"A jego imie brzmiało Wicher..."
Źrebak był sliczny - cały brązowy z wyjatkiem grzywy i ogona - te były czarne. Z poczatku niezdarnie próbował wstać, jednak małe, chude i wiotkie nóżki nie dawały mocnego oparcia Mimo to nie dawał za wygraną i padając raz po raz w końcu wstał. Wyglądał zdrowo, głowę nosił wysoko i zapowiadał sie na wspanialego sportowca, jak na źrebie po championei krajowej hodowli. Parsknął dwa razy i znowu upadła, nie czyniać sobie jednak nic złego. I w przeciwieństwie do matki był pełen zycia.
Klacz Wiosna lezała na boku i oddychałą cieżko, jakoś tak chrapliwie. Temepraturę miała podniesiona i nawet nie usiłował sie podnieść. Wiedziało bowiem, ze na nogi juz nie wstanie. Nigdy.
Aśka patrzyła to na nią, to na jej syna. Widziała coraz mniej, łzy zacierały ostrość obrazu. Wiosna to była jej ulubiona klacz. Była, bo teraz odchodziła na Wiecznie Zielone Pastwiska. Westchnęła i otarła oczy rękawem. Postać pochylonego nad kobyłą weterynarza zaostrzyła sie. Do jej uszy dobiegł głośny jek, a weterynarz wyprostował sie gwłątownie.
- Odeszła... - wypowiedział jedno słowo i unikając spojrzenia dziewczyny zaczął pakowac swoja torbę.
Asia nie odpowiedziała nic, podeszła do ogierka i wtuliła twarz pełną łez w jego grzywę. Wyrwał jej sie, podszedł do stygnacego ciała matki i rżąc żałośnie ułożył sie u jej boku. Lezał tak dłuższa chwile, a potem podniósł się, podszedł do uchylonych drzwi boksu i pchnął je nosem. Zapach powietrza udezył jego nozdrza, wuatr dmuchnął, ale nie cofnął się. Patrzył długo w linię horyzontu, a potem zarżał wpatrzony w chmury. I nagle słońce przedarło sie. zza chmury i odpowiedziało mu tak znane Asi , lecz ptrzytłumione rżenie jego matki. Wiatr bawił sie jego grzywa, a on tam stał i płakał, autentycznie płakał. Bo konie potrafia płakać, Aska o tym dobrze wiedziała. gdy odwrócił sie do niej i podszedła wyciągając swój łepek i czekając na piszczotę, dziewczyna wiedział jak go nazwie. Bedzie nosił dumnie imię Wicher. "
Ten rozdział pierwszy pisała moja qumpela Ewa . Jak zauważyliście bedzie to o koniu:) Jak mojej mamie to czytalam to az sie wzruszyla i pwoeidziala ze powinnismy zglosic sie od jakiejś agencji:P wydawnictwa ale coz ja nie iwem czy to wypali..