gdybyście zaczęli coś robić to by wiedzieli.
- A do pani to zgłaszałeś?
- Tak… Ale wychowawczyni to olała. Nie chciało jej się.
- Rozumiem. Ale teraz nam powiedziałeś, więc czy już nie będzie tak samo?
- Ja się już ich nie boję. Są niżsi ode mnie.
- Możemy coś zrobić?
- Nie uda wam się. Teraz to będzie niepotrzebne.
- Miejmy nadzieję, że będzie dobrze- dodała Susan, uśmiechając się do swojego syna.
   Daniel trochę się zdziwił widząc swoją mamę w dobrym humorze teraz.
- Susan, muszę przyznać, że Daniel zaniedługo zacznie doganiać mnie wzrostem.
- No co ty tato. Na razie tylko mamę przerosłem. Do ciebie brakuje mi jeszcze około 30 centymetrów.
   Jack uśmiechnął się szczerze do syna.
- Aha. Podczas waszej nieobecności zacząłem wymyślać imiona dla naszeo bernardyna.
- No nareszcie, nie będziemy na niego mówić: mały, piesku itp.- ucieszyła się Susan.- No to co wymyśliłeś?
- W tym rzecz, że żadne imię mi do niego nie pasowało.
   Rodzice popatrzyli na Daniela.
- Chyba nie myślisz, że nasze propozycje będą lepsze- oznajmiła Susan.
- Może byście trochę pomogli, bo sam sobie nie poradzę.
- No nie wiem. Każde imię jakie wymyśle jest beznadziejne- stwierdził Jack.
   Myśleli w ciszy przez pewien czas.
- To na nic- powiedział ojciec odchylając się.
- Masz rację- przyznała Susan.- Danielu nie wysilaj się. Nic już nie wymyślisz. Masz jeszcze sporo czasu póki psiak jest w domu. Pamiętasz jak znaleźliśmy go w szopie. Miał szczęście, że nie przyjechaliśmy za późno. Widać, że w naszym towarzystwie jest wesoły, szczęśliwy i czuje się spokojnie.
   Chłopak pokiwał głową i w pewnym momencie wpadł na pomysł:
- Wiem… już wiem. „Happy”, czy to dostateczne imię dla naszego bernardyna? Sama powiedziałaś, że jest on szczęśliwy i wesoły.
- Moim zdaniem jest idealne!- przyznała Susan.
- Niech i tak będzie. Wszystkim się podoba to imię, więc nie ma co wymyślać więcej- oznajmił ucieszony Jack.
   Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdyż nie musieli już wymyślać. Do końca kolacji trwała przyjemna atmosfera. Daniel spał dzisiaj bardzo spokojnie.                        

CDNastąpi :wink:
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #34 : 2004-08-24, 14:02 »
:wink:  :wink:  :wink: prosimy CD

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #35 : 2004-09-07, 13:53 »
Proszę o komentarze, a nie tylko czekamy na CD lub prosimy!!!!!!!!! To dla mnie ważne do dalszego pisania!
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #36 : 2004-09-16, 19:28 »
Prosze o ciag dalszy opowiadania jest naprawde super :)

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #37 : 2004-09-17, 18:32 »
Tak o wiele lepiej Koro1993 :)
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #38 : 2004-09-17, 20:57 »
no to keidy napiszes zplisska napisz ja ciagle czekam na te opowiadanie ono jest naprawde :wink: mowie ci.I ty masz 11 lat :) wierzyc mi sie niechce ze  az takie sliczne opowiadania piszesz nio napisz :twisted:

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #38 : 2004-09-17, 20:57 »

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #39 : 2004-09-19, 13:40 »
No postaram się. Tylko szkoda że ciekawi sie tylko jedna osoba. no trudno, nie przejmuj sie, będę pisać :) .
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #40 : 2004-09-20, 20:44 »
nO BO DLATEGO ZE NIE PISZESZ A GDYBYŚ PISALA  TO BYLYBY ZAINTERESOWANE WIEKSZAC OSOB :D

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #41 : 2004-10-01, 21:26 »
Następna część. Koro bardzo ci dziękuję że odpisujesz. Ty jedyna dajesz mi nadzieję :) . Jeśli ktoś oprócz kory jeszcze to czyta to proszę opisywać.


