hah
z niektórych sytuacji to się uśmiałam
~~~
Pewnego słonecznego, zimowego dnia dziewczynom z mojej klasy nie chciało się iść na wf. A że wf jest ostatni i to jeszcze 2 godziny, to poszłyśmy sobie wcześniej do domu.
Niecały tydzień później, siedzimy sobie przed salą gimnastyczną, wychodzi nasza pani kochana od wf (zajefajna babka z niej
), zmierzyła nas wzrokiem i opowiedziała swoją relację z naszej nieobecności na wfie. Było to tak: stała sobie spokojnie z drugą panią od wfu, która ma pierwszą grupę dziewczyn z mojej klasy (pierwszą połowę według listy), przy oknie. I nagle:
-Patrz, czy to nie od ciebie idą tam ulicą dziewczyny? A co one tam robią? Wf jest przecież. O zobacz, a tam moje są. No co za dziołchy jedne
~~
Albo innym razem, też na wfie, jedna część mojej grupy zaliczała jive, a pozostali grali sobie w ping ponga. Po zaliczeniu poszłyśmy się przebrać, drzwi do szatni były otwarte, bo klamka zepsuta, muzyka gra nadal, nagle patrzymy, a pani stoi na środku sali i tańczy: a to wywija biodrami, a to rękami jakieś wywijasy, w końcu zauważyła, że się na nią patrzymy i momentalnie przestała. To my wróciłyśmy do przebierania się. Za chwilę znowu zerknęłyśmy co pani robi, a pani właśnie znów stała na środku sali, ale tym razem nie tańczyła, tylko śpiewała do paletki
To najlepsza nauczycielka w mojej szkole
Jest po prostu wspaniała