Tarja Turunen zdecydowała się oficjalnie odpowiedzieć na otwarty list klawiszowca Tuomasa Holopainena.
"To fizycznie niemożliwe by odpowiedzieć indywidualnie na wszystkie prośby o komentarz ze strony magazynów, gazet, stacji radiowych i telewizyjnych, fan klubów i fanów z Finlandii i całego świata" - tłumaczy Turunen.
Oświadczenie zostało opublikowane z Argentyny, gdzie obecnie przebywa wokalistka.
"Mam nadzieję, że zrozumiecie, że po takiej szokującej zmianie w życiu, porównywalnej do rozwodu, nie chciałam zostać sama w Finlandii. Mój mąż zarezerwował bilet do Argentyny wiele miesięcy temu, a ja zdecydowałem się wyjechać z nim w ostatniej chwili" - pisze Tarja.
W swoim liście Turunen wspomniała ostatni koncert grupy Nightwish, kończący światową trasę promującą płytę "Once", który odbył się w piątek, 21 października, w Helsinkach.
"Po koncercie płakałam ze szczęścia - bo na scenie zrobiłam to, co mogłam najlepiej, bo szczęśliwie zakończyła się nasza trasa, i z powodu najlepszej rzeczy, która może się przytrafić artyście - aplauzu publiczności i widoku roześmianych twarzy. Wtedy nie przypuszczałam, że tak szybko będę znów płakać" - pisze Turunen. (Też się zaraz rozpłaczę
- dop. Crystal)
"Później za kulisami otrzymałam list od członków zespołu. To ten sam, co teraz jest znany publicznie. Kiedy go przeczytałam byłam zszokowana. Nie wiedziałam co powiedzieć i nadal nie wiem. W tym liście pełno jest gniewu, ale ja nie chcę odpowiadać z jeszcze większym gniewem. Prywatne sprawy nie powinny nigdy być wywlekane publicznie. Nie poznaję się w tym, jak zostałam tam opisana" - twierdzi wokalistka, która nie rozumie sposobu przekazania jej decyzji zespołu o zwolnieniu.
"Byliśmy przyjaciółmi z zespołu przez 9 lat, na dobre i na złe. Myślałam, że ich znam, ale się myliłam" - żali się Tarja Turunen.
Źródło: interia.plDo tej pory łudziłam się jeszcze, że to jakiś żart, pomyłka...
Jak oni mogą... ech, jak Tuomas mógł...
O nie! Nie wyobrażam sonie po prostu Nightwish bez Tarji!
Jaa teeeż