Rozdział II







Wielki problem!
   Marzec minął Danielowi bardzo szybko. Nadszedł kwiecień. Początek miesiąca zapowiadał się słonecznie. Happy czuł się o wiele lepiej, a Daniel teraz wyczekiwał tylko zakończenia roku szkolnego.
   Chłopak właśnie wracał ze szkoły, w pewien ciepły i ładny dzień z niezbyt zadowoloną miną, być może z powodu, że dostał dzisiaj punkty ujemne na lekcji matematyki. Kiedy tylko otworzył drzwi od domu, zadowolony Happy wybiegł poza próg na powietrze.
- Cześć Happy!- przywitał się Daniel, odkładając plecak i biorąc smycz.- Nareszcie się mnie doczekałeś. Wyobrażam sobie jak długo czekałeś na ten moment abyś wyszedł z domu.
Twarz mu się trochę rozchmurzyła widząc zadowolonego pupila. Nie chciał jeszcze puszczać pieska bez smyczy, dlatego zapiął ją do obroży. Wyszli za teren domu Neshibów i właśnie wtedy pojawił się pies, którego Daniel już tu widział. Tak, to był ten owczarek niemiecki, co wszedł samodzielnie do sypialni Susan i Jacka. Daniel przypomniał sobie tamtejsze wydarzenie. Nie chciał znowu wypłoszyć zwierzęcia ze względu na Happy’ego, który najwidoczniej zaprzyjaźnij się z tym psem. Tylko do kogo należy ten tajemniczy pies? A może jest bezdomny? Te myśli przechodziły przez głowę Daniela do czasu, kiedy coś go mocno pociągnęło. Mogła to być tylko smycz kierowana przez jego psiaka, i tak też było. Happy pobiegł za owczarkiem. Chłopak o mało co by się nie wywrócił, jednak stracił panowanie nad swoimi nogami, gdyż te w ogóle nie przygotowane do biegu tak mu się krzyżowały, że końcu się przewrócił. Podróż po ziemi trwała krótko, gdyż w końcu dotarli do celu. Znaleźli się przy fundamentach przyszłego domu. Zdziwiony Daniel tak był oszołomiony przejażdżką i tym widokiem, że nawet zapomniał wstać z ziemi. Fundamenty stały tuż obok jego domu, a on ich nawet nie zauważył. Zakurzony otarł trochę twarz i znowu spojrzał niedowierzając. Inny człowiek pewnie pomyślałby, że jest nienormalny; siedząc tak i gapiąc się przez dłuższy czas na coś co jest tuż obok swojego domu. Happy, nie trzymany już przez chłopca bawił się z owczarkiem. Po chwili Daniel usłyszał wołanie:
- Wilda! Wilda!
   Po chwili zza fundamentów wysunęła się szczupła osóbka. Była to dziewczyna, może o rok lub mniej młodsza od Daniela. Nagle stanęła w miejscu patrząc na chłopaka zdziwionymi oczyma. Ten także był zdumiony. Zaraz potem dziewczyna ruszyła w stronę Daniela.
- Witaj- przywitała się wyciągając rękę, aby pomóc mu wstać.
- Yy…cześć- uśmiechnął się niepewnie.
   Stojąc już na nogach, chciał zapaść się pod ziemię ze wstydu.
- Mam na imię Daria- powiedziała pewnie dziewczyna.- Mam nadzieję, że nie przyszłam w złym momencie?
- Nie… Jestem Daniel.
- Miło mi. Mieszkasz tu, czy raczej pochodzisz z miasta?
- Mieszkam w tym domu- oświadczył wskazując na budynek obok.
- To znaczy, że będziemy niedługo sąsiadami.
- Na to wygląda.
   Dziewczyna w tej chwili przysiadła na ziemi patrząc na dwa psy bawiące się opodal.
- Czy ten bernardyn należy do ciebie?- zapytała.
- Happy? Tak…, to znaczy nie do końca jest mój. Znalazłem go w tamtej szopie i nie szukałem właściciela, bo wiedziałem, że prawdziwego domu nie ma.  Leżał obok chyba swojej mamy…
- A co się stało z tą jego mamą?
- Kiedy przyszedłem już była nieżywa- odparł ponuro Daniel siadając obok dziewczyny i także patrząc na psy.
   Zaległo chwilowe milczenie. Daria kochała także psy i słysząc to łza zakręciła jej się w oku. Nie chciała aby te wspaniałe zwierzęta ginęły.
Happy podbiegł do Daniela.
- Ładny piesek. Pamiętam jeszcze jak Wilda była taka mała, teraz wyrosła na dobrego owczarka niemieckiego. Jestem z niej zadowolona- powiedziała Daria głaskając swojego psa.
   Daniel wyobrażał sobie, że jego piesek też wyrośnie na wielkie psisko, jednak szkoda mu było aby taki wesoły maluch stał się poważny.
- Daniel? Powiedz mi do której klasy chodzisz?- zapytała dziewczyna.
- Ja? Chodzę do szóstej klasy podstawówki- odpowiedział.- A dlaczego pytasz?
- Bo moi rodzice zastanawiają się do jakiej szkoły mają mnie posłać. Sądzę, że jesteś z 1992 roku, tak?
   Chłopak pokiwał głową. Co to w ogóle dziewczynę obchodzi?
- Pewnie się dziwisz, że o to pytam- powiedziała Daria, jakby czytała w chłopca myślach.
- Każdy by się dziwił. Mogłabyś to wytłumaczyć.
- No więc tak… Jestem wprawdzie z 1993 roku, ale zawsze chodziłam do klasy wcześniej. Czyli na przykład teraz powinnam niby chodzić do piątej klasy, ale będę do szóstej. A to wszystko od tego, że urodziłam się na początku stycznia 1993 roku. Kapujesz?- wyjaśniła dziewczyna.
   Daniel zrozumiał. Jednak nic nie mówił, gdyż miał przeczucia, że ta jego przyszła sąsiadka będzie z nim chodziła do klasy. Chłopak znowu pokiwał głową, patrząc otwartymi oczami na ogon Happy’ego. Zapadło milczenie. Daria nie mogąc wytrzymać tej ciszy powiedziała:
- Silny jest ten Happy. Skoro pociągnął cię aż tu.
   Daniel uśmiechnął się. Wstając znowu myślał o zakopaniu się pod ziemię. Po chwili usłyszał wołanie:
- Dario!
   Dziewczyna wstała szybko i chwytając Wilde za obrożę pobiegła w stronę samochodu, który bardzo spodobał się Danielowi. Chłopak z ust dziewczyny usłyszał szybkie: „cześć”, a następnie zobaczył ją w pojeździe rzucającą ostatnie, miłe spojrzenie. Daniel uśmiechnął się gładząc Happy’ego.
- Czas już wracać- oznajmił.- Nie rozumiem jak mogłeś mnie pociągnąć? Nawet miła ta Daria. Ty chyba też tak uważasz, co Happy?…- mówił do psa, oddalając się do domu.

CDN odpisujcie proszę! :?
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #42 : 2004-10-04, 14:24 »
Super !! Ciekawee :wink: pisz więcej ,więcej ,więcej!! jest extra :wink:
daj CD ;)
Zapisane
-

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #43 : 2004-10-09, 21:49 »
Dzięki ci yashimo 8) że wpadłaś!
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #44 : 2004-10-16, 14:24 »
no keidy cd??

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #44 : 2004-10-16, 14:24 »

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #45 : 2004-10-17, 18:13 »
Postaram się jak najszybciej, ale to nie tak łatwo układać mnóstwo wyrazów, aby coś ładnego powstało.

Acha, a tak przy okazji zapraszam na moją stronę(nie jest jeszcze dokończona i mam nadzieję, że wszystko działa):
http://republika.pl/maly_bernardyn_itp/
« Ostatnia zmiana: 2005-10-03, 17:12 autor Scorpio »
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #46 : 2004-10-17, 18:18 »
Latwe :lol:

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #47 : 2004-10-20, 23:01 »
poczekajcie jeszcze parę dni. Może zaniedługo będzię miała czas na pisanie! CDN
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #48 : 2004-10-20, 23:05 »
heh ,nie dziękuj ,tylko układaj te słówka :)
:cmok:
Zapisane
-

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #49 : 2004-10-28, 21:13 »
to jest super. 8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)  8)

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #50 : 2004-10-30, 11:08 »
Sorry że tak długo czekacie, ale ostatnio zabrali mi kompa i nie mogłam pisać. POstaram się pisać szybciej.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #50 : 2004-10-30, 11:08 »

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #51 : 2004-10-30, 22:57 »
ok scorpio to czedkamy :lol:

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #52 : 2004-10-31, 17:32 »
OK! następna część! przepraszam jeszcze raz, że tak długo czekaliście.
Miłego czytania życzę!


Chłopak przed otworzeniem drzwi wejściowych zwrócił się do szczeniaka:
- Interesująca sytuacja z tymi sąsiadami. Ciekawe jak długo wytrzymam z Darią?
   Weszli do domu.
- Wróciłem!- krzyknął odkładając smycz.
- Nareszcie! Myślałam, że przynajmniej powiesz „dzień dobry” przed wyjściem na spacer. Ale myliłam się- rzekła Susan krzątając się po kuchni i czasami wchodząc do sypialni.
- Przepraszam. Happy tak chętnie wybiegł z domu, że nie mogłem mu odmówić spaceru.
- Temu małemu pieskowi rzeczywiście potrzeba ruchu. Wygląda, że czuje się dobrze, prawda? Jesteś głodny?- zapytała niespokojnie mama.
- Nie tak bardzo, a co, spieszysz się gdzieś?
- Tak. Idę na imieniny mojej przyjaciółki. Wrócę późno, więc powiedz swojemu tacie aby na mnie nie czekał.
- A właśnie… Gdzie jest tata?- zapytał chłopak.
- Pojechał do babci Laury.
- Po co?- zdziwił się Daniel mając w głowie niemiłe przypuszczenia.
   Susan popatrzyła się na niego zdumionym wzrokiem.
- Danielu, chyba nie uważasz, że twój tata powinien nie utrzymywać kontaktu ze swoją mamą? Do tej pory nie przeszkadzało ci to, że spotykamy się z babcią Laurą- powiedziała.
- Mamo, przepraszam. Nie chciałem aby to tak zabrzmiało. Ale… czy tata pojechał tam w jakiejś ważnej sprawie?- Daniel próbował aby jego głos teraz zabrzmiał łagodnie.
- Dowiesz się tego jak wróci… Która jest godzina? Ach… Strasznie późno! Musze lecieć. Pa syneczku. Zupę masz w lodówce, nie zapomnij zjeść.
- Dobrze mamo, dobrze. Idź już, bo nie zdążysz. Jedziesz autobusem?
- Tak… Niestety…- zawołała Susan szybko kierując się na przystanek autobusowy.
   Daniel zamknął drzwi. Usłyszał tylko… ciszę. Happy spokojnie leżał na posadzce w kuchni. Rzeczywiście, wyglądał zdrowo. Chłopak nasypał do miski pieska, karmę. Myślał, że coś zje, jednak mylił się.  
- Mama już ci dała jakieś smakołyki, co?
Happy zaczął szczekać wesoło i skakać na chłopaka. Daniel ucieszył się, że jego bernardyn czuje się dobrze, ale niestety przypomniał sobie, że pies za niedługo wróci do tej szopy, która stoi niedaleko domu. Chłopak zjadł przygotowaną dla niego zupę i następnie poszedł do salonu. Usiadł obok leżącego Happy’ego i włączył telewizor. Położył rękę na miękkim piesku i poczuł jak bardzo już przywiązał się do tego stworzenia. Nagle zdał sobie sprawę, że spełniło się jego największe marzenie: przecież on ma psa, własnego psa. Nigdy nie sądził, że właśnie w taki sposób go dostanie, znajdując go po prostu w szopie. Poczuł także jak tego szczeniaka bardzo kocha, jak prawdziwego brata.
- Nie wiem jak to możliwe- powiedział do siebie, mając w oczach łzy.- Nie sądziłem...
   Happy wdrapał się na kolana swojego przyjaciela. Czyżby ten szczeniak rozumiał słowa Daniela?
- Happy… Ty nie wiesz jak bardzo chciałbym, abyś został u nas w domu. Jesteś moim jedynym przyjacielem, któremu mogę zaufać. To przecież ty stawiłeś się przeciw temu wściekłemu wilkowi. Do tej pory myślałem, że nawet wściekły wilk nie może zaatakować człowieka. Ja go rozumiem, pewnie przestraszył się, kiedy zajrzałem za tego krzaka. Twoja rana goi się bardzo dobrze i cieszę się z tego powodu, ale… ale… nie będę już gadał głupot. Język mi się plącze…
   Po tych ciężko wypowiadanych słowach chłopak wyłączył „elektryczne pudło” i ruszył do swojego pokoju razem z Happy’m. Przejechał po grzbietach książek, stojących w biblioteczce i wyciągnął jedną z nich. Bardzo grubą, o tytule: „Podróże Amarloga”. Znalazł stronę, na której skończył ostatnio czytać i kontynuował.
 
CDN
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #53 : 2004-11-01, 07:48 »
to jest super :wink: poprosze C.D
Zapisane
-

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #54 : 2004-11-01, 08:37 »
Super!!!!!!!!!!!!!

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #55 : 2004-11-08, 14:33 »
Kolejna część!


   Minęło pół godziny. Słychać było wiatr obijający się o szyby i warkot samochodu. Daniel oderwał się od czytania słów, wyrazów, zdań, rozdziałów- książki. Spojrzał na Happy’ego… Śpi, czuwając. Chłopak podszedł do okna. Przyjechał jego tata. Wziął ostrożnie na ręce bernardyna. Pies poczuł ciepło rąk swojego pana, dlatego czuł się bezpiecznie.
   Daniel schodząc na dół do sypialni jego rodziców ułożył pupila na posłaniu i wyszedł. Potem skierował się do garażu.
- Cześć- przywitał się ze swoim tatą.- Byłeś u babci, prawda?
   Jack spojrzał na niego grzebiąc w bagażniku samochodu.
- Mama ci powiedziała? Owszem, byłem tam, aby omówić z nią kilka spraw.
- Na przykład co? Moje problemy w szkole?
- Synu, ten temat miał już być zakończony, więc nie rozumiem, czemu miałbym do tego wracać- powiedział ojciec, chcąc wyjść z garażu.
- Może z powodu, pytań babci, albo wątpliwości?- rzekł Daniel.
   Jack zatrzymał się i spojrzał na syna.
- Chłopcze, zostań w przyszłości sędzią…
   Ojciec po tych słowach wyszedł, zostawiając osłupiałego Daniela. Po paru minutach i on poszedł. Z kuchni usłyszał dzwoniący telefon.
- Słucham?- odebrał Jack.
   Jego syn przeszedł obok niego i wszedł na schody.
- Susan… Jak tam? Dobrze się bawisz?… U nas wszystko w porządku, ja dopiero co wróciłem, a Daniel zachowuje się dobrze i patrzy w tej chwili na mnie ze schodów. Aha, a kiedy wrócisz?… Chyba żartujesz? Tak późno?… No dobra, już nic nie mówię… Dobrze, no to do zobaczenia.
   Jack odłożył słuchawkę, na oczach swojego zdziwionego syna.
- Chciałbym cię poinformować, że mama wróci póżno. O 24:00, rozumiesz Danielu? Nie wiem co one tam będą robić. Jest dopiero 17:30- rzekł ojciec wchodząc do salonu.
   Chłopak zszedł po schodach. Happy nagłe pojawił się.
- ja też nie wiem na co przeznaczą ten czas- wydobył z siebie Daniel.
   Zaczął „pieścić” Happy’ego.
- Mniejsza z tym. Ważne, że jest już weekend. Mam nadzieję, że będzie ładna pogoda i cisza. O ciszę mam wątpliwości, z powodu naszych przyszłych sąsiadów. Ten ich pies szczeka jak opętany.
   Daniel uśmiechnął się, przypominając sobie pierwsze spotkanie ze Steffenami.
- Aha, synu… Happy już w poniedziałek wraca do szopy przydałoby się tam trochę  posprzątać.
- Moim zdaniem on powinien zostać w domu. Tato proszę cię!
- Nie denerwuj mnie. Wiesz dobrze, że nie możesz…
- Niby dlaczego nie? Przez ten miesiąc wszystko było w porządku.
- Po prostu „nie” i tyle!- zdenerwował się Jack.
   Kończąc to zdanie ojciec poszedł do gabinetu. Danie popatrzył zrezygnowaną miną na Happy’ego, wiedząc, że nie ubłaga swoich rodziców.

CDN
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #56 : 2004-11-25, 21:07 »
Suuuuuuuuuuuuuuuuper
chcemy ciag dalszy

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #57 : 2004-11-26, 21:05 »
Myślałam że już zapomniałaś koro o tym opowiadaniu. CDN jak sądzę.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedz #57 : 2004-11-26, 21:05 »

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #58 : 2004-11-28, 16:12 »
Czemu Happy nie może zostać w domu :?:
Cytuj
- Tak, tak wiem. Nigdy nie będę miał zwierzaka z sierścią.

Bo Daniel jest (a może był?) uczulony na sierść?

No to czekam na CD :wink:

Scorpio

  • Gość
Mały Bernardyn (od nowa, ale proszę wejrzyjcie tu :|)
« Odpowiedź #59 : 2004-11-28, 21:03 »
Wszytko w kolejnych częściach będzie wytłumaczone, spokojnie(na tym to polega, aby trzymać czytelnika w niewiadomej, pełnego pytań) :wink:
CD Przepraszam że tak długo...

Pies zamerdał ogonkiem i wybiegł do przedpokoju, po chwili wrócił ze smyczą w pysku.
- Spacer? Teraz?- zdziwił się chłopak.- No dobra.
   Chłopak zatrzymał się. Przypomniał sobie fragment tekstu z jednej książki o wychowaniu psa: „Psy potrafią tyranizować swoich właścicieli, domagając się zabawy czy głaskania. Uleganie tym żądaniom utwierdza zwierzaka w przekonaniu o należnych mu przywilejach. W prawdziwym psim stadzie to przywódca decyduje kiedy i kogo obdarzy swoją uwagą, toteż wszelkie wymuszanie zainteresowania ze strony psa trzeba ignorować”. Teraz zdał sobie sprawę, że on, Daniel Neshib pozwala swojemu pupilowi na… wszystko. Może to przez oszałamiający fakt, że ma on psa? Zasłoniło to całkowicie oczy Danielowi i nawet nie zdał sobie z tego sprawy. Takie wychowanie może źle wpłynąć na przyszłe zachowanie bernardyna.
Zabrał smycz oraz miotłę aby posprzątać w szopie i wyszli. Po paru minutach Daniel zamiatał stare zboże, a Happy skakał i biegał chcąc wyjść z jego przyszłego miejsca noclegu.
- Kiedy tu było ostatnio sprzątane? Poczekaj jeszcze chwilę, już kończę.
   Daniel zakończył pracę. Przechodząc przez jedyną ulicę biegnącą w pobliżu jego domu znaleźli się na wielkiej łące. Żadnych domów i innych budynków, czysta łąka ze wzgórzem po lewej stronie. Daleko od miejsca gdzie stali zaczynają się zabudowania. Chłopak idąc w tamtą stronę rozmyślał co jeszcze mógłby zrobić dla Happy’ego przed powrotem do szopy, która trzymała wewnątrz, wspomnienia. Minęła niecała godzina, kiedy w końcu dotarli do budynków. Daniel zapiął bernardynowi smycz i wszedł na chodnik. Minęli firmę budowlaną, kilka bloków mających co najmniej 8 pięter, supermarket, szpital, stary budynek, który nigdy nie był używany i skończony. Chłopak często zerkał na przejeżdżający samochód lub motocykl. Happy spoglądał na to jak na czarną magię. Dużo czasu minęło jak dla szczeniaka od opuszczenia dawnego domu. Ludzie nie zwracali na nich uwagi. No tak, przecież to jest miasto, nie mające na nic czasu. Wszystko jkaby nakręcane, szybkie, bez uczucia. Przybysze, czyli Daniel i Happy skręcili do jakiejś mniejszej uliczki i „spoczęli” na ławce. Z drugiej strony chodnika, szedł chwiejnym krokiem ku nim człowiek z butelką wina w ręce.
- A co to ma być?- wykrztusił pijak.- Pies w mieście beż kagańca… T o nielegalne!
- Nielegalne również jak alkoholik idący przez miasto zygzakiem z czerwoną twarzą- odrzekł twardo Daniel.
- O nie, drogi chłopczyku! Tak nie będziesz do mnie… mówił…- po tych słowach człowiek zachwiał się i upadł na ławkę gdzie siedział chłopak, który zwinnie się usunął.
- Pójdź człowieku do domu i że tak powiem: odeśpij to wino, które wypiłeś- zakończył Daniel.
   Razem z Happy’m odeszli od leżącego na ławce  pijaka. Wracali tą samą ulicą, ale kiedy byli niedaleko firmy budowlanej chłopak spostrzegł srebrny samochód Steffenów. To był na pewno icg pojazd, ale co oni tu robią? Czyżby ustalali coś z tą firmą do budowy domu? W tej chwili rozsunęły się drzwi budynku i pojawiła się Daria. Daniel przyspieszył kroku odwracając głowę tyłem do dziewczyny.
„Nie w tej chwili Dario, proszę, nie wołaj mnie”- prosił chłopak w duszy. Ale ona najwidoczniej nawet nie miała zamiaru zaczepiać Daniela, gdyż zdenerwowana stała opierając się o auto i  czekając. Daniel nie wiedząc o tym szedł tak szybko, nie patrząc przed siebie, że o mało co nie wpadłby na drzewo. W ostatniej chwili zdał sobie sprawę nad swoim i drzewa położeniem. Nappy biegł obok chłopaka radośnie, myśląc, że ten pośpiech to część zabawy. Chwilę później znaleźli się na łące. Daniel już zwolnił i patrzył gdzie kładzie stopy.
   Niebo przybrało teraz kolor lazurowo-różanego, a słońce było pomarańczowe. Cały krajobraz wyglądał jakby namalowany przez słynnego malarza, który obudził w sobie  chęć pokazania ludziom piękna natury. Daniel przysiadł na trawie i zaczął marzyć. Bernardyn położył się pod jego dłonią.
- Obiecuję ci piesku, że bez względu co się stanie nigdy cię nie zostawię. Nigdy, nigdy…- rzekł szeptem chłopak.        

CDNastąpi
Zapisane
Strony: 1 [2] 3   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.268 sekund z 27 zapytaniami.